Sylwia Kubryńska jest pisarką, felietonistką "Wysokich Obcasów" i mamą 5-klasisty, którego ostatnio wypisała z lekcji religii.
W poście udostępnionym na Facebooku autorka bloga "Najlepszy Blog na Świecie" napisała o powodzie swojej decyzji - był nim sposób, w jaki ksiądz-rekolekcjonista oraz katechetka prowadząca lekcje religii rozmawiali z dziećmi o trudnych kwestiach, takich jak poronienie, aborcja i choroby genetyczne.
Podczas lekcji religii ksiądz tłumaczył piątoklasistom, że aborcja to "wyciąganie dzieci z brzucha za pomocą odkurzacza", natomiast choroby i deformacje są "łaską od Boga, która jest niezwykłym wyróżnieniem":
Katechetka prowadząca lekcje religii opowiedziała dzieciom o swojej traumie związanej z poronieniem. Zrobiła to jednak w nietypowy sposób - wyznała, że ulepiła sobie laleczkę imitująca nienarodzone dziecko, do której codziennie się modli. Żeby nie pozostać gołosłowną, przyniosła ową figurkę na lekcję i pokazała ją uczniom.
Sylwia Kubryńska uważa, że rodzice powinni interesować się tym, czego uczą się ich dzieci na lekcjach religii i kiedy tylko zauważą jakieś nieprawidłowości, powinni natychmiast reagować np. wypisaniem dzieci z zajęć: - Bo dopóki religia nie jest obowiązkowa - korzystajmy z tego. To, czy będzie religia w szkołach, tak naprawdę od nas zależy - napisała felietonistka.
Komentujący post poparli dziennikarkę. Wielu pisało, dlaczego podjęło taką samą decyzję jak ona:
Moje dziecko wypisałam 9 lat temu, w zerówce, jak katechetka obiecała dzieciom, że każde z nich, które zapyta w domu czy było na pewno chrzczone otrzyma cukierka w nagrodę.
Mój 6-klasista powiedział, że w Boga wierzy, ale obsługa naziemna mu nie odpowiada i czy mogę go wypisać w następnej klasie.
Moi od początku nie chodzą, ale wiem, że w jednej z klas była afera, bo katechetka kazała dzieciom w modlitwie dziękować, że rodzice nie wyrzucili ich w reklamówkach na śmietnik, jak pewnie wyrzucili pozostałe ich rodzeństwo. Jak najdalej od takiego szamba!
Niektórzy zwrócili uwagę na to, że dziecko, które zostanie wypisane z religii, może być piętnowane przez inne dzieci i ich rodziców:
Łatwo powiedzieć. Tyle tylko, że zanim dorośnie może być piętnowane. W małych środowiskach to naprawdę duży problem. Rzecz w tym jak sprawdzić, czy lekcję religii prowadzi ktoś totalnie nawiedzony czy osoba o zdroworozsądkowym podejściu. Mam pójść na lekcje z dzieckiem? Zrobić wywiad z nauczycielem?
Inni odpowiadali, że nie należy się martwić zawczasu. Sami wypisali swoje dzieci z religii i otoczenie nie zareagowało na tę decyzję negatywnie:
Moi synowie nie są piętnowani, a bardzo się tego bałam. Coraz więcej dzieci nie chodzi na religię. Może nie ma się czego bać zawczasu.
Mieszkam na wsi i 3 moich dzieci nie chodzi na religię, 2 z nich to jedyni tacy w klasie, na razie nie są na szczęście piętnowani.