Rzecznik Praw Dziecka: "Jestem ojcem, nigdy nie dałem 'klapsa'. Bicie zawsze uczy złych rzeczy" [KOMENTARZ]

"Klaps jest "symbolem wspierania dziecka", "moralnym obowiązkiem rodziców" - napisał dla "Rzeczpospolitej" filozof i politolog prof. Zbigniew Stawrowski. Marek Michalak, Rzecznika Praw Dziecka, odpowiada: "Ten tekst to widzimisię profesora, które dezorientuje rodziców. Badania mówią co innego".


Zmieniła się nasza – światowa – wiedza na temat konsekwencji różnych sposobów traktowania dzieci i doświadczeń dzieci, tego, jakie mają one znaczenie w ich życiu, także tym dorosłym. (...).


Zmienił się też poziom demokratyzacji życia i stosunków społecznych. Kiedyś dzieci stały w przedsionku człowieczeństwa, obywatelstwa. Można więc było je traktować, jak komu pasowało. Dzisiaj dziecko to pełnoprawny obywatel, któremu należy się ochrona prawna, w tym nietykalności bez względu na okoliczności i osoby. Dzieci są, a raczej stają się, bardziej partnerami niż podległymi. To zasadniczy profil dobrej nowej filozofii stosunków pomiędzy dorosłymi a dziećmi.

W weekendowym dodatku do „Rzeczpospolitej” „Plus i Minus” ukazał się tekst prof. Zbigniewa Stawrowskiego pt.: „Klaps to obowiązek rodziców”. Profesor politologii pisze, że symbolem rodzicielskich działań jest przysłowiowy klaps, który nie jest żadnym biciem, nie jest nawet czymś szkodliwym, lecz – przeciwnie – wychowuje w wartościowy sposób i dlatego zasługuje wręcz na pochwałę. Dla prof. Stawrowskiego klaps (bicie otwarta dłonią w pośladki) nie jest przemocą, lecz środkiem wychowawczym, który, właściwie rozumiany i odpowiednio stosowany, może być wyrazem najlepiej pojętej rodzicielskiej troski.

Prof. Stawrowski uważa też, że prawna ochrona praw dziecka niszczy rodzinę i szkodzi samemu dziecku. Autor wywodu "Klaps to obowiązek rodziców" jest przekonany, że rodzice od samego początku swej opieki mogą i wręcz muszą używać przemocy, by właściwie wykonywać swoje zadania.

Poprosiliśmy Marka Michalaka, Rzecznika Praw Dziecka (wywołanego w tekście prof. Stawrowskiego do tablicy), o komentarz.

Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka:

Rzecznik Praw Dziecka, Marek MichalakRzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak Fot: Agencja Wyborcza.pl, (KUBA ATYS)

 - Smuci mnie fakt, że ktoś w dzisiejszych czasach może tak bardzo nie rozumieć człowieczeństwa dzieci, praw dziecka i potrzeb najmłodszych obywateli. Podkreślę: tak, ludzi i obywateli, chronionych także przez art. 40. Konstytucji RP, w którym zapisano „(...) Zakazuje się stosowania kar cielesnych”.

Równocześnie zdumiewa mnie to, że kiedy dysponujemy tyloma wynikami badań naukowych, które jasno wskazują na szkodliwość jakiegokolwiek uderzania dzieci i stosowania kar cielesnych w wychowaniu, osoba wykształcona głosi takie tezy jak profesor Stawrowski. Mógłbym spróbować zrozumieć takie podejście (...) u kogoś żyjącego w XIX wieku. (...).

"Polska dołączyła do krajów, w których bicie dzieci jest zabronione"

Ta opinia i przemyślenia pana profesora są jednak nie tylko pozbawione sensu, lecz także spóźnione. Dyskusja i konsultacje społeczne (...) zakończyły się w 2010 roku. (...) Zmianą prawa. (...) Polska dołączyła do grona krajów, w których jakiekolwiek bicie dzieci jest jednoznacznie zabronione.

Tym bardziej oburza mnie – i nie jestem tu odosobniony – że ktoś ma pomysł, by publicznie pochwalać i nawoływać do zachowań zabronionych prawem.

Niepokoi mnie to tym bardziej, że takie nieodpowiedzialne głosy mogą zdezorientować rodziców, którzy i bez tego bywają zagubieni w obliczu wychowywania dzieci.

Jako Rzecznik Praw Dziecka oczywiście stanowczo sprzeciwiam się takim głosom, ale jednocześnie apeluję gorąco do psychologów i pedagogów z polskich uczelni o wspólne przedstawienie panu profesorowi filozofii polityki głównych błędów w stawianych przez niego tezach.

"Szkodliwy artykuł"

Tekst profesora Stawrowskiego pokazuje, jak wiele jeszcze jest do zrobienia w kwestii poprawy społecznej świadomości na temat właściwego bezprzemocowego traktowania dzieci. Mam jednak nadzieję, że ten ideologiczny, niepoparty badaniami, moim zdaniem szkodliwy i naruszający prawa dzieci artykuł jest jedynie prywatną opinią tego pana i że studenci UKSW nie otrzymują takiej „wiedzy”. Uważam, że władze Uniwersytetu powinny publicznie zająć jasne stanowisko w tej sprawie.

W swoim artykule Pan Profesor uznaje prawo ludzkie do wymierzania uderzenia w policzek w przypadku dorosłego dziecka i porównuje to do zasadności ‘policzka” wymierzonego przez matkę synowi porzucającemu żonę dla młodszej kobiety. Oczywiście, porównywać można wszystko ze wszystkim. Jednak w tym przypadku profesor sam sobie zaprzecza.

W obu przypadkach uderzenie jest przejawem bezsilności. Różnica polega na tym, że matka, gdy wymierza swojemu dorosłemu synowi policzek, daje jedynie wyraz swojej frustracji. Natomiast matka małego dziecka – zgodnie z tym, co pisze profesor – „wychowuje z miłością”. Dlatego nie ma tu żadnej analogii.

"To jest toksyczne, niedobre, niszczące, rujnujące poczucie własnej wartości"

Była już dyskusja na temat miłości wymierzanej klapsami. To jest toksyczne, niedobre, niszczące, rujnujące poczucie własnej wartości. Również relacja między dwiema dorosłymi osobami nie powinna opierać się na przemocy.

Pan Profesor Stawrowski do swojej argumentacji na rzecz stosowania klapsów włącza także moralność. Pisze między innymi o „odpowiedzialności moralnej” oraz „wyrazie moralności rodzicielskiej”. Jak rozumiem, chodzi o to, że mamy zgodzić się nie tylko na bicie pod wpływem emocji i impulsu, lecz także i na to, że rodzic ma prawo zaplanować karę cielesną oraz stosować ją na chłodno.

I tutaj profesor błądzi, nie korzystając z dorobku prawdziwych autorytetów i znawców tematu. Przecież Janusz Korczak mówił wprost:

„Kto uderza dziecko, jest jego oprawcą” (...)

Bicie dzieci to wyrządzanie im krzywdy. Potwierdzają to światowe autorytety w dziedzinie wychowania i psychologii. Jako takie należy je wprost uznać za niemoralne. Moralność do bicia dziecka ma właśnie to, że bicie jest niemoralne (...).

Jako Rzecznik Praw Dziecka inicjowałem kilka kampanii społecznych, m.in.: „Reaguj! Masz prawo" , „Nie dla bicia"  oraz „Bicie uczy, ale tylko złych rzeczy ", które wpłynęły pozytywnie na świadomość rodziców co do skutków takiego karania. (...)

"Zbyt wielu ludzi nadal nie potrafi zobaczyć w dziecku człowieka"

Niestety wciąż jeszcze zbyt wielu ludzi (około jedna trzecia społeczeństwa) uważa, że uderzenie dziecka służy jego dobru. Zbyt wielu po prostu nadal nie potrafi zobaczyć w dziecku człowieka posiadającego takie same prawa. Wielu dorosłych nie radzi sobie z własnymi słabościami i frustracjami. Bardzo szkodliwy tekst profesora Stawrowskiego powoduje, że rodzice tracą orientację. Nie jest w tej sytuacji dla nich istotne, że wypowiada się ktoś, kto nie jest specjalistą w tej dziedzinie i nie powołuje się na żadne – podkreślę – ŻADNE badania naukowe. To jest jedynie widzimisię, opinia niepoparta wiedzą, ale wygłoszona przez osobę z tytułem profesorskim.

Czytaj również: "Klaps jest ostatecznym ostrzeżeniem'' - przeczytajcie, co rodzice piszą o biciu dzieci

"Badania są jednoznaczne"

W pokoleniu naszych rodziców nikt nie mówił, że klaps to coś złego, coś, co przynosi złe skutki. Klapsy były na porządku dziennym. Wynikało to również z naszych własnych doświadczeń. Z nietraktowania dziecka jak człowieka. (...).

Tu badania są jednoznaczne: Szkody psychospołeczne, jakie wyrządzają kary cielesne i ogólnie przemoc wobec dzieci, są niezaprzeczalne.

Od jakiegoś czasu dysponujemy wręcz dowodami, iż trudne doświadczenia dzieciństwa powodują niekorzystne zmiany w mózgu. Wpływają na problemy w koncentracji uwagi, trudności poznawcze, problemy emocjonalne, w tym skłonność do depresji, a u innych rozwijają zachowania przemocy wobec innych, najpierw dzieci, a potem osób z otoczenia (...).

"Eksperci podkreślają: nie istnieje 'mniej poważna przemoc wobec dzieci'"

(...) Każda przemoc wobec dzieci jest złem moralnym, każda jest szkodliwa, jeśli nie fizycznie, to na pewno psychologicznie. (...).

Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak podczas 5 lecia istnienia Europejskiego Centrum Bajki . Warsztaty dla dzieci .Fot. Pawel Małecki / Agencja GazetaRzecznik Praw Dziecka Marek Michalak podczas 5 lecia istnienia Europejskiego Centrum Bajki . Warsztaty dla dzieci .Fot. Pawel Małecki / Agencja Gazeta PAWE MAŁECKI

 Zmienia się świat, zmienia się dostępna wiedza. Pora wyjść z jaskini.

Oczywiście wiem, że większość rodziców czuje się naprawdę okropnie, gdy uderzy dziecko. Mówią o poczuciu winy, bezradności. Ale to właśnie wyrzuty sumienia u dorosłego, który uderzy dziecko, są jednym z głównych powodów, dla których tak trudno przekonać rodziców do zaprzestania stosowania kar fizycznych. Osoba, która bije, szuka usprawiedliwienia dla siebie i uzasadnienia bicia jako elementu wychowania. Właśnie wówczas pojawia się argument paluszka w kontakcie. Ludzie dorośli, w tym cytowany pan profesor, jakoś muszą sobie poradzić z poczuciem winy. Wymyślają więc pozytywy i dorabiają do tego ideologię „tradycyjnych wartości”. Wtedy także na dowód, że tzw. „klapsy” nie szkodzą, podają własny przykład. To świadczy o zupełnym braku zrozumienia i wyparciu krzywdy wyrządzanej dziecku. Tej samej krzywdy, której doznawali ci dorośli od swoich najbliższych.

Przyznam, że w ogóle nie jestem zwolennikiem używania słowa „klaps”. Wolę nazywać rzecz po imieniu. Ten tak zwany klaps to po prostu uderzenie drugiego człowieka, w dodatku słabszego. Klaps jest niedefiniowalny i dla każdego może znaczyć co innego. Relatywizacja klapsa jest szkodliwa. Uderzenie jest przemocą.

Przemoc powoduje zaś wiele szkód: Przede wszystkim uczy, że silniejszy ma zawsze rację, i że jak czegoś się chce, to można to siłą od drugiego człowieka wyegzekwować, ale też, przy współudziale obwiniania dziecka. „Widzisz? To Twoja wina”. To sprawia, że w dziecku rozwija się negatywna samoocena. Nabiera ono przekonania, że na takie traktowanie zasługuje, a to bardzo niszczące myślenie, które odbija się negatywnie na całym życiu.

Na szczęście jednak wiele już zmieniło się na lepsze. Pomijając wyniki badań, które pokazują spadek aprobaty dla bicia dzieci i kar cielesnych, po prostu rozejrzyjmy się po ulicy. Kiedyś często obserwowane „klapsowanie” dzieci, szarpanie, stało się coraz mniej widoczne. Ludzie uczą się, powoli zmieniają stanowisko. Reagują – to bardzo ważne. Kiedyś zaproponowałem kampanie społeczną „Reaguj! Masz prawo”. Kampania trwa, rozwija się i wciąż zyskuje nowych sojuszników. (...).

"Jestem optymistą i wierzę, że w większości rodzice bardzo kochają swoje dzieci"

Ogromnym problemem, z którym boryka się wielu, jest problem przemocy psychicznej. Ta przemoc jest znacznie trudniejsza do wychwycenia, a powoduje trwałe uszkodzenia i deficyty. Problemem jest też zaniedbywanie emocjonalne dziecka. Po raz kolejny wynika to z braku wiedzy, kompetencji i niestety czasu.

Jestem jednak optymistą i wierzę, że w większości rodzice bardzo kochają swoje dzieci i chcą dla nich wszystkiego najlepszego. Wierzę, że w swoich poszukiwaniach wychowawczych będą częściej czerpać z dobrych, sprawdzonych wzorców odrzucających przemoc a opartych na miłości i zrozumieniu. Nie od razu Kraków zbudowano, ważne, żeby nie popełniać tych samych błędów.

Bicie dzieci jest wielkim błędem. Dzieci bić nie wolno, nigdy. I chociaż bicie uczy, to pamiętajmy, że zawsze złych rzeczy.

Sam jestem ojcem. Nigdy nie dałem „klapsa” swoim dzieciom. Nie ma takich metod w moim systemie wychowawczym i, jak się okazuje, wcale nie musi być. Wcale nie są potrzebne. Staram się rozmawiać, a nie tylko – przemawiać. Staram się wysłuchać, ustalać zasady i strzec ich przestrzegania. Jasne zasady i konsekwencja są w wychowaniu bardzo ważne. Przemoc zaś jest zbędna.

A co, gdybym mimo wszystko popełnił błąd i dał klapsa? Jest takie słowo, którego oczekujemy często od dzieci: Przepraszam. Tak, przeprosiłbym i zrobił wszystko, żeby więcej nie doszło do takiej sytuacji. Kocham – nie biję, bo bicie jest głupie.

Czytaj również: Kary nie działają

Zapisz

Więcej o:
Copyright © Agora SA