Sytuacja miała miejsce w centrum handlowym Hamilton Place w mieście Chattanooga (Stany Zjednoczone). Małe dziecko Wittney Hope zrobiło się głodne - kobieta szukała ustronnego miejsca, w którym mogłaby je nakarmić. Weszła do sklepu z bielizną Dillard's. Ekspedientka na początku zgodziła się, ale gdy mama zaczęła karmić - zganiła ją.
Dodatkowo sprzedawczyni skomentowała, że odpowiedniejszym miejscem dla Wittney byłaby łazienka. Oburzona Hope nie pozostawiła tego bez komentarza. Zrobiła zdjęcie pod reklamą bielizny, na której widać modelkę w samym staniku. Zdjęcie skadrowane było jedynie na piersi kobiety. Hope nakryła dziecko chustą. Jak napisała w poście na Facebooku na profilu firmy, chciała podkreślić ironiczny wymiar sytuacji.
Wittney otwarcie zapytała, dlaczego matka nie może karmić dziecka w miejscu publicznym - w tym przypadku sklepie z bielizną, w którym reklama pokazuje roznegliżowaną modelkę. Czy jej 18-miesięczne dziecko jest w stanie zrozumieć, że mama musi przejść całe centrum handlowe w poszukiwaniu ustronnego miejsca?
Przedstawiciele sklepu Dillard's wystosowali w komentarzu przeprosiny i napisali:
Dillard's stara się tworzyć miłą i komfortową atmosferę kupowania dla wszystkich swoich gości cały czas. Odpowiednio respektujemy prawo matek do karmienia swoich dzieci, jeśli czują się komfortowo. Po zapoznaniu się z sytuacją kierownik sklepu niezwłocznie odnalazł klientkę i przeprosił ją. Pracownicy sklepu zostali ponownie przeszkoleni z naszej polityki karmienia piersią.
Post na Facebooku zebrał 4,2 tys. polubień i był komentowany ponad 560 razy. Inne matki są równie oburzone zachowaniem ekspedientki. Powołują na prawo stanu Tennessee, które mówi, że matki mogą karmić w miejscu publicznym. Uważają, że to dziwne, iż dobieranie odpowiedniego biustonosza dla klientki nie oburza pracowników firmy, a karmienie dziecka piersią - owszem.
Jakie jest wasze zdanie? Komentujcie.
Sopot: Polka karmiła dziecko w restauracji. Jest afera i proces: