Szczepienia: więcej szkody niż pożytku? Pytamy ekspertów

Kilka tygodni temu w Warszawie zmarło półtoraroczne dziecko. Prawdopodobnie uczestniczyło w ospa party. Przeciwnicy szczepień uważają, że media, zamiast informować o tym, jakie zagrożenia niosą ze sobą szczepienia, niepotrzebnie rozdmuchują tragiczny przypadek zmarłego dziecka. Skąd bierze się przekonanie, że szczepienia to zło?

Rodzice coraz częściej, zamiast szczepić, decydują się na naturalne metody nabywania odporności przez dziecko, np. poprzez ekspozycję dzieci na czynniki zakaźne. Przykładem tego może być np. ospa party. To przyjęcia organizowane przez rodziców, podczas których spotykają się dzieci zdrowe i chore, po to, by te zdrowe mogły zarazić się wirusem ospy. Rodzice są przekonani, że ospę w wieku dziecięcym przechodzi się łagodnie i bez powikłań, argumentem jest też to, że odporność zostaje potem na całe życie. Niektórzy wolą takie "party" niż szczepienie przeciwko ospie, bo obawiają się powikłań poszczepiennych.

"Każdy ma prawo wychowywać swoje dzieci tak jak uważa"

Kiedy na początku tego miesiąca, publikowaliśmy artykuły na temat śmierci dziecka po ospa party wśród komentarzy pojawiały się różne opinie m.in. przeciwników szczepień, którzy są przekonani, że szczepienia niosą ze sobą więcej zagrożeń niż pożytku.

- Na ospę się czasem umiera, tak samo jak na grypę czy nawet na przeziębienie. Tak samo jak wpada się pod samochód. I tak samo jak choroby dają powikłania, tak dają powikłania szczepienia, zgonów nie wyłączając. Czy statystycznie bardziej niebezpieczne jest chorowanie czy szczepienie - prędko się nie dowiemy zważając na fakt, że wszelkie badania w tym zakresie robią producenci szczepionek - komentuje jeden z internautów.

Czytelnik o nicku radhex pod artykułem "Dziecko w Warszawie zmarło po "ospa-party". Tak rodzice chcieli "budować" jego odporność" zauważa:

- W tym zalewie propagandy proszczepionkowej, jakby ktoś nie wiedział, w konstytucji jest zapisana wolność obywatelska, każdy ma prawo wychowywać swoje dzieci tak jak uważa za słuszne i w co wierzy. Nie znamy intencji tych ludzi, chcieli zapewne dobrze, nie wyszło, zdarzenie losowe. A dziennikarze pompują temat jakby siedzieli w kieszeniach koncernów farmaceutycznych, jeżeli prokuratora będzie chciała tym ludziom coś zrobić wystarczy, że powołają się na poglądy religijne.

Czego najbardziej boją się antyszczepionkowcy

Ruchy antyszczepionkowe promują tezę, że szczepienia robią więcej szkody niż pożytku. Lekarze nie zgadzają się z nimi i apelują, by nie rezygnować ze szczepionek, które chronią dzieci przed chorobami zakaźnymi.

Ruch antyszczepionkowyRuch antyszczepionkowy fot: AGNIESZKA SADOWSKA

Bartosz Pawlikowski, dermatolog dziecięcy, pediatra z łódzkiej Kliniki Medevac przyznaj, że coraz częściej ma od czynienia z rodzicami, którzy nie szczepią dzieci. Ani szczepionkami obowiązkowymi, ani zalecanymi.

- Wielokrotnie spotykałem się z postawą antyszczepionkową. Autyzm, zatruwanie dziecka, spisek koncernów farmaceutycznych - to tylko niektóre argumenty. Rodzice mają różne postawy, są tacy którzy żywo protestują i posądzają mnie o czerpanie korzyści z napędzania sprzedaży szczepionek, inni nie kwestionują moich argumentów, ale widać po nich, że po prostu wiedzą swoje i dalej będą robić jak uważają, bo to ich dziecko.

Dr Pawlikowski zwraca też uwagę na to, że fora internetowe dla rodziców, którzy nie szczepią dzieci, mają większą wiarygodność niż opinia lekarza.

- Często przeglądam fora internetowe i czytam np. "co sądzicie o posiewie moczu mojej córki, lekarz powiedział, że nic jej nie jest", a poniżej wiele odpowiedzi domorosłych urologów dziecięcych o konieczności natychmiastowego leczenia, kiedy obiektywna i rzetelna wiedza medyczna nakazuje odstąpienie od leczenia bo posiew nie wykazał niczego znamiennego. Nie krytykuję matki pytającej za sam fakt, że pyta, jeśli umie wyciągnąć z odpowiedzi wnioski i filtrować zdobyte w ten sposób informacje. Niestety często do mnie trafiają rodzice, z których zachowania nie wynika, by mieli taką umiejętność. Uporczywie naciskają na leczenie czegoś, co leczone być nie musi lub wręcz nie powinno. Zdanie anonimowej matki gdzieś z Polski jest dla nich wiarygodniejsze, niż lekarza konsultującego twarzą w twarz i badającego dziecko.

Ruch antyszczepionkowyRuch antyszczepionkowy fot: (123RF)

Izabela Filc-Redlińska, autorka książki „Szczepionki. Nie daj się zwariować”, również nie ma wątpliwości co do zasadności szczepień.

- Jeżeli prawdą jest, że rodzice celowo narazili swoje dziecko na zakażenie wirusem ospy wietrznej, to zachowali się wysoce nieodpowiedzialnie. To choroba nieprzewidywalna – komentuje Filc-Redlińska.

- Co prawda w większości przypadków ospa przebiega łagodnie, ale mniej więcej u jednego z tysiąca dzieci zakażonych ospą dochodzi do ciężkiego zapalenia płuc lub zapalenia mózgu. Mogą też wystąpić powikłania kardiologiczne w postaci zapalenia mięśnia sercowego oraz zakażenia bakteryjnego skóry. I niestety nie można przewidzieć, u którego z małych pacjentów przebieg choroby będzie poważny. Na półkach polskich księgarń stoi niejedna książka, z której dowiemy się, że celowe zakażenie dziecka ospą przynosi korzyści. Nie można wykluczyć, że są rodzice stosujący się do tej porady – mówi Filc-Redlińska.

Jak podkreśla, szczepionka przeciwko ospie jest w Polsce zalecana. Rodzice nie mają obowiązku podawania jej swoim dzieciom, a jeśli chcą to zrobić, to muszą zapłacić za preparat z własnej kieszeni (ok. 280 zł za jedną dawkę, podaje się dwie dawki). Tylko w przypadku niektórych dzieci (m.in. uczęszczających do żłobka) szczepionka jest refundowana.

Dr Pawlikowski odwołuje się do wyobraźni rodziców:

- Zawsze przekonuję rodziców do przestrzegania kalendarza szczepień. Na zarzut, iż dziecko nie będzie miało kontaktu z daną chorobą, odpowiadam: "A może będzie, bo będzie wolontariuszem w Afryce, bo będzie studiowało za granicą wśród obcokrajowców, bo kiedyś po prostu będzie miało kontakt z tak dużą liczbą osób, że zetknięcie z chorobą będzie bardziej prawdopodobne, niż się teraz może wydawać. Szczepionka sprawi, że organizm łatwiej poradzi sobie z zakażeniem.

Rośnie liczba nieszczepionych dzieci

W artykule ''Przybywa antyszczepionkowców w Polsce. Czy grozi nam epidemia?'', który opublikowaliśmy 10 marca tego roku podawaliśmy dane świadczące o tym, że z roku na roku przybywa rodziców, którzy świadomie nie szczepią dzieci.

Przypominamy: W 2002 r. odnotowano 2,2 tys. odmów zaszczepienia dzieci, w 2004 r. – 3,5 tys., w 2012 r. – 5,3 tys., a w 2013 r. – 7,2 tys. W 2014 roku padł kolejny „rekord”, 12 361 maluchów nie otrzymało obowiązkowych szczepionek. Specjaliści zaczęli mówić o problemie z nasilającym się ruchem antyszczepionkowym. W 2015 r. nastąpił kolejny spory skok. Według najnowszych i jeszcze nieopublikowanych danych z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, w ubiegłym roku odmów było już 16 689 – donosi tygodnik „Polityka” („Polityka”, nr 11, 9.03-15.03.2016).

 

Więcej o:
Copyright © Agora SA