"Nic nie zmusi kobiet do rodzenia. Nawet 500 zł" - listy do redakcji

W kwietniu rusza rządowy program "Rodzina 500 plus". Zapytaliśmy rodziców o to czy ich budżet powiększy się o kilkaset złotych. Otrzymaliśmy kilkaset komentarzy i kilkadziesiąt wiadomości. Większość matek które liczyły na 500 zł, nie otrzyma wsparcia finansowego. Dlaczego?

Wypłata 500 zł na dziecko, sztandarowy projekt Beaty Szydło i jej rządu, rozpocznie się w kwietniu. Pieniądze otrzymają rodzice i opiekunowie prawni, którzy posiadają dwoje lub więcej dzieci. Na pomoc państwa mogą liczyć też osoby, które mają jedno dziecko, jednak jest jedno „ale”. Dochód na członka rodziny nie może być wyższy niż 800 zł. Podczas dyskusji na naszym profilu w serwisie społecznościowym i w listach, które otrzymaliśmy od czytelniczek niezwykle często pojawia się pytanie, kogo tak naprawdę program "Rodzina 500 plus” ma wspomagać. Okazuje się, że nie zawsze osoby potrzebujące.

”Wymyślono coś, co dzieli”

 - Mam jedno dziecko i przyznam szczerze, że jest ono wielkim cudem dla mnie; bo po wielu badaniach i leczeniach lekarz stwierdził, że nie będę mieć dzieci wcale. Podobnie jak inne matki liczyłam na to 500 zł; zawsze to jakieś dodatkowe pieniążki na wychowanie bądź przyszłość dla dziecka” - pisze w liście do naszej redakcji pani Izabela.

Dalej czytamy:

 - Uważam, że zostałyśmy nie tylko oszukane, ale i pokrzywdzone. Bo skoro dają po 500 zł rodzinom na drugie dziecko, to uważam, że tym co mają tylko jedno, powinni dać po 250 zł i wtedy byłoby sprawiedliwie. A tak, aby narobili zamieszania i podzielili rodziny na lepsze i te gorsze; nie biorąc pod uwagę, że niektórzy nie mogą mieć dzieci pomimo chęci, starań i leczenia.

Program 500 +Program 500 + Czy program 500 + zwiększy dzietność Polaków? fot: Agencja Wyborcza.pl (BARBARA PAWLIK)

 - Ja także liczyłam na te pieniądze - przyznaje pani Joanna, która od siedmiu lat jest samotną matką.

 - Pracuję na cały etat z najniższym wynagrodzeniem. Otrzymuje 300zł alimentów, więc po podliczeniu wychodzi 827 zł na osobę. I to jest taka kupa szmalu??? Jakoś nie zauważyłam, żebym odkładała "na kupkę" co miesiąc. Pytam się, w czym jest lepsza rodzina posiadająca dwoje dzieci, od tych matek, które mają tylko jedno? Czemu ONI mają dostać, a JA nie?

Z kolei pani Anna zwraca uwagę na apel rządu, aby bogaci nie pobierali dotacji.
- Płacą podatki, czemu mieliby nie brać, jeżeli im się to należy. Ministerstwo powinno odpowiednio skonstruować przepisy, a nie oczekiwać, że ktoś zrzeknie się 500 zł – uważa Anna Baranowska.

Mniej, ale na każde

Program 500+Program 500+ "Skoro dają po 500 zł rodzinom na drugie dziecko, to uważam, że tym co mają tylko jedno, powinni dać po 250 zł i wtedy byłoby sprawiedliwie". fot: shutterstock

Z kolei mamy pełnoletnich dzieci zwracają uwagę, że na to, że nie każdy 18- latek w Polsce jest samodzielny, a wręcz generuje większe wydatki niż mniejsze dziecko.

- Ja też czuję się oszukana. Mam dwójkę dzieci, ale nie dostanę 500 zł, ponieważ starsza córka 30 stycznia skończyła 18 lat. Przecież to też dziecko, które trzeba ubrać i nakarmić - pisze w liście pani Katarzyna Burdek.

Pani Dorota: -  Nie wiem czy Państwo zdaje sobie sprawę, ile kosztuje wykształcenie i utrzymanie 18 latka? Do cholery jak na drugie dziecko to na drugie. Co ich obchodzi, ile lat ma pierwsze. I tak nie pracuje, nie ma dochodów.

Program 500+Program 500+ fot: klatka z Facebook/profil Edziecko

Mamy biorące udział w dyskusji uważają, że w pierwszej kolejności należałoby wypracować spójną politykę prorodzinną, poprawić ściągalność alimentów, rozbudować system tanich żłobków i przedszkoli, a dopiero potem proponować rodzinom "500 na każde dziecko".

Program 500+Program 500+ Czy 500 zł zachęca ją do urodzenia drugiego dziecka? Fot: (KAMILA KUBAT)

 - Samotnie wychowuję syna. Jego ojciec nie uczestniczy w żaden sposób w jego wychowaniu. Nie mam ustalonych alimentów, bo jest to dla mnie taka sprawa-słoń, wciąż nie załatwiona. Zarabiam dobrze, ale ponieważ przez blisko trzy lata musiałam opłacać nianię, mam też dużo długów, więc choć zarobki są niezłe, ledwo starcza "do pierwszego" – pisze Edyta Basiak dodając wprost: - Nie, nie jesteśmy ubodzy, bo jestem zaradna i mam niezły zawód, wieczorami dorabiam, a w zasadzie nocami, gdy mały już śpi. Płacę podatki, w tym podatek od zaradności - nie przysługuje mi żadna pomoc od państwa. I nawet się jej nie spodziewam, w sensie zapomóg, dodatków, czy "pińcet na dziecko". Uważam, że jest słuszne, żeby pomagać osobom mniej zaradnym, ale

Pomoc rodzicom nie może zasadzać się na rzucaniu w powietrze kasy na zasadzie "kto szybszy, ten złapie". Samotnej matce nie wolno sugerować, że jak "ustabilizuje swoje życie" i urodzi drugie dziecko, będzie na nowo przyjęta na łono społeczeństwa. Tak, chciałabym mieć drugie dziecko, "rozwiązanie" proponowane przez panią minister niezbyt mi odpowiada, choćby dlatego, że mój dzień wygląda zawsze tak samo: dom - przedszkole - praca - przedszkole - dom. Partnera do tej zalecanej stabilizacji tak nie poznam.

Pani Edyta odpowiada też na pytanie, czy 500 zł zachęca ją do urodzenia drugiego dziecka? 

- A niby jak? Kto da mi gwarancję, że nie stracę pracy po urlopie macierzyńskim? Kto da mi gwarancję, że tym razem moje dziecko dostanie się do żłobka? Kto da mi gwarancję, że kolejne zwolnienia lekarskie na chore dziecko nie wyczerpią cierpliwości pracodawcy? Kto da mi gwarancję bardziej elastycznych form zatrudnienia? Kto mi zagwarantuje, że w razie rozpadu kolejnego związku obowiązek alimentacyjny będzie do wyegzekwowania?”.

Cytując fragmenty listów i komentarzy zachowaliśmy oryginalną pisownię.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.