Prezenty na święta dla dzieci. "I co maluchy dostają na mikołajki? Kalendarze adwentowe za dwa złote" [LIST]

Nasza czytelniczka ma już dość tanich słodyczy, które jej dzieci dostają w okresie okołoświątecznym. "Czy naprawdę nie można dzieciom dać czegoś innego?" - pyta i podrzuca propozycje zamienników czekoladopodobnych produktów.

Sezon na świąteczne podarunki właśnie się rozpoczął. Mogę się założyć, że do każdego prezentu dla dziecka zostanie dołączone coś słodkiego. W końcu nie ma Bożego Narodzenia bez cukru, prawda? Dziadkowie, którzy wykupują ze sklepów czekoladowe mikołaje to jedno. Drugie to paczki w przedszkolach. Jest "normalny" prezent i dodatek. Oczywiście w postaci słodyczy. Ok, znajdzie się tam też pomarańcza lub dwie, ale to chyba przez przypadek. Najbardziej rozbrajają mnie wiadomości, które w okresie przedświątecznym przychodzą od trójek grupowych. "Musimy kupić coś dzieciom, poszukajcie czegoś najtańszego". I co maluchy dostają na mikołajki? Kalendarze adwentowe za dwa złote. Serio?

Czy naprawdę nie można dzieciom dać czegoś innego? Za te dwa-trzy złote można kupić mnóstwo fajnych rzeczy, tylko trzeba trochę pokombinować.

Najłatwiej jest kupić coś, co nawet nie leżało koło czekolady. Grunt, żeby się budżet zgadzał. Ale aby tak było, nie trzeba czekoladowej "bombonierki". Polecam karty do gry ("Piotruś" nigdy się nie nudzi, dzieci uwielbiają też memo), książeczki z zadaniami (tak, można je znaleźć i po kilka złotych), tematyczne kolorowanki czy jakieś drobiazgi ze świątecznym motywem. Nie mówię, żeby kupować bombki, ale może sprawdzi się żelowa naklejka na szybę.

Jaki jest najczęstszy argument tych, dla których święta bez słodyczy się nie liczą? "Bo z innych rzeczy dzieci się nie ucieszą". Naprawdę? To chyba tylko my, dorośli tak myślimy. Pamiętam, jak kiedyś w przedszkolu syna, kolega na urodziny nie rozdawał cukierków, tylko małe banany. Syn był zachwycony, jeszcze długo wspominał ten wyjątkowy pomysł. Dzieci były nie tylko zaskoczone, że dostały coś innego niż zwykle, ale i ochoczo zjadły "dziwne" owocki. Odszedł też problem wszechobecnych alergii - Maciuś ma uczulenie na kakao, a Patrycja na mleko. Temu żelki, a tej czekoladki. Banany zjedli wszyscy.

Żeby nie było. Nie uważam, że słodycze to zło i mamy ich kategorycznie zakazać. Nie. Ale podejdźmy do tego z głową. Postawmy na jakość, a nie ilość. Jeśli mamy kupować coś czekoladowego, sięgnijmy po jeden produkt, ale dobry. Nie upychajmy ich do dziecięcych prezentów na siłę. Święta nie będą gorsze, jeśli maluch w prezencie nie otrzyma tony słodyczy. Zamiast mnóstwa tanich kalendarzy adwentowych kupmy jeden, a porządny. Jest tam mnóstwo czekoladek, dzieci mogą się podzielić, zjeść po jednym "okienku".

Czy wasze dzieci też dostają tyle słodyczy na Święta? Macie tego dosyć? Podzielcie się swoim zdaniem, pisząc na edziecko@agora.pl. Najciekawsze historie opublikujemy i odwdzięczymy się książką.

Zdrowa żywność cieszy się w ostatnich latach dużą popularnością. Dużo mówi się o tym w mediach, a wiele osób stara się tak odżywiać na co dzień. Jak to odbierają małe dzieci? Czy wiedzą, co to konkretnie oznacza?

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA