-
-
Zgadzam się z autorem artykułu. 1000zł/etat (choćby w dwóch ratach) to powinien być początek zmian w systemie wynagradzania i oceniania nauczycieli. Koszmarnie wprowadzone reforma wprowadziła taki chaos i tak dramatycznie pogorszyła warunki pracy i nauki w polskiej szkole, że właściwie doszliśmy do ściany. Zniszczono dorobek programowy i dydaktyczny, wrzucono niedopracowane programy, wykoślawiono sens nauczania pojmowanego jako rozwój dziecka. Całe odium, niechęć i złość spada na nauczycieli, którzy są ofiarami, tak jak miliony uczniów i ich rodziców. Czy można np. zrealizowac program napisany na 10 godz w ciągu sześciu? Oczekując dobrych wyników na egzaminie?
Dlatego powinniśmy poprzeć ten strajk i przestać czytać paski z wypłatą czy inne bzdury o wakacjach. Chyba, że wam los własnych dzieci jest obojętny.
Jasne, nauczyciele mają wady, nie są idealni, czasem po prostu bywają marni. Ale podła, niekompetentna władza wsadziła ich na minę i powinna za to zapłacić - dosłownie. Jak podniesiemy płace podstawową, będzie można ustalić rodzaje i wysokość dodatków. -
gó...arze nie chcą się uczyć i żaden nauczyciel tego nie jest w stanie zmienić....kiedyś nikt nie kwestionował potrzeby nauki a rodzice wspierali nauczycieli...za wykształceniem szła kasa i prestiż....teraz wszystko stanęło na głowie i najlepiej zostać celebrytą albo misiewiczem...
-
Popieram strajk nauczycieli. Pewnie doszli do ściany. Nie wiem ile zarabiają bo każda ze stron podaje inne liczby. Jedni średnią ze wszystkimi dodatkami a inni gołą pensje netto za pensum. Poniżenie nauczycieli jest oczywiste. Od Suskiego, który powiedział że zarabiają tyle co posłowie, do premiera, który kazał im sie rozmnażać i premierzycę która robi z nich 5tą kolumnę, podpisuje traktaty sama z sobą i zamiast negocjowac organizuje ustawki. Ale wyobraźmy sobie że nauczyciele dostaną po 1000 czy 1500 złotych. Co się zmieni od następnego dnia? Nadal będą uczyć że to Kaczyński przeskoczył przez płot a lepiej opłacani księża i katecheci będą nauczać że prezerwatywa jest gorszym grzechem od aborcji, bo jest grzechem ciągłym, podczas gdy aborcja jednorazowym? Nadal będą uczyc o żołnierzach wyklętych i czynić z nich wzór do naśladowania? Wreszcie nadal będą uczyć swoich przedmiotów, tak jakby tylko one były najważniejsze na świecie? Testy PISA pokazały znaczny wzrost szczegółowych kompetencji naszych uczniów poza drobiazgiem - czytania ze zrozumieniem, rozwiązywania problemów i pracy grupowej. Czyli akurat tych które decydują o rozwoju kraju. Liczba nibynóżek rozwielitki nie popchnie nas za bardzo do przodu. Na co dzień w telewizji widzimy polityków, dziennikarzy i celebrytów mylących miliony z miliardami, kilowaty z kilowatogodzinami itp. Zaangażowani nauczyciele realizują niedoskonały program. To nie jest tylko ich wina, ale to również oni powinni rozpocząć dyskusję o zmianach. Może gdyby nie patrzyli na czubek własnego, przedmiotowego, nosa to wypracowalibuy coś lepszego niż zaserwował im teraz Kaczyński?
-
-
Za moich czasow nauczycielka w kl 6 7 8 uczyla fizyki chemii i.matematyki. Niesfornych uczniow karala linijka po lapkach. Jeszcze nikt z nas sie nie skarzyl bo w domu by dostal poprawke. Nigdy nie przyszlo nam do glowy zalozyc kosza. Byla bardzo surowa. Ale nie bylo problemu z matematyka fizyka czy chemia w 1 kl. LO. Wielu to docenilo po latach. A teraz. Gdy pierwszy raz rozmawiałem z wychowawczynia to odnioslem wrazenie ze sie mnie boi. Zeby sie nie poskarzyl dyrektorowi.
-
Tak jak pisze użytkownik ar.co, trzeba wprowadzić rodzaj strajku włoskiego, i zacząć od podawania wyłącznie telefonu służbowego do szkoły, bo czy jest paragraf określający że nauczyciel ma podawać prywatny numer telefonu, od razu się skończy. Wszystkie sprawy uczniów są załatwiane np. w środę od 14 do 16.00, amen. A może se rodzic dzwonić nawet na PiS-gestapo.
-
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
ar.co
Oceniono 83 razy 73
A może by tak - po zakończeniu obecnego strajku - nauczyciele zastosowali swego rodzaju strajk włoski? Tzn. stawiali oceny i promowali tak, jak na to uczniowie rzeczywiście zasługują. Bez naciągania ocen, bez litowania się, bez ulegania groźbom ("nie możesz zostawić na drugi rok połowy klasy, bo kogo będziesz uczyć") itp.I oczywiście praca tylko na terenie szkoły, z obowiązkiem zapewnienia sprzętu i stanowiska pracy przez pracodawcę, czyli państwo. Koniec z pracą na własnych komputerach, koniec z drukowaniem testów na własnych drukarkach, koniec z odbieraniem telefonów rodziców o godzinie 20 (i oczywiście tylko na telefon służbowy, a nie prywatny. Szkoła nie zapewnia telefonu służbowego? O jak mi przykro...).