Wszy? Ani powód do wstydu, ani nic niecodziennego [LIST]

Spotkaliśmy się ze znajomymi. Było ośmioro dorosłych i jedenaścioro dzieci w wieku od roku do 11 lat. Jeden z ojców poprawiał córce kucyk, kiedy zauważył coś we włosach. Zawołał żonę, żeby się upewnić. Tak, to była wesz.

Kompletnie nie zrobiło to na nikim wrażenia. Gospodarze od razu poszli do łazienki i zaproponowali dwa środki do natychmiastowego zastosowania. Dziewczynce umyto głowę i przez 10 minut bawiła się z preparatem na wilgotnych włosach. W tym czasie wszyscy prewencyjnie obejrzeliśmy głowy potomstwu i spryskaliśmy się trzecim środkiem, który domownicy także mieli na stanie.

W Hiszpańskich supermarketach są w sprzedaży produkty na wszy na półkach w działach z kosmetykamiW Hiszpańskich supermarketach są w sprzedaży produkty na wszy na półkach w działach z kosmetykami Obraz: Rick&Brenda Beerhost/Flickr.com/CC BY 2.0

Spośród tych czterech rodzin dla trzech regularne odwszawianie nie było niczym nowym. Robili to po raz piąty w tym roku szkolnym. Wesz, która przerwała spotkanie, to była widać niedobitka z poprzedniego odwszawiania. Po zalecanym czasie dziewczynce spłukano preparat i wysuszono włosy. Na wszelki wypadek wszystkie włosy mama przeciągnęła jeszcze rozgrzaną prostownicą. 

Tylko moje dzieci, jako jedyne, do tej pory wszy nie miały. Przyjaciele są w specjalnych klasowych grupach mailingowych, w których informują się o przypadkach pojawienia się wszy i sposobach na pozbywanie się ich. A dzieci chodzą i do szkół państwowych, i do społecznych, i do prywatnych. Dla nich głowa to głowa, nieważne czy dziecka zamożnych, czy gorzej uposażonych rodziców. A dla rodziców to żadne tabu, ot, kolejne zadanie do odhaczenia.

Chcesz podzielić się z nami swoją historią? Napisz do nas: listydoredakcji@gazeta.pl. Autorka tego listu otrzymuje książkę Joanny Matusiak "Manufaktura codzienności".

Jak pozbyć się wszy?

Więcej o:
Copyright © Agora SA