"Książki dla dzieci są nie tylko dla dzieci: są skierowane również do dorosłych, którzy je będą wybierać" [ROZMOWA]

Podczas Targów Książki w Krakowie udało mi się porozmawiać z autorem książek "Wilk Powrócił" i serii o krowie Zosi. Geoffroy de Pennart rzadko udziela wywiadów, mi udało się dowiedzieć, którego bohatera swoich książek lubi najbardziej.

Natalia Nocuń-Komorowska, eDziecko.pl: Dlaczego postanowił Pan pisać książki dla dzieci?

Geoffroy de Pennart*: Ani tego nie wybrałem, ani nie postanowiłem. Tak naprawdę, to moja przyjaciółka, wydawczyni, przekonała mnie do pisania książek dla jej wydawnictwa. Chodzi o Isabel Finkenstaedt, założycielkę wydawnictwa Kaleidoscope w Paryżu. W chwili, kiedy złożyła mi tę propozycję, zajmowałem się już od dwudziestu lat ilustracją, robiłem rysunki dla prasy oraz do reklamy. Nie przerwałem, z resztą, tej pracy - wykonywałem ją równolegle do bycia autorem książek dla dzieci.

Czy prościej, czy też trudniej jest pisać dla dzieci?

- Dla mnie, pisanie dla dzieci jest dużo prostsze. Nie czuję potrzeby pisania dla dorosłych i, szczerze mówiąc, wątpię bym się do tego nadawał. Ale jeśli by zadać to pytanie autorowi książek dla dorosłych, być może odpowiedziałby dokładnie na odwrót. Dodam, że książki dla dzieci są nie tylko dla dzieci: są skierowane również do dorosłych, którzy je będą wybierać swoim dzieciom!

Co było pierwsze, ilustracje czy pisanie?

- Rysunek. Zacząłem pisać książki dopiero mając czterdzieści jeden lat. Wcześniej byłem " tylko" ilustratorem. Robiłem ilustracje do gazet lub na zlecenie firm.

Jakie są pańskie źródła inspiracji?

- Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Natchnienie przechodzi z przeżyć, z lektur, z tego co widzę lub słyszę, z tego czego słuchałem lub co oglądałem, świadomie lub nie... Ale nie wiem, jak rodzą się pomysły. I w związku z tym mam ochotę powiedzieć, że moją inspiracją jest po prostu moje życie.

Od czego zaczyna Pan pracę, od tekstu czy od ilustracji?

- Zawsze zaczynam od napisania opowieści. Kiedy jest już ona napisana, tworzę makietę. Ale potem, kiedy rysunki są ukończone, piszę na nowo, żeby uniknąć powtórzeń między tekstem a ilustracją. Jeśli bym napisał, dajmy na to: "Siedząc w wygodnym niebieskim fotelu i mając pod ręką szklankę soku marchewkowego, Pan Zając czyta gazetę. Przerażony, odkrywa w niej straszną wiadomość! WILK POWRÓCIŁ!" - to musiałbym takie zdanie uprościć! Po co pisać o niebieskim fotelu i soku marchewkowym, jeśli dzieci widzą je na rysunku.

Geoffroy de Pennart podczas Targów Książki w KrakowieGeoffroy de Pennart podczas Targów Książki w Krakowie fot. Wydawnictwo Muchomor

Dlaczego wybrał pan zwierzęta na bohaterów swoich książek?

- Na tym polegają bajki. Wszystkie moje zwierzęta mówią, ubierają się i chodzą na dwóch nogach. To są "postaci" zwierzęce, bardziej niż zwykłe zwierzęta. To mi pozwala na skrócenie czasu, jaki jest potrzebny do wprowadzenia w opowieść. W bajce o ludziach trzeba by było najpierw wytłumaczyć, kto jest kim, opisać charaktery i relacje między postaciami. Natomiast jeśli rzecz jest o wilku i świni (lub raczej - o postaci wilka i postaci świni) bajka może się zacząć o wiele wcześniej. Wiemy bowiem od początku, bez zbędnych wyjaśnień, że wilk będzie dla świni poważnym problemem. (A jeśli będzie na odwrót, to tylko uczyni opowieść ciekawszą!).

Jakie były Pana ulubione książki w dzieciństwie?

- Było ich o wiele mniej, niż dziś! Bardzo lubiłem przygody słonia Babara. Również Tintin mi się podobał.

Czy ma pan ulubioną postać spośród tych stworzonych przez siebie?

- Bardzo lubię postać krowy Zosi. Jest zdecydowana i szczodra. W baśniach i w większości tradycyjnych bajek dla dzieci, postaci kobiece nie podejmują wielu działań. Raczej są im poddane. Kiedy jakaś dziewczynka bierze inicjatywę, to prawie zawsze po to, by się nauczyć, że nie powinna była tego robić! Cieszę się, że stworzyłem postać kobiecą, która bierze własny los w swoje ręce i - wbrew opiniom innych - podejmuje ryzyko, osiągając sukces. Scena na samym początku, w której siedzi w fotelu i czyta gazetę, też jest sceną zazwyczaj przeznaczoną dla mężczyzn!

Geoffroy de Pennart podczas Targów Książki w KrakowieGeoffroy de Pennart podczas Targów Książki w Krakowie fot. Wydawnictwo Muchomor

Co panu sprawia przyjemność, a czego pan nie lubi, kiedy tworzy pan książkę?

- Bardzo lubię tworzenie makiet książek. Tego, co po angielsku nazywa się "storyboard". Opowieść jest już napisana, ale trzeba jeszcze zdecydować, co się znajdzie na każdej ze stron. Podzielenie tekstu na różne strony, pierwsze szkice ilustracji, aż do momentu, w którym makieta "działa". To czego nie lubię, to kiedy moja praca wypada gorzej, niż zamysł, który miałem w głowie. A jako że tak jest zawsze - jestem wiecznie nieusatysfakcjonowany!

Jaki jest przepis  na dobrą książkę dla dzieci?

- Jeśli ktoś zna ten przepis, to chętnie z niego skorzystam!

Jak można według pana nakłonić dzieci do czytania?

- Żeby nakłonić małe dzieci do czytania, wystarczy czytać im albumy, to bardzo proste! Dopiero potem robi się trudniej, kiedy dzieci rosną i  chcemy, by dalej czytały. Myślę, że trzeba dalej im czytać bajki, nawet kiedy już same umieją dobrze czytać. I kontynuować to tak długo, jak będzie to potrzebne: tak robiła moja mama. Czytała nam zawsze początek książki, a kiedy uznała, że zaznaliśmy już smaku opowieści, przestawała czytać i lekturę pozostawiała nam. I zawsze kończyliśmy, chcąc poznać zakończenie. Ta metoda zadziałała na mnie, jak również na moje córki, z którymi robiłem to samo.

Jeśli miałby pan stworzyć ilustracje do książki napisanej przez innego dziecięcego autora, kogo by pan wybrał?

- Dzisiaj na myśl pierwszy mi przychodzi Roald Dahl. Ale może jutro powiedziałbym co innego!

Geoffroy de Pennart: od 40 lat ilustruje i tworzy książki dla dzieci. W Polsce znany dzięki książkom o krowie Zosi: "Boże Narodzenie krowy Zosi" i "Orkiestra krowy Zosi" oraz "Wilk powrócił". Wszystkie ukazały się nakładem Wydawnictwa Muchomor.

To także może cię zainteresować:

Domowe syropy z warzyw i owoców wspomogą twoją odporność i pomogą w walce z przeziębieniem. Sprawdź, jak łatwo je zrobisz!

Więcej o:
Copyright © Agora SA