Spotkanie z bohaterem z dzieciństwa? W tym przypadku to wielka przyjemność

Jeśli poproszono by nas o wymienienie sławnych niedźwiadków, on na pewno znalazłby się w czołówce. Paddington to wyjątkowy miś, który od lat cieszy się sympatią i małych, i dużych. Tęskniliście? Właśnie wrócił!

Gdy chcę zapoznać dzieci z bohaterami z mojego dzieciństwa, targają mną sprzeczne emocje. Z jednej strony - jestem ciekawa, jak zareagują na postacie, o których nie zapomniałam przez lata i które dobrze wspominam, z drugiej - właśnie, te wspomnienia... Boję się, że w mojej głowie niektóre rzeczy są idealne, a gdy sięgnę po nie po latach, czar pryśnie. A tego bym nie chciała.

Podobnie było z Paddingtonem. Odkładałam moment sięgnięcia po książki z jego przygodami, by obrazek tego niedźwiadka (pochodzącego z najmroczniejszej części Peru) pozostał w mojej głowie bez zmian. Żeby nie było wątpliwości - Paddingtona od zawsze lubiłam, a książki z jego przygodami pochłaniałam błyskawicznie. Do odważnych świat należy, a i okazja była odpowiednia: właśnie ukazały się nowe wydania dobrze nam znanych przygód Paddingtona. I tak, pewnego sierpniowego popołudnia, moje dzieci poznały Paddingtona (i jego nieodłączny kapelusz).

Paddington to po pierwsze wciągające historie, a po drugie - charakterystyczne ilustracje, autorstwa Peggy FortnumPaddington to po pierwsze wciągające historie, a po drugie - charakterystyczne ilustracje, autorstwa Peggy Fortnum fot. nn-k

Paddington to miś naprawdę interesujący. Mówi po angielsku, grzecznie uchyla kapelusza i... często wpada w różne tarapaty. Ma problem z wodą w wannie, z ruchomymi schodami... Nie będę wiele zdradzać, abyście mieli co odkrywać (jeśli Paddingtona jeszcze nie znacie). Uwielbia marmoladę (w najmroczniejszych zakątkach Peru jadł ją jedynie od święta) i rodzinę Brownów, która przygarnęła go ze stacji kolejowej. A wy, jak byście zareagowali na widok misia z podobną karteczką na szyi?

Paddington na stacji kolejowej, ilustracja z pierwszego rozdziałuPaddington na stacji kolejowej, ilustracja z pierwszego rozdziału 'Miś zwany Paddington', Michael Bond, ilustracje Peggy Fortnum/materiały prasowe

Czytając tę książkę maluchom, przygotujcie się na wiele pytań. "A dlaczego Paddington?", "po co mu kapelusz?" i trudniejsze: "dlaczego chodzi na dwóch łapach?", "dlaczego n o r m a l n i e mówi?" - nie jest łatwo. Dorośli przyjmują, że taki był zamysł autora, dla dzieci nie jest to takie oczywiste.

Nowe wydanie "Misia zwanego Paddingtonem" jest niezwykle poręczne, mimo twardej okładki nie jest ciężkie, jest idealne do wieczornego czytania. Każdy z ośmiu rozdziałów wciąga, nim się orientujemy, jesteśmy już na postscriptum i... czytamy je z zapartym tchem, podobnie jak pozostałą część książki.

'Miś zwany Paddington', nowy przyjaciel moich dzieci'Miś zwany Paddington', nowy przyjaciel moich dzieci fot. nn-k

Dobrze jest się dowiedzieć, że pierwowzorami bohaterów są prawdziwi ludzie, ważni dla Michaela Bonda. Na przykład, za państwem Brown kryją się... rodzice autora. Czytając postscriptum odkryłam także, dlaczego ta książka ciągle mi się podoba, chociaż minęło już kilkanaście lat od momentu, gdy czytałam ją po raz pierwszy. Dlaczego? Sądzę, że to wszystko przez język - autor na siłę nie upraszczał historii. Nie wiedział, do której grupy wiekowej będzie skierowana ta książka, a że wcześniej pisał dla dorosłych i "Paddington" tworzony był w podobny sposób. Michael Bond mówi, że kolejne rozdziały powstawały naprawdę szybko - równie szybko je się czyta. Jesteśmy ciekawi, co wydarzy się w życiu Paddingtona, czy wpadnie w kolejne kłopoty czy będzie bardziej ludzki czy "misiowaty".

Chociaż zamysł był taki, żeby czytać rozdział przed snem, pochłonęliśmy książkę znacznie szybciej - wystarczyły dwa popołudnia (odrobinę wydłużone o wieczór). I to nie dlatego, że czytamy na wyścigi. Historie tak wciągnęły dzieci, że chciały więcej i więcej, a ja nie miałam serca im odmawiać (sama nie chciałam przerywać).

A to już ilustracja z innej książki, 'Paddington za granicą'A to już ilustracja z innej książki, 'Paddington za granicą' Michael Bond, ilustracje Peggy Fortnum/materiały prasowe

Jeśli nie znacie tego kulturalnego misia (który nie rozstaje się ze swoim kapeluszem) - musicie to nadrobić. Nawet, jeśli wydaje wam się, że nie jesteście już grupą docelową. W dzisiejszym zabieganym świecie czasem przyda się chwila oddechu, relaks w towarzystwie niedźwiadka, który czasem ma dziwne pomysły. A jeśli już znacie Paddingtona i - podobnie jak ja - boicie się, że jego magia osłabła, uspokajam. Nie macie powodów do obaw. Paddington wciąż czaruje i przyjemnie patrzeć, jak zachwyca kolejne pokolenia.

"Miś zwany Paddington", Michael Bond, ilustracje Peggy Fortnum, Wydawnictwo Znak, cena z okładki 26,90 zł

To także może cię zainteresować:

Dzieci o dyskietce: To prababcia pendrive'a?

Więcej o:
Copyright © Agora SA