"Ty robisz człowieka z dwóch komórek", czyli o tym, że warto zaufać sobie

Poradników o ciąży i macierzyństwie jest mnóstwo. W jednych masz ochotę zaznaczać całe linijki, inne nudzą cię po kilku stronach. To nietypowy poradnik. Taki, który pochłaniasz jednym tchem.

Gdy byłam w ciąży, nie lubiłam sięgać po poradniki. A czytać coś o tym, co się ze mną dzieje, chciałam. W końcu w moje ręce trafił opasły tom autorstwa Kaz Cooke - "Ciężarówką przez 9 miesięcy. Przewodnik po ciąży i okolicach". To był strzał w dziesiątkę! Czytało mi się to bardzo dobrze, a moja "ciążowa ciekawość" została w pełni zaspokojona. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ właśnie odkryłam książkę Matyldy Kozakiewicz "Złe matki są najlepsze. Poradnik szczęśliwej mamy", którą przeczytałam od deski do deski w kilka wieczorów. Kiedyś wystarczyłby pewnie jeden dzień, ale przy dwójce małych dzieci muszę zadowalać się wieczornym czytaniem. I to dobre.

Ale do rzeczy. Czytając o tym, co przydarzało się autorce, o jej obawach, o wszystkich obcych ludziach, którzy wiedzą lepiej, czytałam o sobie. Pamiętam te spojrzenia, które chciały mordować za to, że w trzydziestostopniowym upale nie założyłam córce skarpet. I złote rady, jakby wszyscy dookoła wiedzieli lepiej, co jest lepsze dla mojego dziecka.

Nie wiedzą. I o tym też napisała w swojej książce Matylda Kozakiewicz. Przejdziemy z nią przez kilka etapów - od początku, czyli samych myśli o ciąży (że cała ta opieka nad dzieckiem to coś megaskomplikowanego i zanim się na to zdecydujemy, trzeba się porządnie uzbroić), przez ciążę (która wcale nie jest usłana różami i nie musimy zawsze czuć się jak rozanielona pani z reklamy), przez pierwsze dni z dzieckiem, pierwsze lata... Nie brakuje tu także mierzenia się z popularnymi zabobonami (ciążowymi, ale i późniejszymi, jak np. zabieranie nieochrzczonego dziecka na cmentarz) oraz przydatnych informacji dotyczących m.in. rozmów z dziadkami na temat wychowywania dziecka (to nie jest łatwe zadanie).

Matylda Kozakiewicz podkreśla, żeby zaufać sobie. Naprawdę, gdy zostajemy matkami, w naszej głowie coś się przestawia i po prostu wiemy, jak robić pewne rzeczy. Wiemy, jak reagować, potrafimy robić rzeczy, o które się wcześniej nie podejrzewałyśmy. Tak się dzieje i już. Już na samym początku wspólnej drogi z dzieckiem musimy udowadniać, że to my wiemy najlepiej, co dla niego jest najlepsze. Ciężko dać się ponieść instynktowi, gdy ludzie dookoła mówią co innego, ale trzeba po prostu przestać ich słuchać (chociaż to nie jest takie łatwe). Przy drugim dziecku łatwiej mi było postawić na swoim, za pierwszym razem ulegałam innym.

"Złe matki są najlepsze" to książka także o tym, że nie musisz być idealna we wszystkim. Tak się nie da. A sfrustrowana matka jest niepotrzebna dziecku. Ono woli matkę szczęśliwą. O właśnie! Trzeba być też egoistką, zrobić coś dla siebie. Tylko dla siebie. Żeby nie mówić kiedyś dziecku: "bo ja dla ciebie zrezygnowałam z tego i z tego". 

Matka ma prawo mieć gorszy dzień, nie mieć siły na zabawę, sprzątanie każdego kąta w mieszkaniu. Może chcieć, aby tata "przejął" dziecko od razu, gdy wróci z pracy, aby ona mogła pobyć chwilę w ciszy. Zostając matkami, nie przestajemy być sobą.

Moje dzieci są starsze niż Kociopełek (jedno ma sześć lat, a drugie - trzy), rzeczy opisane w książce nie są dla mnie niczym nowym, pod większością mogę się spokojnie podpisać. "Złe matki są najlepsze" to ciekawa lektura, pokazująca, że "nie tylko ja tak mam". Co by mi dała, gdybym czytała ją w pierwszej ciąży? Trochę spokoju. Że naprawdę sobie poradzę, że będę wiedziała, co zrobić. Że będę miała prawo do bycia zmęczoną. W końcu robię człowieka z dwóch komórek.

Jeśli czytaliście bloga Segritty (bo Matylda Kozakiewicz to nie kto inny, jak autorka bloga Segritta.pl), to na pewno doskonale znacie język, jakim się posługuje. W książce też zwraca się bezpośrednio do czytelnika, nie boi się nazywać rzeczy po imieniu. Pisze do nas jak do koleżanek - to także dzięki temu tę książkę dobrze się czyta, a informacje lepiej przyswaja. Wiele z nas bardziej ufa koleżankom niż obcym ludziom. A Segrittę zna już wielu z nas, jej rady traktujemy jak te udzielane przez doświadczoną znajomą.

Złe matki są najlepsze. Złe matki, które dobrze znają swoje słabości. Złe matki, które nie zakładają dzieciom skarpetek w upał. Złe matki, które martwią się o wszystko. Złe matki, które kochają swoje dzieci ponad wszystko. A wcześniej sądziły, że tak się nie da.

Książkę wzbogacają ilustracje Agaty Dębickiej, a także wpisy opisujące różne sytuacje. Niektóre przeczytasz tutaj>>

Czy złe matki są najlepsze?"Dziecko musi widzieć, jak popełniasz i naprawiasz błędy" [ROZMOWA]

"Złe matki są najlepsze. Poradnik szczęśliwej mamy", Matylda Kozakiewicz, Flow Books. Cena z okładki: 39,90 zł.

Obejrzyj wideo:

Najukochańsza osoba na świecie oczami dziecka: "Waży 20 kg, wygląda jak Elsa i kocham ją aż do Plutona"

To także może cię zainteresować:

Copyright © Agora SA