Pies w prezencie dla dziecka? "Pomysł najgorszy z możliwych. To rodzic musi być pewien, że chce mieć zwierzę" [ROZMOWA]

Słodkie szczeniaczki wyskakujące z pudła owiniętego kokardą - uroczy widok, prawda? Jednak decyzja o posiadaniu zwierzęcia nie powinna być podejmowana pod wpływem impulsu, a tym bardziej z zaskoczenia, gdy czworonoga dostajemy w prezencie. To najgorszy z najgorszych pomysłów.
W schronisku pełno jest psów, które wciąż czekają na swojego człowieka. W schronisku pełno jest psów, które wciąż czekają na swojego człowieka. fot. Shutterstock (zdjęcie ilustracyjne)

Natalia Nocuń-Komorowska, eDziecko.pl: Czy przed Świętami w schronisku pojawia się więcej osób?

Agnieszka Kańska*: Mam wrażenie, że tak.

Czy adoptowane w okresie Świąt zwierzęta wracają później do schroniska?

- Tak, to się zdarza. I nie tylko wracają bezpośrednio, zwracane przez lekkomyślnych adoptujących. Są też przywożone przez Straż Miejską - po prostu znalezione na ulicy. Nie każdemu starcza nawet odwagi czy chęci, by zwierzę bezpiecznie odwieźć tam, skąd je - bez dostatecznego przemyślenia konsekwencji - wziął.

Kiedy do schroniska oddawanych jest najwięcej zwierząt?

- Najpierw trzeba doprecyzować co znaczy "oddawanych". Spójrzmy na nazwę: Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt. Nie można zatem oddać do schroniska własnego zwierzęcia, które się znudziło, czy też nawet są uzasadnione trudności w zapewnieniu mu opieki. Schronisko utrzymywane jest z publicznych pieniędzy - nie byłoby w porządku utrzymywanie psa sąsiada, który go już nie chce.

Natomiast Schronisko zawsze przyjmie z powrotem zwierzę, które zostało z niego adoptowane - taki zapis figuruje w umowie adopcyjnej. Chcielibyśmy wierzyć, że jest to ostateczność i w przypadku pojawienia się problemu, a przed podjęciem decyzji o zwrocie, wyczerpano wszystkie możliwości znalezienia adoptowanemu zwierzęciu nowego domu. Niestety zbyt często tak nie jest i zbyt często sam powód zwrotu nie uzasadnia takiego kroku.

Jeśli chodzi o zwracanie adoptowanych zwierząt - wydaje mi się, że nie ma specjalnych okresów, kiedy byłoby ich najwięcej. Dochodzi do nich zarówno następnego dnia po adopcji, jak i dziesięć lub więcej lat od niej.

Jeśli chodzi o to, kiedy trafia najwięcej zwierząt, są to: czas okołosylwestrowy - ucieczki przerażonych, a nieodpowiednio zabezpieczonych czy niepotrzebnie wyprowadzonych na dwór zwierząt; te są relatywnie często odbierane, choć nie tak często, jak by można sobie życzyć. Wakacje - zwierzęta porzucane w mniej lub bardziej dramatycznych okolicznościach. Także okresy, kiedy rodzi się najwięcej młodych - to w większym stopniu dotyczy kociąt.

Co ma na to wpływ?

- Pomijam przypadki złej woli czy bezmyślności. Ale mówi się, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane - najczęściej głównym powodem jest brak przewidywania, odpowiedzialności. Nie analizujemy, czy mamy dość środków finansowych, by zapewnić zwierzęciu leczenie, opiekę podczas wyjazdu czy własnej dłuższej choroby. Koszt związany z posiadaniem zwierzęcia to nie tylko karma (która też nie może być z tych najtańszych), ale też regularne stosowanie środków przeciw kleszczom i pasożytom wewnętrznym, zabiegi pielęgnacyjne, z których nie wszystkie da się wykonać we własnym zakresie. W przypadku problemów behawioralnych może być konieczność skorzystania z fachowej pomocy.

Najwięcej amatorów jest na zwierzęta młode. Na pytanie "dlaczego?" odpowiadają wprost: "żeby nie chorował" - w domyśle "nie kosztował". Tymczasem poważna choroba może przytrafić się w każdym wieku i koszty z nią związane mogą być bardzo wysokie. Co będzie, jeśli nasz budżet udźwignie tylko bieżące wydatki? A jeśli nawet założyć, że tylko starsze zwierzę wymaga wzmożonej opieki, to czy za kilka, kilkanaście lat sytuacja będzie lepsza - będzie więcej chęci i środków, by ją zapewnić? Nie dość zastanawiamy się też, co będzie, gdy zmieni się sytuacja życiowa - wyjazd za granicę czy pojawienie się dziecka. Nie można wszystkiego przewidzieć, ale czasem wystarczy dłuższa refleksja, by dojść do wniosku, że to może po prostu nie ten moment.

Czy zwierzę to dobry pomysł na prezent?

- Absolutnie nie! Pomijam oczywiste względy etyczne: prezent to rzecz, a żywa istota nie jest rzeczą. Przede wszystkim jednak to powinna być świadoma decyzja i wybór osoby, która ma się tym zwierzęciem opiekować. 

Niektórzy myślą, że zwierzę to doskonały prezent dla dziecka. Tak jest w rzeczywistości?

- Opieka nad zwierzęciem to nieskończona odpowiedzialność. Nie można jej wymagać ani oczekiwać od dziecka, nawet jeśli jest nad wiek dojrzałe i obiecuje, że będzie się zwierzątkiem samo zajmować. To rodzic musi być pewien, że chce mieć zwierzę oraz że ma dostateczną wiedzę, czas i możliwości, by mu zapewnić odpowiednią opiekę. Pies może okazać się równie absorbujący jak kolejne dziecko - czy rodzic jest na nie gotowy? Zatem jeśli nie jest to jego własna decyzja, jeśli tylko ma zamiar spełnić marzenie dziecka - niech zrezygnuje. Na pewno wśród rodziny czy znajomych znajdzie się ktoś, kto umożliwi spotkania i zabawy ze zwierzątkiem - bo o to przecież chodzi, nie trzeba w tym celu brać zwierzęcia do domu.

Jeśli bardzo nam zależy na tym, aby podarować zwierzę, czy to powinna być niespodzianka?

- W żadnym wypadku. Jeśli obdarowany ma być opiekunem zwierzęcia, to powinna to być nie tylko jego własna decyzja, ale przede wszystkim wybór konkretnego osobnika. Zwierzę naprawdę musi być dopasowane do warunków, trybu życia, osobowości, umiejętności i oczekiwań człowieka, który będzie się nim zajmował. Niemniej istotny jest wybór momentu, w którym zwierzę ma się w domu pojawić i odpowiednie do tego przygotowanie.

Gdy pojawia się moda na jakąś rasę, przybywa pseudohodowli, a wraz z nimi - niechcianych psów, które nie spełniły oczekiwań ludzi, którzy kupili je pod wpływem impulsu, bez znajomości rasy. Gdy pojawia się moda na jakąś rasę, przybywa pseudohodowli, a wraz z nimi - niechcianych psów, które nie spełniły oczekiwań ludzi, którzy kupili je pod wpływem impulsu, bez znajomości rasy. fot. Shutterstock (zdjęcie ilustracyjne)

A czy ważny jest rodowód? Wiele osób twierdzi, że to "tylko papierek". Jak jest naprawdę?

- To bardzo ważny "papierek". Rodowód potwierdza przynależność do określonej rasy, a co za tym idzie nie tylko wygląd, ale w równej mierze określone cechy charakteru, wynikające z nich zachowania i potrzeby życiowe. Hodowcy dbają o taki dobór rodziców miotu, aby uzyskać jak najlepsze cechy danej rasy. Do hodowli dopuszczane są tylko psy spełniające kryteria wyglądu, braku wrodzonych wad zdrowotnych, a także charakteru. Od dawna nie ma ograniczeń liczby szczeniąt w miocie, które otrzymują rodowód (kiedyś było to sześć). Rzetelna hodowla wiąże się dla hodowcy z niemałymi kosztami - dlatego pies rasowy musi kosztować.

Jeśli ktoś oferuje nam zwierzę mające uchodzić za rasowe, a jednak nie posiadające rodowodu, co równa się tańsze, rodzi się bardzo wiele wątpliwości. Jeśli komuś zależy na zwierzęciu rasowym, nie powinien myśleć o takim bez rodowodu. Pseudohodowla nie musi oznaczać koszmarnych warunków urągających jakimkolwiek standardom, ale na pewno oznacza elementarne braki w socjalizacji szczeniąt, co później będzie miało kluczowe znaczenie dla ich zdolności do funkcjonowania w świecie ludzi i zwierząt. Natomiast zwierzęta rozmnożone w domowych warunkach, ale bez fachowej wiedzy hodowlanej, może i będą prawidłowo zsocjalizowane, ale nie możemy mieć pewności co do ich cech fizycznych i psychicznych.

Do schronisk trafiają zwierzęta z pseudohodowli?

- Jeśli w drodze interwencji są odbierane właścicielowi, a ich stan zdrowia nie jest tak zły, by wymagał eutanazji - to może się tak zdarzyć. Bywa też, że przejmują je różne fundacje.

Bohaterowi książki "Psiego najlepszego" (nowa opowieść W. Bruce'a Camerona, autora "Był sobie pies") zostaje podrzucona ciężarna suczka. Czy w schronisku często to się zdarza?

- Porównując do liczby zwierząt łącznie trafiających do schroniska, nie jest to może nagminne, ale owszem, przypadki podrzucania zwierząt w okolice schroniska też się zdarzają.

To może cię zainteresować: Lubisz zwierzęta? To ten quiz nie powinien sprawić ci trudności

Dziecko i pies mogą być prawdziwymi przyjaciółmi, jednak nie powinniśmy kupować 'psa dla dziecka'. To dorośli będą odpowiedzialni za zwierzę. Dziecko i pies mogą być prawdziwymi przyjaciółmi, jednak nie powinniśmy kupować 'psa dla dziecka'. To dorośli będą odpowiedzialni za zwierzę. fot. nn-k

O czym powinniśmy pomyśleć, zanim zdecydujemy się na posiadanie zwierzęcia?

- Przede wszystkim, czy będziemy w stanie zapewnić mu odpowiednią opiekę przez całe jego życie. Im młodsze zwierzę, tym dłuższy jest czas, w którym nasze życie i możliwości mogą się zmienić. Czy na każdą okoliczność będziemy mieli plan B? Trzeba również wziąć pod uwagę kwestie finansowe, czy np. będzie nas stać na zapewnienie psu opieki lekarskiej czy odpowiedniej jakości karmy. Te kwestie również są poruszone w tej uroczej książce. Mój ulubiony cytat to wypowiedź lekarza na temat taniej karmy, którą karmiona była suczka zanim trafiła w ręce bohatera: "byłoby dla niej zdrowiej, gdyby zjadła opakowanie, niż jego zawartość".

Na zwierzę ze schroniska powinniśmy przygotować się w ten sam sposób?

- Tak. Obecna wiedza na temat psów i kotów jest nieporównanie większa niż było to kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. Nie każde zwierzę ze schroniska jest - jak to się powszechnie uważa - obarczone jakąś traumą. Większość z nich miała normalne domy, które utraciły. Ale zwierzęta postrzegają świat inaczej niż ludzie i świadomość ich psychiki i rzeczywistych potrzeb może znacząco ułatwić wspólne życie. Dlatego przed przyjęciem pod swój dach nowego zwierzaka warto choćby sięgnąć po dostępną literaturę fachową na ten temat. Nawet - a może szczególnie - jeśli przez ostatnie 15 lat mieliśmy psa lub kota, który był idealny. Ten kolejny to nie po prostu pies czy kot, ale istota, która może okazać się całkowicie inna. Warto mieć pewność, że będziemy ją dobrze rozumieć.

Możemy po prostu przyjść do schroniska i podczas tej samej wizyty wyjść np. z psem?

- Zależy to od procedur panujących w danym schronisku, jednak taka praktyka raczej należy do rzadkości. Działanie pod wpływem impulsu, emocji - nie jest dobrym rozwiązaniem. Spacery przedadopcyjne dają możliwość lepszego poznania się z psem, a przy okazji czas na przemyślenie rożnych kwestii.

Jak wygląda proces adopcyjny?

- Każde schronisko ma własne procedury, jednak co do zasad są one zbliżone. Szczegółowa informacja o procedurach adopcyjnych w warszawskim schronisku Na Paluchu znajduje się tutaj. Zanim przystąpimy do adopcji polecam artykuł "Jak wybrać psa dla siebie"

A co z wizytami poadopcyjnymi, czemu one służą?

- Upewnieniu się, że zwierzę przebywa w takich warunkach, jakie deklarowano podczas adopcji i że adoptujący wywiązują się z obowiązków wymienionych w umowie adopcyjnej. Nierzadkie są też wizyty przedadopcyjne, które mają na celu ocenę, czy dane warunki są odpowiednie dla danego zwierzęcia.

Dostrzega pani popularność jakichś ras? Ludzie sugerują się modą?

- Tak. Niestety te mody dotyczą głównie wyglądu psa. Efektem braku refleksji nad cechami fizycznymi, potrzebami i charakterem psa są przebywające w schroniskach psy ras północnych (husky, malamuty), amstaffy, teriery (w tym popularne "jorki" czy jack russell), także labradory, border collie czy beagle. Niestety każda z tych ras, wspaniała w rękach kogoś świadomego ich potrzeb, może stać się dla właściciela prawdziwym utrapieniem, gdy potrzeby te nie zostaną spełnione. A może "tylko" taki zwierzak będzie nieszczęśliwy, nie mogąc robić tego, do czego został stworzony?

Co pani dała praca w schronisku?

- Daje mi radość z obcowania ze zwierzętami, satysfakcję z sukcesu jakimi jest ich odbudowane zaufanie do ludzi, jeśli zostało utracone, czy znajdowania im nowych, dobrych domów. Bardzo cenię sobie nawiązane tu znajomości ze wspaniałymi ludźmi, zarówno innymi wolontariuszami czy pracownikami, jak i adoptującymi. Dużo się też nauczyłam i stale uczę - nie tylko o zwierzętach. 

Gdyby miała pani coś doradzić ludziom, którzy chcą wręczyć komuś zwierzę w świątecznym prezencie, co to by było?

- Żeby natychmiast i na zawsze zapomnieli o tym pomyśle. I dotyczy to każdego zwierzęcia, także gryzonia, gada, ptaszka czy rybki.

* Agnieszka Kańska - od ponad 6 lat jest wolontariuszką w warszawskim Schronisku na Paluchu. Ma za sobą tysiące rozmów z potencjalnymi adoptującymi i kilkaset psów wydanych do adopcji. Ambasadorka nowej książki autora "Był sobie pies" - "Psiego najlepszego".

Psiego najlepszego, czyli był sobie pies na święta, W. Bruce Cameron
materiały prasowe

To także może cię zainteresować:

"Wielu ludzi marzy o tym, by spotkać psa" - opowieść o odnalezieniu wyjątkowego przyjaciela

Pies całuje dziecko: rozczulające czy niehigieniczne? [WASZYM ZDANIEM]

Pies pogryzł dziecko? To była wina rodzica! - czyli co właścicielkę psa wkurza w beztroskich rodzicach

Więcej o:
Copyright © Agora SA