O tak, wspólne zakupy to prawdziwe pole do popisu i kopalnia anegdot o naszym zakłopotaniu, rumieńcach lub panicznej ucieczce sprzed kasy - a wszystko dzięki czemuś, co nasze dziecko powiedziało czy zrobiło.
Pytania o prezerwatywy na przykład - klasyk, prawda? Można oczywiście ze stoickim spokojem poinformować dziecko, do czego służą (powodzenia!), częściej jednak jest tak, jak w sytuacji, której byłam świadkiem w moich bezdzietnych czasach. Otóż kilkuletni chłopiec dostrzegł kolorowe opakowania prezerwatyw wyłożone przy kasie i wykrzyknął rozentuzjazmowany: "A co to jest tatusiu? Kupisz mi?!". Towarzyszący mu tatuś zaczerwienił się i bąknął coś niewyraźnie o balonikach dla dorosłych.
Sklep to też niezłe świadectwo dla panujących w naszych rodzinach relacji. Emilka opowiada o zakupach z synem: "Dziadek pcha wózek, w którym siedzi mój syn. W pewnym momencie mały na cały głos odzywa się do dziadka: 'Pchaj gamoniu, pchaj!'".
Moja córka ma zwyczaj wyciągać jedzenie od obcych, szczególnie na placach zabaw, kiedy widzi, że inne dzieci coś jedzą. Stan najedzenia w tym momencie nie gra roli, dziewczyna w ogóle nie czuje się tym zakłopotana i nie rozumie skąd moje rumieńce i sceniczny szept błagający ją, by zaprzestała nękania obcych o prowiant. Kiedyś załapała się w ten sposób nawet na rodzinnego grilla pod Stadionem Narodowym...
Z jedzeniem związana jest też anegdota opowiedziana przez Tosię: "Najbardziej pamiętam, jak moje dziecko, co to nic nie chciało jeść, zaczęło jeść wysypaną na ziemię starą bułkę dla kaczek, budząc powszechną litość otoczenia".
Nigdy nie zapomnę historii opowiedzianej mi w liceum przez koleżankę z ławki. Jej siostra jechała miejskim autobusem, przy oknie siedział kilkuletni chłopczyk, a obok jego tata. Chłopiec z upodobaniem lizał szybę, a jego ojciec powtarzał prośbę, żeby przestał to robić. W końcu mężczyzna mówi zdenerwowanym tonem: "Ile razy mam Ci mówić, żebyś nie lizał tej szyby?!", na co chłopiec ze spokojem: "Mama też ci ciągle mówi, żebyś nie sikał do umywalki, a ty i tak dalej to robisz!". Wysiedli na najbliższym przystanku, tata nagle bardzo milczący...
Ani historia dotyczy podróży tramwajem: "Syn przeżywal fascynacje czytaniem wszystkiego i na jednym przystanku zauważył wielki migający banner night clubu. Zapytał na głos: "Mamo, a co to znaczy 'erotic'?"
Rodzice małych dzieci często mają też wiele historii do opowiedzenia na temat wizyt w publicznych toaletach. Zamknięcie się z małym dzieckiem w kabinie, dziecko siusiu, potem pora na dorosłego - i co się dzieje? Dziecko wybiera akurat ten moment, żeby zademonstrować, jak wspaniale się usamodzielnia i właśnie nauczyło się otwierać drzwi. Na oścież. Kto tego nie doświadczył?
Anegdot o niestosownym zachowaniu dzieci w kościele też nie brakuje. Koleżanki syn podczas wielkanocnego święcenia pokarmów wykrzyknął na widok księdza: "O, czarodziej!". Moje dziecko w analogicznej sytuacji krzyknęło przejęte: "Duch, mamo, zobacz! Duch!".
Koleżanka opowiedziała mi też anegdotę o synu jej przyjaciółki, który podczas podniesienia głośno zaintonował na widok kielicha: "Sto lat!".
Urocze jest jednak to, że takie chwile, pomimo zakłopotania, które odczuwamy, są przez nas - już po fakcie - mile wspominane. A jakie historie wam się przydarzyły?