7 rzeczy z czasów przed urodzeniem dziecka, których brakuje matkom

Nie całkiem serio i nie zawsze, ale czasem przyłapujemy się na myśli: "fajnie było, kiedy mogłam..." - i tu każda z nas wstawia własną tęsknotę. Podpytałam mamy, za czym im zdarza się zatęsknić, oto 7 najczęstszych odpowiedzi:

7 rzeczy z czasów przed urodzeniem dziecka, których brakuje matkom

Nie całkiem serio i nie zawsze, ale czasem przyłapujemy się na myśli: ''fajnie było, kiedy mogłam...'' - i tu każda z nas wstawia własną tęsknotę. Podpytałam mamy, za czym im zdarza się zatęsknić, oto 7 najczęstszych odpowiedzi:

Spokojne poranki

Możliwość delektowania się kawą, spokojnego zjedzenia śniadania - to częste marzenie młodych matek. Kasia wspomina, że w pierwszym roku życia jej córeczki nie zdarzyło jej się wypić ciepłej kawy. - Ostatnio widziałam w internecie taki obrazek z zamkniętymi drzwiami i malutką rączką wysuwającą się ze szpary pod nimi - opowiada. - Pod tym był podpis: "i tak cię znajdę!". Uśmiałam się, bo to scena z mojego domu!

Iwona twierdzi, że miała czas na delektowanie się śniadaniem, bo jego zjedzenie zabierało jej około 3 godzin: - Po prostu zjadałam je z doskoku - tłumaczy. - Kęs bułki, dziecko trzeba przewinąć, siadam, zabieram się za kolejny, a dziecko ryczy, bo głodne, jak już zjadło, to musiałam przebierać, bo syn ciągle ulewał... I tak w kółko. Kajzerka zjedzona kilka godzin później podczas drzemki młodego.

Czytanie do rana

Mnie najbardziej brakuje czytania do świtu. Kiedyś, gdy zaczynałam nową książkę, z reguły nie odkładałam jej dopóki nie skończyłam całej. Uwielbiałam leżeć na kanapie czy w łóżku i - odganiając sen - zamykać książkę po przeczytaniu ostatniej strony, widzieć świt za oknem i słyszeć ptaki w pobliskim parku. Nie zdarzyło mi się to od 6 lat, nie mogę sobie już pozwolić na zarwaną noc.

Moje koleżanki często skarżą się, że od kiedy zostały matkami w ogóle mniej czytają, bo mają mniej czasu.

Tylko we dwoje

Agnieszka tęskni czasem za podróżami z mężem. - Lubiliśmy robić sobie weekendowe wypady za miasto - opowiada. - Czasem bukowaliśmy jakiś tani bilet lotniczy i lecieliśmy za granicę na kilka dni - to było świetne. Szlajaliśmy się całymi dniami po ulicach nowych miast i nikt w tym czasie od nas niczego nie chciał. Nie musieliśmy się spieszyć. Teraz nadal podróżujemy dość dużo, ale już raczej nie na 2-3 dni, bo to się nie opłaca, no i teraz to już jest chaos, wszystko dostosowane do możliwości dziecka. I nie można mówić o spokojnych wędrówkach, nasze dziecko jest bardzo głośne - śmieje się Agnieszka.

- Brakuje mi czasem cichych wieczorów z dobrym filmem i winem - przyznaje Joasia. - Nasz synek ma 4 miesiące, kiedy zaśnie jestem już tak zmęczona, że zasypiam razem z nim... Nawet czasem umawiamy się na "randkę" na kanapie, ale jeszcze nie udało mi się dotrwać. Nocne pobudki robią swoje - przyznaje.

Życie towarzyskie

- Czasami myślę, że fajnie byłoby się umówić z koleżankami bez dzieci, wózków, toreb z pieluchami i obiadków w słoikach - mówi Iza. - I żeby można było wypić do tego drinka, i żeby było ciemno za oknami - dodaje.

Pamiętam, że kiedy moje pierwsze dziecko miało pięć miesięcy, spotkałam się wieczorem z koleżankami. One przy piwie, ja grzecznie przy jakiejś herbacie, a one - młodsze i bezdzietne - nie mogły się nadziwić, że to moje pierwsze wieczorne wyjście od czasu urodzenia córki. Od razu doceniłam spotkania z moimi "dzieciatymi" znajomymi!

Wymyślne gotowanie

Macierzyństwo zmieniło moje kulinarne zwyczaje: pożegnałam łatwe i przyjemne kostki rosołowe (i w ogóle glutaminian sodu), ostre przyprawy, egzotyczne dania... Teraz dzieci są starsze, ale niektórych dań nadal nie mogę przyprawiać tak, jakbym sobie tego życzyła, bo wiem, że nie zjedzą ostrej indyjskiej potrawy czy makaronu z papryczką chili... W takie dni albo gotuję dwa różne dania, albo się dostosowuję do dzieci i doprawiam już swoją porcję. Ale to nie to samo!

Moja kuzynka mówi, że najbardziej brakuje jej czasu na ugotowanie wymyślnych dań: - Z Niną wszystko musi być szybko, nie mogę spędzić pół dnia w kuchni, jeśli akurat mam na to ochotę - tłumaczy. - Szkoda, bo takie gotowanie jest relaksujące.

Naturalna pobudka

Wiem, wiem, my ciągle narzekamy na niewyspanie! Ale tym razem chodzi nie tyle o brak snu, co o poranne przebudzenie: żeby móc znowu, chociaż raz, obudzić się naturalnie - bez budzika, bez dziecka wołającego "mama", bez nagłych potrzeb domowników do zaspokojenia, śniadania do podania, głosów z oddali do wytłumienia (bo przecież partnerów mamy wspaniałych i przejmują od czasu do czasu nieletnie pociechy, żebyśmy mogły dłużej pospać). Po prostu, żeby bez żadnego poczucia winy pospać sobie czasem do 11.00. Byłoby fajnie, prawda?

Praca i współpracownicy

Jola odpowiada bez chwili wahania: - Brakuje mi ładnego ubierania się, butów na obcasie, teczki w dłoni i wychodzenia z domu do pracy. Opiekuję się dzieckiem od roku i bardzo to dla mnie ważne i wzbogacające doświadczenie, nie zrezygnowałabym z tego, ale po prostu czasem tęsknię za dorosłymi, zawodowymi kontaktami - przyznaje.

Zanim jednak zostaniemy odsądzone od czci i wiary, i zanim ktoś napisze, że po prostu żałujemy, że mamy dzieci, spieszę wyjaśnić: każda z moich rozmówczyń twierdziła ze zdecydowaniem, że za nic w świecie nie oddałaby macierzyństwa za spełnienie swoich chwilowych tęsknot.

Co ciekawe, na amerykańskim portalu dla rodziców jest ankieta, w której zadano matkom podobne pytanie: czego brakuje ci z czasów sprzed urodzenia dziecka? Są trzy odpowiedzi do wyboru: spotkań z przyjaciółkami, czasu sam na sam z partnerem oraz czasu... tylko dla siebie. Zgadnijcie, którą z odpowiedzi zaznaczano najczęściej? Tak, tę ostatnią.

Więcej o:
Copyright © Agora SA