Samotna matka: Śmieją się ze mnie te niepracujące, że za siedzenie w domu mają więcej niż ja pracując na etacie [LISTY]

"Samotni rodzice powinni dawno temu iść do Sejmu i walczyć" - napisała w liście samotna matka. Listów w tym tonie dostaliśmy kilkadziesiąt. To pokazuje, jak bardzo wyobcowane i dyskryminowana w Polsce czują się samotne, pracujące zawodowo matki.
Rozwodząc się masz nową rolę w rodzinie i w społeczeństwie. Jesteś rozwodnikiem, samotnym ojcem. Jesteś rozwódką, samotną matką Rozwodząc się masz nową rolę w rodzinie i w społeczeństwie. Jesteś rozwodnikiem, samotnym ojcem. Jesteś rozwódką, samotną matką fot: pexels.com

"Samotni rodzice powinni dawno temu iść na schody do Sejmu"

Po publikacji artykułu o tym, że rząd planuje dać emerytury niepracującym matkom przynajmniej czwórki dzieci, otrzymaliśmy sporo listów od matek pracujących, samotnie wychowujących dzieci. Poczuły się pominięte. W ich wypowiedziach wybrzmiewa rozżalenie, skarżą się, że są przepracowane, dyskryminowane, niewidzialne, domagają się szacunku, czują się stawiane "niżej w hierarchii".

Jedna z samotnych pracujących matek w liście do redakcji napisała:

Pracuję siedem dni w tygodniu i właśnie dlatego, że poczuwam się do odpowiedzialności za swoje dzieci, nasze państwo ukarało mnie utratą wszystkich dodatkowych środków finansowych.

W innym liście od rozżalonej matki czytamy, że tu nie chodzi o zazdrość:

Nie jestem zła, że inni mają/dostają, jedynie czuję się zupełnie zapomniana i niedoceniana przez państwo.

W listach od samotnych matek, które publikujemy poniżej, przewija się wątek pominięcia przez rząd, chociażby w programie 500 plus. Według przepisów samotne pracujące matki z jednym dzieckiem nie dostają na nie pieniędzy, jeśli próg finansowy przekroczą choćby o kilkanaście złotych.

Bogaci dostają przy drugim dziecku 500+. Im dochodu się nie liczy. A czy jedyne dziecko jest nie dzieckiem? Ma na wszystko? Nie ma! Nie u samotnych

- przekonuje w jednym z listów inna nasza czytelniczka.

Kilka miesięcy temu nakładem wydawnictwa Faktoria ukazała się książka "Życie nie jest czarno-białe. Historie samotnych rodziców". To niewielka, ale ważna publikacja. Napisana przez psychoterapeutkę, autorkę bloga "Melisa obowiązkowo. Z notatnika samotnego rodzica". Autorka, samotna matka dwóch nastolatek, we wstępie do publikacji zauważa, że rozwód to moment, kiedy rodzinna intymność staje się tematem do dyskusji, bywa, że również moralnego osądu.

- Rozwodząc się, masz nową rolę w rodzinie i w społeczeństwie. Jesteś rozwodnikiem, samotnym ojcem. Jesteś rozwódką, samotną matką. Jakieś skojarzenia? Prawdopodobnie negatywne. Jesteśmy w społecznym odbiorze tymi, którym się nie udało - czytamy.

O tym "napiętnowaniu" wspominają też autorki listów. Jedna z nich prosi, aby w samotnych matkach dostrzec coś więcej, nie tylko, że "to ta, której się nie udało". Pisze:

Samotna matka jest prawdziwym wzorem zaradności i nierzadko nawet lepszym pracownikiem od tych, które żyją w szczęśliwych, pełnych rodzinkach. Samotna matka pracuje ciężko, bo wie, że musi.

Zapraszamy do lektury listów, które przysłały do redakcji samotne, pracujące zawodowo matki. Skąd bierze się w nich tak głębokie poczucie niesprawiedliwości?

Nowe wnioski w Programie 500 plus. Sierpień to czas składanie wniosków o 500+. Jeśli chcemy zachować ciągłość wypłaty świadczenia, wniosek musimy złożyć do końca sierpnia. Na zdjęciu: Pierwszy dzień programu Rodzina 500 plus w Urzędzie Dzielnicy Mokotów - Warszawa, kwiecień 2016 Nowe wnioski w Programie 500 plus. Sierpień to czas składanie wniosków o 500+. Jeśli chcemy zachować ciągłość wypłaty świadczenia, wniosek musimy złożyć do końca sierpnia. Na zdjęciu: Pierwszy dzień programu Rodzina 500 plus w Urzędzie Dzielnicy Mokotów - Warszawa, kwiecień 2016 Fot. Dawid Zuchowicz/Agencja Wyborcza.pl

"Państwo nie pomaga samotnym matkom nic a nic"

Jestem samotną matka dwójki dzieci. Alimenty mam w wysokości 300 zł na dziecko, czyli razem 600 zł. Mój były mąż nie interesuje się dziećmi i nie płaci alimentów. Alimenty mam z funduszu alimentacyjnego, jeszcze.

Pracuję i mam 500 plus tylko na jedno dziecko, a nie wiem, jak będzie z alimentami w przyszłym roku, może się okazać, że też nie będę miała alimentów. Więc wychodzi na to, że nie opłaca się pracować.

Pracuję od 8:00 do 16:00, młodszy syn jest w tym czasie w przedszkolu. Przez to, że pracuję, płacę za żywienie w przedszkolu co miesiąc około 250-300 zł . Gdybym nie pracowała, nie musiałabym płacić za obiady.

Gdzie tu sprawiedliwość? Chcę pracować i wypracować jakąś emeryturę na przyszłe lata, ale państwo mi to utrudnia. Bo okazuje się, że siedząc w domu miałabym większą kasę i mniej wydatków niż pracując, mogłabym zająć się dziećmi. I tak chyba będę musiała zrobić. Szkoda.

Państwo nie pomaga samotnym matkom nic a nic. A jestem sama, jest mi ciężko. Ciężej niż w rodzinach, gdzie jest dwoje rodziców. Mnie nie odbierze nikt dzieci ze szkoły. A, i jeszcze zajęcia dodatkowe i psycholog, do którego szkoła tak lubi wysyłać.

"Śmieją się ze mnie, że za siedzenie w domu mają więcej niż ja pracując"

Bogaci dostają przy drugim dziecku 500 plus. Im dochodu się nie liczy. A czy jedyne dziecko jest nie dzieckiem? Ma na wszystko? Nie ma! Nie u samotnych.

Sama wychowuję dwójkę dzieci od 9 lat. Nie chciałam rozwodu i do dziś nie mogę poukładać sobie życia, bo to nadal boli. Poszłam od razu do pracy, bo z czego byśmy żyli? Z alimentów płaconych, jak się chce i kiedy się chce przez byłego męża?

Zasuwam na zleceniu po 250 godzin, żeby było na coś. Od państwa nic dziś nie mam, bo zarabiam za dużo. Ale dzieci mnie przez to nie mają. Są same! Syn dziś jest pełnoletni, ale na moim utrzymaniu, bo ciężko o pracę, a córka w gimnazjum ma coraz większe potrzeby.

Ciekawe, za co do szkoły ponadgimnazjalnej kupię książki, bo już nie będą darmowe. Porażka!

Mam koleżanki, to żony kierowców, którym diety nie są do dochodu liczone. Pokazują swoją najniższą krajową i ze wszystkich dodatków korzystają, bo mają dwójkę dzieci i więcej. I śmieją się ze mnie, że za siedzenie w domu mają więcej niż ja przy normalnym wymiarze pracy na najniższej krajowej. Gdzie tu normalność? Dieta się kierowcy nie liczy, a dziecka alimenty to dochód. Paranoja jakaś.

Mogłabym tak pisać i pisać, bo męczę się 9 lat już sama, bez wsparcia. I dużo mogłabym jeszcze napisać, tylko kto to przeczyta i zrozumie choć część?

Trudno podołać samemu finansowo, mając na utrzymaniu troje dzieci Trudno podołać samemu finansowo, mając na utrzymaniu troje dzieci fot; pexels.com

"Państwo chce, by osoby ambitne doszły do wniosku, że nie warto się starać, wystarczy pokombinować"

Jestem samotną matką od wielu lat. Mam trójkę dzieci, w tym jedno z orzeczeniem o niepełnosprawności. Córka ma dwa tytuły magistra, syn wyjechał do większego miasta, by spełnić marzenia i zdobyć międzynarodową maturę, najmłodszy syn w tym roku ukończy gimnazjum.

Całe swoje życie ciężko pracuję, nie zawsze legalnie, więc z emeryturą też nie wiem, jak będzie w przyszłości. Wszystko, by zapewnić dzieciom dobre wykształcenie i minimalny komfort życia. Bywało, że pracowałam od rana do wieczora w trzech miejscach pracy jednocześnie i wciąż z wyrzutami sumienia, że nie poświęcam swoim dzieciom tyle czasu, ile pragnęłam/potrzebowały.

Przy trójce uzdolnionych dzieci wydatki są ogromne i każda samotna matka wie, ile wyrzeczeń własnych to kosztuje.

Obecnie pracuję siedem dni w tygodniu i właśnie dlatego, że poczuwam się do odpowiedzialności za swoje dzieci, nasze państwo ukarało mnie utratą wszystkich dodatkowych środków finansowych.

Naszym obowiązkiem jako samotnych matek jest utrzymanie dzieci, wykształcenie ich, dbałość o ich zdrowie. Jeśli nie dałybyśmy rady, zapewne zainteresowałaby się nami opieka społeczna.

Ojcowie naszych dzieci wpłacają do komorników po 10 zł miesięcznie, wykazując najczęściej nieprawdziwe dokumenty o niemożności zarobkowania, korzystając jednocześnie z pomocy opieki społecznej i sprawa załatwiona.

Nie jestem zła, że inni mają/dostają, jedynie czuję się zupełnie zapomniana i niedoceniana przez państwo. Drażni mnie fakt, iż w obecnej sytuacji rezygnując z pracy moich marzeń (dokształcałam się, mając trójkę dzieci i jednocześnie pracując, by było nam lżej) mogłabym finansowo zyskać znacznie więcej.

Myślę, że to wszystko idzie w złym kierunku. Odnoszę wrażenie, że państwo chce, by osoby ambitne, zaradne doszły do wniosku, że nie warto się starać, wystarczy pokombinować, by zachować wszelkie zasiłki i żyć na tym samym, a nawet lepszym poziomie.

Koleżanki myślą, że odbiję im męża Koleżanki myślą, że odbiję im męża fot: pexels.com

"Nie chcę pieniędzy od państwa, ale nie chcę też niesprawiedliwości"

Dopóki w Polsce będzie rządził Kościół, dopóty jedynym poprawnym wzorcem modelu rodziny będzie ojciec + matka + 2 lub więcej dzieci. Dlatego żaden program wsparcia dla samotnych i pracujących rodziców nigdy nie powstanie. A już na pewno nie dla matki z jedynakiem.

I dlatego czekam na zmianę rządu, wycofanie 500 plus oraz odrzucenie absurdalnego pomysłu o emeryturach dla tych, które w domu i pieluchach spędziły swe całe życie. Bo jakim prawem ma się odbywać w demokratycznym państwie to rozdawnictwo? W dodatku w taki sposób.

"Ja dbam o dom i rodzinę". Tak właśnie trąbią wszem i wobec te, które czekają na darmową emeryturę. Tylko że taki argument: "bo ja poświęcam się dzieciom, rodzinie i dbam o dom" nie jest tak naprawdę żadnym argumentem. To zwyczajny oksymoron, jak "ciepły lód".

Bo czy pracująca i samotna matka głodzi swoje dzieci, a w domu panuje chaos i smród? Nie. Tak samo dba o dom, dziecko i na dodatek jeszcze pracuje, dokładając swą cegiełkę do budowy finansów państwa. Robi więc o wiele więcej dla innych i to jej należy się szacunek za ogarnięcie wszystkiego, a nie pogarda i niższe miejsce w hierarchii.

Jednostki budują społeczeństwo - tego przed laty uczono mnie w szkole. Każdy człowiek ma swoje prawa, ale i obowiązki względem społeczeństwa, które buduje demokratyczne państwo. Jednym z tych ostatnich jest właśnie praca. Tylko jak do tego ma się obecna sytuacja w kraju?

Przykład 1

Magda urodziła i wychowuje (samotnie, co prawda) dziecko, pracuje i płaci podatki, czyli składa się na budżet państwa, ale nie dostaje od niego absolutnie nic i przy tym jest w oczach społeczeństwa poniżana oraz wrzucana do worka z napisem "patologia".

Przykład 2

Anna skończyła szkołę dawno temu, wyszła za mąż i urodziłs kilkoro dzieci. Nie
pracuje, nie odprowadza składek, nie płaci podatków. Jest dodatkiem do swojego męża, ale jako odrębna jednostka w społeczeństwie nie figuruje. Korzysta za to ze zniżek dla rodzin wielodzietnych i co miesiąc otrzymuje od państwa wszelakie świadczenia. Która z nich bardziej spełnia swoją rolę w społeczeństwie? Ta, która wychowuje i pracuje czy ta, która tylko wychowuje?

Szacunek i jeszcze raz szacunek. Kobieta, która sama wychowuje dziecko, pracuje, sama płaci rachunki, sama finansuje edukację i rozwój dziecka, i wspiera państwo, powinna być wzorem zaradności. Tymczasem na piedestał stawia się te matki, które nie chcą robić nic, a tylko wyciągać ręce po więcej i te "wartości" przekazują własnym dzieciom.

Nie zgadzam się na terror. Moje dziecko chodziło do żłobka, potem do przedszkola. I żyje. Uczy się żyć w społeczeństwie. Uczy się, że na wszystko trzeba zarobić, że pieniądze nie spadają z nieba i że najważniejsze w życiu są nauka i pasja. Dlatego będąc w tym kraju samotną matką jednego dziecka, nie zgadzam się na to, co się teraz dzieje.

Zarabiam za dużo, by otrzymać cokolwiek od państwa, ale też za mało, by po opłaceniu rachunków i edukacji dziecka nie musieć wyliczać każdego grosza na chleb. Wypłata starcza na trzy tygodnie, a co z czwartym w miesiącu? Kogo obchodzi, że pracuję od studiów, od lat, cały czas. Nie mam alimentów, ale nie ubolewam z tego powodu, bo wiem, że to nic nie zmieni.

Nie chcę pieniędzy od państwa, ale nie chcę też niesprawiedliwości. Chcę, by
pomoc społeczna była przyznawana terminowo, a nie dożywotnio. By ludzie przestali
kalkulować, że życie z zasiłku się opłaca, a uczciwa praca nie.

Jak wygląda życie samotnej, pracującej matki? Jak wygląda życie samotnej, pracującej matki? fot: pexels.com

"500 Plus nie dostanę, alimentów brak"

Po rozwodzie, od 2016 r., wychowywałam dziecko z pomocą ojca. Mam córkę która w listopadzie skończy 4 latka. Opieka pół na pół. Jak byłam w pracy, ojciec pomagał, odbierał córkę z przedszkola, siedział z nią w weekendy, kiedy ja pracowałam po 12 godzin, żeby być samodzielną.

Nie miałam alimentów ani 500 plus, zarabiałam 1800 zł. Były mąż i zarazem ojciec córki dwa miesiące temu miał wypadek. Od tego czasu leży w szpitalu. Ma umysł 8-latka i nie jest sprawny fizycznie. Mam nadzieję że w końcu z tego wyjdzie. Ale świat mi się zawalił. Córka tęskni za ojcem, nie chce chodzić do przedszkola. Ja, żeby pracować, muszę zapłacić opiekunce.

Teraz zostałam z niczym. I co mam zrobić? 500 plus nie dostanę, alimentów brak. Ale jak zapłacę opiekunce, to nie będę w stanie wyżyć. Gdzie sprawiedliwość?

"Wszystko robię sama, nikt mi w tym nie pomaga. To cała moja historia"

Sama wychowuję dwoje dzieci, w tym dziecko niepełnosprawne. Jestem samotną matką, od czterech lat po rozwodzie. Córka ma 14 lat, syn 8, jest niepełnosprawny od urodzenia. Ma dziecięce porażenie mózgowe, niedowład obu stron z przewagą lewej, korowe uszkodzenie wzroku, nie dowidzi na prawe oko, ma epilepsję.

Jestem matką pracującą zawodowo, częściowo w wychowywaniu dzieci pomaga mi też chora i niepełnosprawna mama. Ojciec dziećmi w ogóle się nie interesuje, aczkolwiek płaci alimenty - 700 zł na dwójkę. Mam 500 plus na dzieci, syn dostaje tylko zasiłek pielęgnacyjny, bo na inne dodatki mam za wysokie dochody. Mam na głowie komornika, bo po rozstaniu się z ojcem dzieci popadłam w długi. Mam też eksmisję, bo nie miałem z czego płacić komornego.

Ledwie wiąże koniec z końcem, aby dzieci miały co jeść i miały wszystko, co im jest potrzebne. Daję sobie radę. Mam przepracowanych już 21 lat, a takie panie, co nigdy nie pracowały, mają wszystko. I jeszcze mają dostać emeryturę, bo urodziły czworo dzieci. A na tę ich emeryturę pójdą moje podatki, bo skąd państwo weźmie pieniądze? Od nas pracujących. I to jest sprawiedliwe?

Pracuje w systemie czterobrygadowym i jakoś sobie radę daje. Godzę pracę z obowiązkami domowymi oraz rehabilitacją syna, wszystko robię sama, nikt mi w tym nie pomaga. To cała moja historia.

Piszcie: edziecko@agora.pl. Wybrane listy publikujemy i doceniamy książkami.

Inne listy od samotnych, pracujących matek:

Copyright © Agora SA