Trzeba wydać kilkaset tysięcy, aby wychować, wykształcić i doprowadzić dziecko do pełnoletności. W rodzinach, w których obydwoje partnerzy pracują, często dochodzi do konfliktów: kto, za co i ile ma płacić? Jak rodzice dzielą się wydatkami na potomstwo i ile kosztuje dzisiaj miesięcznie utrzymanie dziecka?
Na dzieciach można mądrze oszczędzać. Jedna z naszych rozmówczyń Agnieszka z Warszawy podsunęła pomysł, aby książki, zamiast kupować, pożyczać z biblioteki. Zasugerowała też, że drugie dziecko jest tańsze, bo korzysta z rzeczy po starszym. Nie zmienia to jednak faktu, że każde dziecko to dla rodziców wydatek i to niemały.
Eksperci z Centrum im. Adama Smitha (niezależny instytut naukowo-badawczy) policzyli, ile kosztuje w Polsce wychowanie dziecka. Koszty liczone jako wydatki na wychowanie i utrzymanie dziecka sięgają od 15 proc. do 30 proc. budżetu polskich rodzin. Z raportu Centrum wynika, że koszt wychowania jednego dziecka (do osiągnięcia 19 roku życia) mieści się w przedziale od 176 tys. do 190 tys. zł.
To ile wydajemy na dzieci jest oczywiście uzależnione od zamożności rodziny, stylu życia, liczby dzieci i ich wieku - im dziecko starsze, tym więcej trzeba przeznaczyć na jego utrzymanie.
Z wyliczeń Centrum wynika, że aby doprowadzić do pełnoletności dwójkę dzieci rodzina powinna liczyć się z wydatkiem rzędu 317 tys. do 350 tys. zł. W przypadku rodzin z trójką dzieci koszty te wynoszą przeciętnie od 421 do 460 tys. zł.
Pocieszające jest to, że każde kolejne dziecko jest "tańsze" od pierwszego. Z raportu Centrum dowiadujemy się, że koszt wychowania drugiego dziecka wynosi 80 proc. kosztów pierwszego, a trzeciego dziecka - 60 proc. kosztów pierwszego.
Zapytaliśmy pracujące mamy, czy na co dzień kontrolują wydatki na dzieci i jak dzielą się z partnerami tymi kosztami. Czy umawiają się, kto za co płaci, czy raczej wszystko idzie ze wspólnego konta. Jak się okazuje, ile rodzin, tyle scenariuszy.
Karolina: Nigdy nie ustalaliśmy z mężem w jaki sposób będziemy finansować nasze dzieci. To wyszło naturalnie. Mąż utrzymuje dom, płaci wszystkie rachunki związane z gospodarstwem domowym, za prywatne przedszkole córki. Na konto męża wpływa też "500 plus". Ja ze swojej pensji robię bieżące zakupy dla domu i kupuję to, co jest potrzebne na co dzień dzieciom: ubrania, jedzenie, książki, leki, płacę za lekarzy, też za wszystkie ekstra wydatki, w stylu prezenty na urodziny dla przyjaciół córki, itp.
Nie mamy wspólnego konta, każdy dysponuje swoimi pieniędzmi, nawet dokładnie nie wiemy, kto ile zarabia w danym miesiącu, kto jakie ma oszczędności, bo nie upoważnialiśmy siebie wzajemnie do swoich kont.
Po podliczeniu maja nie uważam, że to był wyjątkowo kosztowny miesiąc. Co prawda w tym miesiącu wydałam dużo na ubrania dla dzieci, ale w innych miesiącach, kiedy dzieci chorują, to są leki, prywatne wizyty u lekarzy, odpłatne badania, bo nie zawsze udaje nam się dostać do pediatry na fundusz.
A ile wydajamy na dzieci miesięcznie? Spróbuję to podliczyć.
Ubrania dla dzieci: 600 zł. W tym miesiącu to spora kwota. Kompletowałam dzieciom szafę na lato. Musiałam kupić wszystko, bo w tym roku nie dostaliśmy ubrań spadkowych. Ubrania kupiłam w sieciówce, były dobre promocje.
Jedzenie: 1000 zł. Moja córka rośnie jak na drożdżach i ostatnio ma naprawdę olbrzymie zapotrzebowanie na jedzenie. Syn podobnie. Staram się dobrze odżywiać dzieci, nie żałuję na wysokogatunkowe ryby i mięso. Sumując pieniądze wydane miesięcznie na jedzenie przeze mnie i przez mojego męża myślę, że spokojnie na jedzenie dla samych dzieci, oraz na ich proszki do prania i kosmetyki wydajemy po 500 zł na każde dziecko miesięcznie.
Prywatna wizyta syna u laryngologa w Warszawie: 250 zł
Taksówki: 100 zł. Syn miał kłopoty zdrowotne, musieliśmy jechać w nocy na izbę przyjęć do szpitala. Mąż był w delegacji, więc przemieszczaliśmy się taksówkami, ja nie prowadzę samochodu.
Wycieczka córki do muzeum z przedszkolem: 10 zł
Zajęcia adaptacyjne syna w przedszkolu: 60 zł
Prezenty urodzinowe dla dwóch kolegów córki z przedszkola: 120 zł
Sesja zdjęciowa w przedszkolu córki: 50 zł
Książki dla dzieci: 100 zł
Leki: 200 zł. Syn na astmę, na stałe przyjmuje dość drogie leki.
Zabawki, gazetki dla dzieci, bilety do kina, teatru: 150 zł
Jedzenie dzieci w restauracjach - 100 zł. Zdarza nam się w weekendu iść z dziećmi na obiad do włoskiej restauracji (wszyscy lubimy pizze i makarony).
Łącznie: 2740 za dwoje dzieci (plus 800 zł miesięcznie za przedszkole starszej córki)
Natalia: Mamy jedno dziecko w wieku 3 lat. Sądzę, że koszty utrzymania córki są umiarkowanie wysokie.
Ponieważ razem z mężem pracujemy, a dziadkowie nie mogą się przez cały dzień opiekować naszą córką, zapisaliśmy ją do przedszkola. Niestety jest to przedszkole prywatne, bo do państwowego dziecko się nie dostało. Koszt przedszkola to 800 zł miesięcznie. To jest nasz główny wydatek na nią w ciągu miesiąca.
Jeśli chodzi o budżet domowy, nie uznajemy z mężem jakichkolwiek podziałów. Pieniądze, które obydwoje zarabiamy lądują we wspólnej puli. Dzielimy się nimi według zapotrzebowania i z tych pieniędzy opłacamy również wszystkie potrzeby dziecka.
Wydatki na jedzenie nie są zbyt wysokie, bo przez większość tygodnia córka je albo w przedszkolu, albo u dziadków.
Na ubrania dla córki również nie wydajemy bardzo dużo, ponieważ często dostaje ubrania od bliższej lub dalszej rodziny. W tym miesiącu wydaliśmy na ten cel około 200 zł (koszt sukienki i butów), ze względu na to, że wybieraliśmy się na rodzinną uroczystość. Oczywiście wyższe koszty są przed zimą, kiedy trzeba jej kupić nową kurtkę i buty.
W tym miesiącu byłam również z córką u kardiologa, ponieważ pediatrę podczas wizyty zaniepokoiły szmery w sercu córki. Postanowiłam udać się do dobrego specjalisty prywatnie.
Generalnie od kiedy córka poszła do przedszkola nie ma miesiąca, żeby czegoś nie złapała. Na leki wydajemy średnio około 100 zł miesięcznie. Do pediatry chodzimy na NFZ. Jeśli jednak musimy iść do specjalisty - co na szczęście nie zdarzało się do tej pory często - chodzimy prywatnie, by uniknąć kolejek. Jeśli dobrze pamiętam, najwięcej wydaliśmy na chyba na szczepienia, ale to w pierwszych dwóch latach życia córeczki.
Dodatkowo co jakiś czas kupujemy córce jakiś drobiazg, przeważnie książki, które uwielbia (sami też je kupujemy - zwykle zamawiamy w dyskoncie książkowym, żeby było taniej).
Wydatni miesięczna na trzyletnie dziecko z warszawskiego Ursusa (maj 2017)
Przedszkole 800 zł
Jedzenie 200 zł
Wizyta u kardiologa: 300 zł
Leki, kosmetyki: 100 zł
Ubrania 200 zł
Książki: 100 zł
Łącznie: 1700 zł miesięcznie
Paulina: Mamy dwójkę dzieci: 5-letnią córeczkę, która chodzi do przedszkola i 3-letniego syna. Posyłamy go do żłobka, bo obydwoje z mężem pracujemy zawodowo, średnio po 8 godzin dziennie. Nie analizuję wydatków na dzieci, nie patrzę na to, czy ich utrzymanie jest kosztowne, czy też nie - gdybym tak myślała, pewnie nigdy byśmy się nie zdecydowali na dzieci, bo to w końcu przysłowiowa "studnia bez dna".
Nie umawialiśmy się z mężem, kto na co wydaje i kto co sponsoruje, mamy wspólny budżet, wszystko idzie do (i ze) wspólnej puli. Nasze wypłaty po prostu wypływają na wspólne konto.
Miesięczne wydatki na dzieci podliczam pierwszy raz w życiu, tylko na użytek tego tekstu. Sama jestem ciekawa, ile właściwie na nich wydajemy.
Szczęśliwie, w tym miesiącu, żadne z dzieci poważnie nie chorowało, więc nie poszły żadne pieniądze na ekstra leki i płatne wizyty u lekarzy specjalistów.
Jednak co miesiąc zostawiamy średnio w aptece ok. 100-200 zł. Syn ma problemy skórne, które nasilają się, gdy jest ciepło. Najlepiej działają maści robione na zamówienie i apteczne specyfiki - te wszystkie smarowidła kosztują.
Żłobek i przedszkole (obydwie placówki są państwowe) to około 600 zł miesięcznie. Ten wydatek pokrywamy z 500 plus, które dostajemy na syna.
Córka chodzi na basen, to forma rehabilitacji zalecona przez ortopedę. Semestr na pływalni kosztuje 700 zł. Angielski córki to wydatek 200 zł miesięcznie.
Dzieci jedzą w żłobku/przedszkolu, ale jadamy też później razem. Ciężko oddzielić konkretnie ich jedzenie, bo jemy już to samo - powiedzmy, że jest to jakiś 1000 zł miesięcznie na jedzenie i kosmetyki dzieci.
Małym dzieciom trzeba co kilka miesięcy uzupełniać szafę, bo szybko wyrastają z ubrań, w tym miesiącu musieliśmy kupić im buty na lato - na buty dzieci wydaliśmy 300 zł.
Co miesiąc mamy też tzw. drobne wydatki. Z córką mamy raz w miesiącu "babski dzień" - robimy coś tylko we dwie. Czasem po prostu spacerujemy, jedziemy razem np. do parku, innym razem idziemy na lody, jeszcze innym - do kina, na wystawę. Kupujemy też książki, gazetki "z badziewkami".
Ciężko podać dokładne liczby, sądzę, że miesięcznie "na dzieci" wydajemy około 2 000 - 2 500 zł. Są miesiące, gdy wydajemy mniej, są takie, gdy wszystko się kumuluje i wychodzi więcej - z dziećmi naprawdę ciężko coś zaplanować i ustalić na sztywno wydatki.
Miesięczne wydatki na dwójkę dzieci z Warszawy:
- 600 zł żłobek i przedszkole
- 200 zł leki i kosmetyki
- 200 zł angielski córki
- 120 zł - basen córki
- 1000 zł - jedzenie dla dzieci
- 300 zł - buty dla dzieci
- 200 zł - książki, zabawki, bilety
Koszt utrzymania dwójki dzieci w maju: 2620 zł
Agnieszka: Drugie dziecko jest tańsze, pierwsze to był gigawydatek. Młodsze korzystało z rzeczy po starszym. Jedyny duży wydatek przy córce to było nosidełko.
Mamy z mężem wspólne konto na które wpłacamy określone sumy pieniędzy. Z tego konta pieniądze idą na mieszkanie i częściowo na zakupy. Oprócz tego płacę za żłobek i stołówkę. Ja także kupuję dzieciom ubranka. Zakupy, samochód, lekarzy, leki, wakacje, dodatkowe atrakcje opłaca mąż.
Jeśli chodzi o wydatki na dzieci to mamy dość umowny podział. Ja płacę za żłobek i stołówkę (około 600 zł miesięcznie). Mąż płaci abonament medyczny (około 200 zł na każde dziecko co miesiąc), za zajęcia na basenie (250 zł miesięcznie) i wszelkie wyjścia weekendowe (zdarzają się weekendy po 150 zł).
Wydatki duże - kurs angielskiego, kolonie, ferie - opłacamy z konta, na które wpływa 500 plus. Część wyjazdów jest dofinansowywana z firmowego funduszu świadczeń socjalnych (tu się wylicza zależnie od zarobków). Mąż płaci za wakacje - zakwaterowanie, dojazd, ja częściowo opłacam jedzenie na miejscu.
Generalnie nasze wydatki na dzieci rozkładają się proporcjonalnie do zarobków. Mąż wydaje opłaca 2/3 kosztów, ja 1/3. Ja mam mniejsze dochody. Ubrania kupuję ja, buty mąż. Czasami wydaję 150 zł miesięcznie, czasami 200 zł. Buty są zawsze droższe, ale i rzadziej kupowane.
Nigdy wcześniej nie analizowałam, ile właściwie wydajemy na dzieci. Będę to robiła po raz pierwszym, jestem przekonana, że na pewno coś pominęłam.
Starszak, chodzi do państwowej podstawówki:
Szkoła/stołówka: 150 zł
Abonament medyczny: 200 zł
Ortodonta: 80 zł
Zajęcia na basenie: 250 zł
Ciuchy: 50 zł
Wycieczka szkolna: 230 zł
Książki: akurat nie książki nie wydajemy, bo pożyczamy je z biblioteki, raz w miesiącu kupuję mu gazetkę, kosztuje 10 zł
Leki: nie więcej niż 50 zł
Atrakcje/wyjścia/kino: 150 zł
Młodsze, chodzi do państwowego żłobka:
Żłobek: 300 zł
Abonament medyczyny: 200 zł
Ciuchy: 150 zł
Wycieczki: 0 zł
Książki - ma po bracie
Basen: córka ma wejście nieodpłatne
Leki: 3 zł - wyjątkowo zdrowa, jedna maść
Atrakcje/wyjścia: 70 zł
Na jedzenie i chemię miesięcznie dla całej rodziny wydajemy ok 1200 zł, to można założyć, że na dzieci idzie 600 zł.
Miesięczny koszt utrzymania dwójki dzieci w rodzinie Agnieszki: 2493 zł
Izabela: Z mężem żyjemy na odległość. Ja z synem w Krakowie, on w Warszawie, tam ma pracę. Mąż przyjeżdża na weekendy do domu, spędzamy wspólnie wakacje. Umówiliśmy się, że mąż spłaca kredyt, a ja utrzymuję syna. W naszym związku nigdy nawet nie było mowy o tym, aby mieć wspólne konto. Każdy panem swoich pieniędzy, jak za czasów "singlowania".
Do dziecka mąż nie dokłada nawet złotówki, mimo że w każdym miesiącu są to wydatki o wiele wyższe niż miesięczna rata kredytu. Jak idziemy kupować buty dla syna, nigdy nie sięgnie po portfel. Za wakacje płacimy pół na pół, w restauracji różnie bywa. Zazwyczaj to ja płacę za nas wszystkich. Myślę, że wynika to z tego, że zarabiam więcej od męża, pracuję na kierowniczym stanowisku w dużej korporacji. Moje dziecko chodzi do szkoły prywatnej, za którą ja płacę.
Sama wydaje każdego miesiąca ponad 3 tys. na dziecko. Wydatki wyglądają tak:
Prywatna szkoła syna: 1500 zł - to kwota z dodatkowymi zajęciami i wyżywieniem
Ubrania, buty: średnio 250 zł miesięcznie
Dodatkowe lekcje z j. niemieckiego (raz w tygodniu): 200 zł
Sekcja wspinaczkowa (raz w tygodniu) ok. 220 zł
Zabawki, książki, gry, prezenty na urodzony kolegów, bilety do kina, teatru: średnio 200 zł
Restauracje: 250 zł (często jemy w restauracjach, ja nie mam czasu gotować w domu)
Jedzenie w domu: 500 zł
Lekarze, leki, dentysta, kosmetyki: średnio 200 zł
Miesięczny kosz utrzymania dziecka w rodzinie Izabelli to: 3100 zł
Powinno Cię również zainteresować: Jak wygląda siedzenie matek w domach? SPRAWDZAMY I LICZYMY GODZINY "NICNIEROBIENIA"