Miłość i nauka: o co chodzi w tym uczuciu?

Gdyby tak zrozumieć miłość - czyż nie byłoby pięknie? Na pewno łatwiej. Nic więc dziwnego, że naukowcy nie ustają w staraniach, by poznać mechanizmy, które nami kierują, kiedy kogoś kochamy.
para para fot. Shutterstock

Hormony miłości

Zacznijmy od początku. Co się dzieje, kiedy zakochujemy się i jak ewoluuje nasze uczucie? Odpowiedzi na te pytania udzieliła antropolożka Helen Fisher, która wyróżniła 3 etapy miłości.

Pierwszy to pożądanie. Na tym etapie żądzą nami hormony: testosteron i estrogen. To czas osławionych "motylków w brzuchu", okres, za którym zdarza nam się tęsknić, gdy nasz związek przechodzi do kolejnych etapów. Drugim z nich jest faza miłości romantycznej. To wspaniały czas, kiedy przeżywamy głęboką fascynację drugą osobą, a nasze myśli krążą niemal nieustannie wokół obiektu naszych uczuć. Wszystko za sprawą adrenaliny, dopaminy i serotoniny. Ostatni etap to przywiązanie. Ten okres jest konieczny, żeby para pozostała razem, a z biologicznego punktu widzenia - żeby miała razem dzieci. Tym razem do gry wkraczają oksytocyna i wazopresyna.

Pożądanie, bliskość, przyjaźń. O różnych odcieniach miłości przeczytaj w książkach >>

para para fot. Shutterstock

Czy to na całe życie?

Możemy sobie mówić, że tym razem to już to, miłość naszego życia, uczucie, które będzie trwać wiecznie. A potem: pstryk! Iskierka zgasła. Naukowcy ze Stony Brook University na Long Island (USA) twierdzą, że badając sposób, w jaki nasz mózg reaguje na myśli o ukochanej osobie można przewidzieć, czy nasz związek będzie długotrwały. W badaniu wzięło udział 12 osób, które deklarowały, że są bardzo zakochane. Uczucie było jeszcze świeże, ale po trzech latach od badania naukowcy przyjrzeli się ponownie wynikom rezonansu i odkryli, że reakcje mózgu na myśl o partnerach były inne w przypadku par, które wciąż były razem. Przetrwała połowa związków.

kobieta kobieta fot. Shutterstock

Drobiazgi świadczą o uczuciu

Nie rzuca skarpetek na podłogę, a mokry ręcznik rozwiesza na łazienkowym kaloryferze? Znaczy, że kocha! Naukowcy z University of Rochester (USA) postanowili przyjrzeć się 175 świeżo poślubionym parom. Obserwowali małżonków przez kilka lat i zauważyli, że drobne rzeczy mają duże znaczenie dla satysfakcji ze związku. Poprzez wykonywanie małych gestów i zwracanie uwagi na potrzeby drugiej osoby wyrażamy miłość - tłumaczy odkrycie Harry Reis, profesor psychologii z Rochester.

para para fot. Shutterstock

Ach, ta chemia!

Ciekawostką są też wnioski z badań dr Donatelli Marazitti z uniwersytetu w Pizie (Włochy), która badając poziom serotoniny u świeżo zakochanych osób, odkryła, że jest on taki sam jak u pacjentów ze zdiagnozowaną nerwicą natręctw! To wiele tłumaczy, nie uważacie?

para para Fot. Shutterstock

Serduszko puka w rytmie cza-cza

Do romantycznego odkrycia doszli naukowcy z kalifornijskiego uniwersytetu w Davis. Okazało się, że zakochane pary, siedząc obok siebie, nawet kiedy nie dotykają się i nie rozmawiają ze sobą, dopasowują do siebie rytm serc i oddechów. Kobiety zaś, częściej niż mężczyźni, zmieniają też swoje zachowanie, tak by pasowało do partnera (to ta mniej przyjemna część odkrycia!).

para para fot. Shutterstock

Zaloty

To przyjemne, raczej staroświeckie, słowo ma duże znaczenie dla trwałości związków. Zdaniem Teda Hustona z University of Texas (USA) czas poświęcony na randki ma wpływ na to, czy związek ma szansę być trwały. Im dłuższe zaloty, tym większe szanse powodzenia - twierdzi profesor. Tłumaczy to tym, że przyszli małżonkowie wykraczają poza fazę silnego zauroczenia i mają czas dobrze się poznać - ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami. Dzięki temu unikają rozczarowań partnerami już po złożeniu przysięgi małżeńskiej.

I słowo ostrzeżenia dla pań: jeśli przed ślubem martwicie się o wspólną przyszłość, spodziewając się konkretnych problemów, najprawdopodobniej w przyszłości okaże się, że wasze obawy były słuszne. Tako rzecze Ted Huston na podstawie swoich 30-letnich badań. Daje do myślenia, prawda?

Więcej o:
Copyright © Agora SA