Dlaczego kobiety udają orgazm? 5 powodów

Podobno jesteśmy mistrzyniami w udawaniu orgazmów. Kto widział "Kiedy Harry poznał Sally" wie, o czym mówię (wszyscy widzieli, wiem!). Ale właściwie po co to robimy? Oprócz tego, że z przyzwyczajenia i dlatego, że sądzimy, że tak wypada, bo grzeczne dziewczynki kończą stosunek orgazmem?
Zmęczenie Zmęczenie fot. Shutterstock

Zmęczenie

Przeglądając bezkresne zasoby internetu na intimatemedicine.com natknęłam się na artykuł, którego autor postanowił przyjrzeć się bliżej powodom, dla których kobiety udają orgazmy. Większość z 30 tys. pań zapytanych o to, czy zdarzyło im się udawać, przyznała, że zrobiła to przynajmniej raz w życiu. I chociaż cel naszego oszustwa jest jasny: chcemy, żeby nasz partner myślał, że jest nam z nim dobrze albo chcemy jak najszybciej zakończyć stosunek, to ukrytych powodów może być więcej.

Pierwszy jest banalny: udajemy orgazm... ze zmęczenia! Jeśli akurat nie mamy szczególnej ochoty na seks, ale nie chcemy odtrącić partnera, zdarza nam się udawać, że już osiągnęłyśmy szczyty rozkoszy, żeby nie przeciągać stosunku dłużej niż to konieczne.

nuda nuda fot. Shutterstock

Nuda

Bywa też tak - przekonuje autor analizy naszych fałszywych orgazmów - że całkiem satysfakcjonujący seks z czasem staje się nudny, bo nasz kochanek jest tak zdeterminowany, żeby doprowadzić nas do orgazmu, że niepotrzebnie przedłuża stosunek. Jeśli dorzucimy do tego ból i zmęczenie, cała radość z seksu mija bezpowrotnie. Wniosek? Orgazm chętnie, ale nie za wszelką cenę!

stres stres fot. Shutterstock

Brak więzi

Najczęściej udajemy orgazmy w nowych związkach i podczas przygód na jedną noc. Wynika to z tego - argumentują seksuolodzy - że dla osiągnięcia pełnej satysfakcji kobiety oprócz samego stosunku, potrzebują także poczucia więzi z kochankiem. To pomaga nam rozluźnić się w łóżku, ale do osiągnięcia tego etapu potrzebujemy czasu i lepszego poznania się.

kobieta smutna kobieta smutna fot. Shutterstock

Problemy o podłożu zdrowotnym

Naukowcy są też zdania, że 10-15 procent kobiet nie może osiągnąć orgazmu z powodu problemów zdrowotnych (także tych o podłożu psychicznym), a kolejne 10-15 procent osiąga go tylko podczas masturbacji.

para para fot. Shutterstock

Potrzeba bliskości

Może być też tak, jak twierdzi autor wspomnianego artykułu, że tak naprawdę wielu z nas wcale nie zależy na orgazmach, tylko na bliskości. I wystarczy nam przytulanie, pieszczoty i namiętne pocałunki oraz poczucie, że jesteśmy kochane.

O tym, że orgazm nie jest konieczny do odczuwania radości z seksu przekonywała między innymi dr Alicja Długołęcka, seksuolożka, na łamach "Wysokich Obcasów": "Do tej pory uznawano, że orgazm kobiecy jest ukoronowaniem seksu. Ale okazało się, że jest inaczej. Następstwem narastającego podniecenia jest satysfakcja seksualna, której może, ale nie musi towarzyszyć orgazm. Nie jest on więc ani celem, ani warunkiem udanego życia seksualnego u kobiet".

usta usta fot. Shutterstock

A co zwiększa szansę na prawdziwy orgazm?

Naukowcy z Harvardu przeprowadzili badania, z których wynika, że większą szansę na orgazm ma kobieta, która chce być w związku ze swoim kochankiem - szansa szczytowania w takiej sytuacji to 45 proc. kontra (marne) 37 procent. Tak, ja tez myślę, że to nie jest jakaś ogromna różnica, widać wyraźnie, że te orgazmy to wcale nie taka częsta sprawa, skoro mówimy o 45 procentach, a nie o np. 75!

Jednak okazuje się, że im więcej łóżkowych randek para ma za sobą, tym większe prawdopodobieństwo orgazmu.  Najbardziej interesujące w tym badaniu okazało się odkrycie, że podczas niezobowiązującego seksu kobieta najczęściej ma orgazm, kiedy sama się dotyka lub kiedy para uprawia... seks analny! I kto powiedział, że akademickie odkrycia na temat seksu nie mogą nas niczym zaskoczyć?

Więcej o:
Copyright © Agora SA