Rodzinna rekonstrukcja

Żeby po rozwodzie rodziców dziecko miało dobre relacje zarówno z rodziną mamy jak i taty najpierw między dorosłymi muszą zapanować zdrowe stosunki.

Nie wiesz, jak poradzić sobie w trudnej sytuacji, jak przetrwać kryzys? Psychoterapeutka Agnieszka Iwaszkiewicz odpowie na Twoje pytania na forum edziecko.pl

- Co musimy zrobić, żeby dla dobra dziecka, mieć w miarę poprawne relacje z eksmałżonkiem?

Przede wszystkim zakończyć stary związek nie tylko formalnie, ale też emocjonalnie. Najpierw więc musimy przeżyć żałobę po nim, dopuścić do siebie smutek związany ze stratą i przeboleć ją. Oczywiście trudno oczekiwać, że były partner, zwłaszcza jeśli spędziliśmy z nim długie lata, stanie się nam zupełnie obojętny. Ważne jest jednak, by pogodzić się z tym, że pewien etap życia został zakończony. Dopiero kiedy to nastąpi mamy szanse zbudować sobie na nowo zdrowe realcje z ekmałżonkiem i jego rodziną. Dopiero wtedy też jesteśmy w stanie naprawdę otworzyć się na nowy bliski związki, co przez badaczy określane jako pierwszy etap rekonstrukcji rodziny.

- Co to znaczy rodzina zrekonstruowana?

Jest to rodzina połączona więzami biologicznymi, do której dołączył nowy członek tymi więzami nie połączony. Na przykład rozwódka z dzieckiem poprzez ponowne małżeństwo z bezdzietnym mężczyzną stworzy rodzinę zrekonstruowaną prostą. Jeśli jej nowy mąż ma dzieci - rodzinę zrekonstrowaną złożoną.

- Ile trwa żałoba po związku?

Zwykle przyjmuje się, że około pół roku licząc od formalnego rozstania, ale jest wiele wyjątków. Są nawet osoby, które emocjonalnie do końca życia tkwią w starym związku.

- Może także dlatego, że wcale nie jest tak łatwo stwierdzić czy już uwolniliśmy się psychicznie od byłego partnera?

Myślę, że wcale nie tak trudno. Każdy kto ma chociażby minimalny wgląd w siebie może to określić. Można zadać sobie pytanie "na ile procent jestem rozstana?". Brzmi może trochę zabawnie, ale ono naprawdę pomaga przyjrzeć się swoim uczuciom i lepiej poznać swój stosunek do dawnego związku. Kiedy zadaję to pytanie podczas terapii, pacjenci zwykle potrafią precyzyjnie określić czy są "rozstani" na 30 czy na 80 procent.

- Osoby, które porzuciły swojego partnera dla innego z pewnością czują się wolne w 100 procentach i żadnej żałoby nie przechodzą.

W tym przypadku rzeczywiście żałobę przechodzi głównie ten, kto został porzucony i oczywiście dziecko. Pamiętajmy bowiem, że nawet jeśli my, dorośli nie zawsze potrzebujemy czasu, by opłakać rozwód, to malec na pewno go potrzebuje. Nie dajmy się zwieść wrażeniu, że nie bardzo przejął się rozstaniem rodziców. Dzieci zawsze przeżywają je głeboko. Czasem mogą tym swoim uczuciom zaprzeczać, albo je ukrywać... dlatego dobrze jest dużo rozmawiać z nimi na temat rozwodu, a wcześniej dokładnie wyjaśnić jak będzie wyglądało ich nowe życie. Zresztą rozwodzącej się parze takie określenie, a nawet spisanie, z detalami jak będzie przebiegać ich opieka nad dzieckiem, im samym pomaga przyjąć do wiadomości, że ich małżeństwo definitywnie się skończyło.

- A kiedy możemy w życie dziecka wprowadzić naszego nowego pretnera?

Na pewno nie od razu. Nawet jeśli to on był przyczyną rozstania, to przecież tuż po rozwodzie nie musimy od razu decydować się na wspólne z nim mieszkanie. Z przedstawieniem go dziecku też warto trochę poczekać.

- A jeśli już trochę czasu minie i zaczniemy stopniowo wprowadzać nowego partnera w życie dziecka, jak pomóc im zbudować dobrą relację?

Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że dziecko samo tej relacji nie buduje. W gruncie rzeczy ma stosunkowo niewielki wpływ na to, jaka ona będzie. Ta relacja jest bowiem przede wszystkim pochodną relacji eksmałżonków. Jeśli jeden mówi o drugim i jego nowej rodzinie źle, to dziecko będzie przeżywać konflikt lojalnościowy i na przykład zaprzyjaźniając się z nowym mężem mamy, będzie czuło, że zdradza tatę. To samo dotyczy jego relacji z przybranym rodzeństwem, albo dziadkami.

- Co zrobić jeśli nasze stosunki z eksmężem są całkiem dobre, ale nasi byli teściowie niemal pałają do nas nienawiścią i nie ukrywają tego przed swoim wnukiem?

Niestety bardzo często się tak zdarza. Jeśli jednak mamy dobry kontaky z eksmężem, to powinniśmy go stosunkowo latwo przekonać, by porozmawiał ze swoimi rodzicami. Można też rozważyć spotkanie rodzinne w większym gronie. A nawet skorzystać z pomocy profesjonalnych mediatorów. Dziadkowie powinni się dowiedzieć, że swoim postępowaniem szkodzą przede wszystkim wnukom. W skrajnych przypadkach, jeśli te rozmowy nie przyniosą spodziewanego efektu, można rozważyć ograniczenie kontaktu dziadków z wnukami.

- Jakie jeszcze warunki muszą zostać spełnione, żeby dziecko miało szanse dobrze funkcjonować w rodzinie zrekonstruowanej?

Przede wszystkim ono musi widzieć, że związek mamy czy taty z nowym partnerem jest dobry, że pod pewnymi względami sytuacja zmienila się na lepsze. Konieczne jest też jasne określenie ról. Dziecko powoinno się dowiedzieć, że jego mama i tata chociaż przestali być dla siebie mężem i żoną to nie przestali być jego rodzicami i w związku z tym nadal będą go kochać i się o niego troszczyć. Nie mówmy więc o swoim nowym mężu "to jest twój drugi tata" bo to nadużycie i przekroczenie granic.

- Jak więc go nazywać?

"Przyjaciel", "nowy mąż mamy", "ktoś, kogo mama kocha" itd. Żeby uczynić tę sytuację bardziej klarowną i wyraźnie określić kto ma jaką rolę, nowy partner może powiedzieć dziecku np.: "wiem że twój tata jest dla ciebie najważniejszy. Ja cię bardzo lubię, będę się starał ciebie pokochać, ale nigdy nie będę twoim tatą". Warto, by uzbroił się w cierpliwość i dał prawo malcowi do wyrażania sprzeciwu wobec nowej sytuacji. Dzieci zwykle bardzo długo liczą na to, że ich biologiczni rodzice kiedyś do siebie wrócą. Nie powinien też próbować przejąć wszystkich obowiązków rodzicielskich. Oczywiście z biegiem czasu może podejmować pewne decyzje dotyczące dziecka, zwracać mu uwagę czy stawiać wymagania. Zwłaszcza w tych sprawach, które są związane ze wspólnym funkcjonowaniem. To jednak wymaga sporej ostrożności i delikatności. Najważniejsze decyzje dotyczące dziecka nadal mają podejmować biologiczni rodzice. Warto pamiętać więc, że obowiązkiem tego, kto zostaje z dzieckiem jest informowanie byłego partnera o wszystkich ważnych zdarzaniach w życiu jego córki czy syna. Szczególnie tych dotyczących zdrowia dziecka.

- To bywa jednak trudne. Jeśli eksmałżonek ma kobietę, ta może mieć pretensje, że odciągamy go od nowej rodziny.

To jest już jej problem. Dobro dziecka jest najważniejsze. Oczywiście nie mówię o telefonowaniu do byłego męża po kilka razy dziennie bo to oznacza, że nie dzwonimy w sprawach dotyczących syna czy córki. To oznacza, że dla nas ten związek wcale nie został zakończony.

- A jeśli mamy do czynienia ze złożonym typem rodziny zrekonstruowanej czyli nasz nowy partner ma dzieci z poprzedniego związku?

Bardzo ważne, by wszstkie dzieci były tak samo traktowane, a więc by stosowano wobec nich te same metody wychowawcze, by otrzymywały mniej więcej tyle samo uwagi, troski czy dóbr od dorosłych, z którymi mieszkają pod jednym dachem. Nie może dojść do tego, by jedno z nich zaczęło się czuć dzieckiem drugiej kategorii. To jest bardzo trudne, bo zwykle zasady, do których byly przyzwyczajone nasze dzieci i dzieci naszego nowego partnera różnią się od siebie. Zanim więc wszyscy razem zamieszkają, dorośli powinni jak najbardziej ujednolicić swoje metody wychowawcze. Omowić wszystko w najdrobniejszych szczegółach, ale też założyć, że wszystkim komplikacjom nie są w stanie zapobiec.

- A co pani sądzi o wspólnym spędzaniu czasu naszej nowej rodziny i nowej rodziny ekspartnera? O wspólnych Wigiliach albo wakacjach? Czy to nie jest przekroczenie pewnych granic?

Nie, jeśli nikt z osób uczestniczących w tych spotkaniach nie czuje z ich powodu dyskomfortu. Na pewno jest to szalenie trudne, ale nie niemożliwe. Natomiast pamiętajmy, że nawet jeśli dorośli potrafią sobie z tym poradzić to jeszcze nie znaczy, że poradzą sobie z tym dzieci. Warto więc zapytać je wcześniej o opinię na temat takich wakacji.

- Powiedzmy, że z biegiem czasu udało nam się stworzyć naprawdę dobrą rodzinę zrekonstruowaną. Nasze dzieci mogą się jednak obawiać, że ona też się kiedyś rozpadnie.

To zupełnie naturalne. Nie zapewniajmy ich jednak, że tak się nigdy nie stanie, że teraz na pewno się uda. Lepiej powiedzieć, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, by do tego nie dopuścić.

Prof. dr hab. Irena Namysłowska jest psychiatrą i psychoterapeutą. Zajmuje stanowisko kierownika Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA