Zabawa to poważna sprawa

Dziecko zostawione samo sobie, otoczone bezwartościowymi przedmiotami, nie będzie umiało znaleźć przyjaciół - mówi Małgorzata Liszyk-Kozłowska.

Byłoby wspaniale, gdyby świat, w którym żyją nasze dzieci, był dla nich przyjazny. Ale nie jest. Świat dziecka ma wszystkie cechy świata dorosłych, ma więc też i ciemne strony. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale dużo zależy od nas. Pani szczególnie leży na sercu, żeby dziecko obcowało z pięknymi i mądrymi przedmiotami. Najważniejsze wśród nich są zabawki. Jak poznać, że jakaś zabawka jest dobra i przyjazna, a inna nie?

Rodzice powinni mieć świadomość, że zabawa to sprawa poważna. W zabawie dziecko doświadcza świata. Kształtuje siebie, swoją świadomość i osobowość w kontakcie z ludźmi, ale i z przedmiotami, które je otaczają. Te przedmioty odgrywają dziś, niestety, coraz większą rolę, bo mamy coraz mniej czasu dla dziecka i próbujemy mu to zrekompensować kupowaniem. Producenci to wykorzystują i wypuszczają na rynek coraz to nowe wzory, a my, zasypując dziecko dziesiątkami zabawek, zagłuszamy w sobie poczucie winy...

Dzieci proszą nas o zabawki, a nam trudno odmówić...

Bo dzieci są przecież konsumentami, kieruje się do nich coraz więcej reklam. A dziecko wybiera oczami. My natomiast powinniśmy wybierać rozumem. Musimy pamiętać, że zabawka wywołuje emocje. Darowując ją dziecku, wywieramy jednocześnie wpływ na to, jakie uczucia będzie za chwilę przeżywać. Miękki miś będzie wywoływał inne emocje niż Pokemon. Panuje teraz przemożna moda na zabawki, które są jednocześnie postaciami z filmów. Tak rozkręca się przemysł filmowy - produkując setki gadżetów promujących filmy. Jeśli taka postać zachowywała się na ekranie agresywnie, brutalnie, to zabawa nią też będzie agresywna i brutalna. A czy naprawdę chcemy, żeby nasze dzieci były agresywne i brutalne?

Ale czy to rzeczywiście nieuchronna konsekwencja agresywnych zabaw?

Jeżeli ukochane figurki najczęściej walczą ze sobą, to i zabawy w przedszkolu zamieniają się w wojnę. Z czasem przemoc przekracza ramy zabawy i wchodzi dzieciom w krew - zaczynają się wtedy zachowywać równie brutalnie wobec swoich kolegów.

Dlaczego tak łatwo przenoszą złe wzorce do swojego życia?

Bo współczesne dziecko jest w gruncie rzeczy osamotnione, opuszczone. Zarzucamy je rozmaitymi zabawkami, filmami i programami komputerowymi, nie zastanawiając się nad ich treścią i estetyką. A później nie towarzyszymy w zabawie, nie wyjaśniamy sytuacji, nie podpowiadamy, po której stronie leży dobro, a po której zło. Dziecko ma prawo się zgubić, jeśli nie czuwa nad nim dorosły. Kiedy na przykład ogląda film, warto usiąść przy nim, wziąć za rękę, czasem coś na gorąco skomentować, a po filmie porozmawiać. Na przykład o tym, że ktoś został skrzywdzony. Można się przy tym odwołać do jego własnych doświadczeń, skojarzyć treść filmu z jakimś przeżyciem dziecka, kiedy i jemu było przykro albo ktoś zadał mu ból. Nie oczekujmy, że ono stanie się wrażliwe samo z siebie. Chcielibyśmy, żeby nasze dzieci były wrażliwe, a nie uczymy ich wczuwania się w innych...

Powiedzmy, że chcemy kupić coś sensownego dla trzylatka. Czym się kierować, widząc półki uginające się pod zabawkami?

Po pierwsze, mieć świadomość, że to my wychowujemy dziecko, a nie ono nas. To my jesteśmy odpowiedzialni. Nie kupujmy maluchom gier komputerowych. Czas, jaki spędzą przed komputerem, to czas stracony dla zabaw angażujących wyobraźnię, dla kontaktów społecznych. Nie kupujmy zabawek brzydkich, wywołujących w nas niechęć czy odrazę. Ani takich, które jak postać z filmu mają formę zamkniętą. Poczciwy miś może być wszystkim - tatą, dzieckiem, zbójem, fajtłapą. Potwór z kreskówki może być tylko tym, kim już jest. To narzuca sposób zabawy, ogranicza fantazję, podsuwa gotową fabułę, niszczy więc wyobraźnię dziecka.

Kupujmy to, co daje wiele możliwości, np. klocki, z których można zbudować tysiąc budowli, a nie gotowy zamek. Dobra zabawka rozbudza pomysłowość dziecka, zachęca do tworzenia własnych wizji i wcielania ich w życie. Niech maluch lepi, układa, wycina, nawleka, rysuje, maluje, wykleja...

Chodzi o to, żeby zabawka zostawiała dziecku jak najwięcej pola do popisu?

Właśnie. Tak jak książka, która uruchamia wyobraźnię dziecka i uczy skupienia. Poza tym, kiedy czytamy dziecku, oddajemy się temu bez reszty, dziecko ma nas wtedy wyłącznie dla siebie. Nie sposób przecież czytać i jednocześnie prasować albo oglądać serial, prawda? Ale nie każda książka jest dobra. Warto przed zakupem sprawdzić, bo może być po prostu głupia albo nieodpowiednia do wieku dziecka. Ta ostatnia uwaga dotyczy zresztą wszystkich produktów, jakimi otaczamy malucha. Mam świadomość, że zabawki są bardzo drogie, szczególnie te dla najmłodszych dzieci. Muszą być bezpieczne, mieć atesty. Dlatego rodzice kupują te bez atestów - chińskie, tajwańskie. Często brzydkie i szkodliwe. Nasze prawo chroni konsumenta tylko przed krzywdą fizyczną. Jeśli dziecko skaleczy się zabawką, mamy prawo wnieść skargę, ale gdy budzi się w nocy z krzykiem, to już tylko nasz problem.

Przed czym powinniśmy zdecydowanie rodziców przestrzec?

Rodzice, żeby mieć tych kilka minut dla siebie, sadzają dziecko przed telewizorem albo kupują mu dla świętego spokoju zestaw militarny, uważając, że nic się nie stanie, jeśli postrzela sobie przez pół dnia. Tymczasem tych kilka minut czy pół dnia później bardzo utrudni im życie. Dziecko zostawione samo sobie, otoczone bezwartościowymi przedmiotami, nie będzie umiało znaleźć przyjaciół.

Pewna grzeczna dziewczynka w przedszkolu obcięła ogon złotej rybce. Była zdruzgotana, bo wszyscy na nią okropnie nakrzyczeli. Potem okazało się, że widziała w jednym filmie, jak rybka ożyła. To nie dziewczynka była winna, tylko dorośli - ci, którzy ten film zrobili, ci, którzy go dziecku pokazali, i ci, którzy nie zapytali, skąd jej taki pomysł przyszedł do głowy. Warto więc interesować się tym, co ogląda nasze dziecko, obejrzeć z nim dwa, trzy odcinki nowej dobranocki. Dopiero kiedy nabierzemy zaufania do twórców, możemy zostawić malucha przed telewizorem, a sobie zrobić kawę, zagłębić się w fotelu i przejrzeć najnowsze czasopisma.

* Małgorzata Liszyk-Kozłowska pedagog, pomysłodawczyni konkursu "Świat Przyjazny Dziecku" ogłoszonego przez Komitet Ochrony Praw Dziecka. W konkursie nagradza się produkty dla dzieci, które mają korzystny wpływ na ich rozwój emocjonalny i wrażliwość estetyczną. W jego obecnej, II edycji osobne miejsce zajmują przytulanki. "Nie wszystko musi się ruszać, pędzić, hałasować, żeby było atrakcyjne dla dziecka. Lalka i miś to przecież powiernicy dziecięcych smutków, towarzysze wyprawy do przedszkola i wieczornego zasypiania. To zabawki niezbędne do prawidłowego emocjonalnego rozwoju małego człowieka" - piszą organizatorzy. Regulamin konkursu i warunki uczestnictwa znaleźć można na stronie internetowej: www.kopd.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA