Urodziny dziecka: zastaw się, a postaw się?

Czy organizowanie kinderbalu w domu to przeżytek? Wygląda na to, że tak. W cenie - najczęściej dosłownie - jest pomysł, moc atrakcji i zaimponowanie gościom.

Urodziny dziecka urastają do rangi poważnego przyjęcia. Nie wystarczy tort, kilkoro gości i rozwieszone w oknie serpentyny - teraz kinderbal wymaga planowania, daleko zakrojonych poszukiwań, zasięgania informacji, a nierzadko oszczędzania. Niektóre matki przyznają, że odczuwają presję z tego powodu - jak wytłumaczyć dziecku, że nie mogą zorganizować mu przyjęcia, które przebije lub chociaż dorówna urodzinom dzieci z jego szkoły?

Szukają więc odpowiednich miejsc ("kulki są passé, w kinie nikt się nie chce już bawić, w muzeum urodziny robili państwo X"), kalkulują, drukują zaproszenia i liczą, że o zabawie ich dziecka będzie się długo pamiętać.

Pytamy znajome matki, na jakich przyjęciach urodzinowych bywają ich dzieci. I co z tym domem? Ktoś jeszcze zaprasza gości do siebie?

Urodziny w sali zabaw - takie rzeczy tylko w Ameryce?

- Hania była w ostatni weekend na urodzinach u "narzeczonego" i u koleżanki z klasy - opowiada Joanna, mama siedmiolatki. - Narzeczony miał urodziny w ogromnym centrum ze stołami urodzinowymi, ścianką, automatami do gry i gokartami. Była głównie rodzina i Hanka oraz jeden kolega z klasy. Hałas na maksa, Hankę wszyscy przywitali jak synową co najmniej, poszliśmy na gokarty, staliśmy godzinę w kolejce. Nawet nie pogadali ze sobą. - Drugie urodziny były w fabryce misiów- kontynuuje opowieść Joanna. - Każde dziecko robiło sobie misia, wspólnej zabawy nie było. Tort wjechał potem na stół, ale jak Erin zdmuchnęła świeczkę, tort zabrano i już nie wrócił. Hania zachwycona, bo dostała misia. Była jeszcze w kręgielni, też każdy sobie i w klubie karate - tu było lepiej, bo zabawy były wspólne, dzieciaki rysowały wspólny obraz dla jubilata.

- Szczerze mówiąc, nie podobają mi się takie imprezy. Rodzice gapią się na dzieci, dzieci się wstydzą, wolę kameralne urodziny w domu z przyjaciółmi - podsumowuje. Joanna mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale jeśli myślicie, że w Polsce jest inaczej, jesteście w błędzie.

Impreza urodzinowa musi być oryginalna

Agnieszka mieszka w Szczecinie. Ma 9-letnią córkę i 7-letniego syna. Doświadczenie z "bywaniem" na kinderbalach imponujące: - Urodziny "w kulkach" organizuje się raczej na poziomie przedszkola - mówi. - Teraz robi się inne rzeczy. Koleżanka córki robiła dyskotekę i kręcony był teledysk, ona oczywiście jako gwiazda. Poza tym w naszym mieście w modzie jest:

centrum doświadczalne (zabawa pod okiem opiekuna i czas wolny z doświadczeniami); konstruowanie ruchomych robotów (dzieciom bardzo sie podobało, podzielone na drużyny, fajna rywalizacja); urodziny w szkółce piłkarskiej, mecz i wspólna zabawa - wylicza. - W zeszłym roku córka była na urodzinach na basenie - kontynuuje Agnieszka. - To dość dziwny pomysł, ale ona była zachwycona. Były migające światła, muzyka, a dzieci w wodzie. Były też urodziny w centrum laserów (strzelanka w tunelach), syn zachwycony, też tam chciał, ale cena nas powaliła, prawie 1000zł! A najlepsze urodziny? Co roku trzech kolegów wyprawia urodziny na polanie w lesie, jest ognisko i wspólne zabawy dzieci w lesie, mają dużo swobody, nic im więcej nie jest potrzebne - mówi.

Urodziny w przedszkolu

Córka Iwony, mieszkanki Warszawy, była na niezwykłych urodzinach koleżanki z grupy przedszkolnej. - Rodzice dziewczynki wynajęli autokar, zaprosili dzieci z dwóch grup i zawieźli na cały dzień do wypasionego centrum zabaw - opowiada. - Kompletnie bez sensu, bo to był środek tygodnia, więc wszystko działo się w ramach zwykłego przedszkolnego dnia. Żaden rodzic nie odważył się zaprotestować, bo wyszłoby, że odmawia dziecku super zabawy albo jest zazdrosny, że jego nie stać na taki gest. Były dwa torty - jeden z księżniczkami dla dziewczynek, a drugi ze Spidermenem dla chłopców. Kino 3D i w ogóle cuda-wianki. Córka wróciła oczywiście zachwycona, wszystkie dzieci przeżywały - mówi.

W podwarszawskiej miejscowości, w przedszkolu Franka, syna Karoliny, także organizowano urodziny w ciągu dnia, ale wyglądało to nieco inaczej. - Rodzice deklarowali, jaki rodzaj poczęstunku dostarczą (i czy w ogóle) - zwykle tort i jakieś 2-3 rodzaje słodyczy - ciastka i cukierki, napoje w małych opakowaniach dla wszystkich dzieci, owoce etc. - opowiada. - Rano w dniu urodzinowym przynosiliśmy to wszystko do przedszkolnej lodówki lub stołówki, a potem wychowawczynie zajmowały się tym dalej. - Takie urodziny trwały właściwie od rana do popołudnia, z zachowaniem wszystkich przedszkolnych tradycyjnych czynności. Jubilat od rana nosił koronę, miał swój tron, był specjalnie traktowany, wszyscy rysowali dla niego laurki (albo inne prace plastyczne ze specjalną dedykacją) i potem panie oprawiały to w rodzaj albumu, były życzenia, śpiewanie dla niego itd. W czasie zabawowym wychowawczynie organizowały zabawy i konkursy w specjalny sposób uwzględniające solenizanta, po obiedzie był poczęstunek.

- Oczywiście to było tylko dla chętnych, nieobligatoryjne. Ale dzieciakom musiało to naprawdę odpowiadać, bo w wywiadach na koniec przedszkola jako najfajniejsze chwile w przedszkolu zgodnym chórem wymieniały właśnie dni swoich urodzin - wspomina Karolina.

W domu tak, ale...

Stwierdzenie, że przyjęć urodzinowych nie organizuje się już w domu, byłoby sporym nadużyciem, a jednak robi się to coraz rzadziej, a jeśli już - często zaprasza się animatorów lub sami rodzice wcielają się w role Mistrzów Ceremonii. Coraz rzadziej pozwala się dzieciom bawić się swobodnie: ma być temat przewodni, a przynajmniej zwierzątka z balonów, zajęcia plastyczne, czy malowanie twarzy. W dobrym tonie jest organizowanie konkursów i przygotowanie drobnych podarunków... dla gości.

Jeśli już zostawić dzieciom swobodę, to, zdaniem wielu dorosłych, wypadałoby chociaż przygotować jakieś "stanowisko rozrywki" - stół do gry w piłkarzyki, trampolina. Im starsze dziecko, tym mniejsza presja na animację: - Obserwuję starsze dzieci znajomych i widzę, że około 9-10 lat party urodzinowe poza domem robi się obciachem - twierdzi Marta z Warszawy. - I takie dzieci urządzają urodziny w domu dla kilku kolegów - mówi.

Modzie wbrew

Często słyszy się też opinię, że w domu można organizować kinderbale, jeśli dysponuje się odpowiednim metrażem i ogrodem. W innym wypadku nie warto. Chociaż są też osoby, które świadomie decydują się na organizowanie domowych przyjęć. Z różnych powodów: niektórzy dlatego, że nie podoba im się pomysł wynajmowania sal, muzeów czy ośrodków sportowych, inni z oszczędności, część z przywiązania do tradycji.

Ania z Olsztyna wyprawiła urodziny swojego siedmiolatka właśnie w domu (tak, ma ogród!): - Było siedmiu kolegów - opowiada. - Zdrowe przegryzki, szarlotka i tort. Mąż pograł z nimi w piłkę, pograli w gry, pomęczyli (bezskutecznie) o konsolę i było fajnie. Na pewno taniej - śmieje się. - W Olsztynie moda przychodzi falami. Były kulkolandie, potem się przejadły, nastała moda na kręgielnie, sale zabaw w hotelu z basenem, teraz króluje pewna bardzo wybajerzona sala zabaw - wylicza.

Brygida mieszka w Gorlicach i zdecydowanie preferuje organizowanie przyjęć urodzinowych w domu, a ściślej: w ogrodzie. - Z atrakcji jest pieczenie kiełbasy na ognisku, na patykach - opowiada. - Ostatnio robiłyśmy piniatę. Ależ była zabawa! Zawsze jest trampolina, jakiś hamak, w tym roku było też samodzielne kręcenie waty cukrowej. Jest puszczanie lampionów, bańki mydlane i balony. Nic specjalnego, ale na koniec imprezy moje dziewczyny dają każdemu koledze i koleżance muffinkę, którą własnoręcznie upiekłam, a one dekorowały.

Tylko presja, czy coś więcej?

Organizowanie urodzin dziecka poza domem, szukanie jak najlepszych atrakcji, próba przebijania przyjęć rówieśników, nie ograniczają się tylko do dużych miast. Także w tych mniejszych powodzeniem cieszą się kręgielnie, stadniny koni, multipleksy, sale zabaw. Kiedyś MTV nadawało program "Sweet Sixteen" - o przyjęciach z okazji szesnastych urodzin bogatych Amerykanek. Rozmach zadziwiał i szokował. Nasze centra z laserami, wycieczki statkami i zabawy na basenie może nadal wypadają skromnie, ale koszt zorganizowania takiej atrakcji dla solenizanta i jego gości często mocno obciąża domowy budżet, a rozmachem z pewnością przerasta wszystkie urodziny, na których współcześni rodzice bywali jako dzieci.

Podobnie jest w innych krajach. Brytyjki przyznały ostatnio w ankiecie dla portalu Netmums, że organizują spektakularne przyjęcia urodzinowe dla swoich dzieci, bo chcą je uszczęśliwić, ale też dlatego, że same, kiedy były dziećmi, nie miały takich możliwości. Ponad połowa z 2 tys. respondentek wyznała też, że poważnym powodem, dla którego decydują się wydawać dużo pieniędzy na takie imprezy, jest presja ze strony innych mam. To samo dotyczy tzw. "goodie bags", czyli prezentów dla gości - ten zwyczaj powoli trafia też na kinderbale w Polsce i można spodziewać się, że będzie rósł w siłę.

Czy nowe okołourodzinowe zwyczaje są dobre? Ciekawi jesteśmy waszego zdania!

Zaproszenia na urodziny do wydrukowania

Więcej o:
Copyright © Agora SA