Fotografowanie dzieci

W pamięci komputera, w komórce, na płytach i pulpitach mamy setki, tysiące zdjęć naszych dzieci. Wszystkie są wartościowe, za to z jakością bywa różnie. Oto, co nam radzą profesjonaliści.

Porządek na planie

WOJCIECH SURDZIEL jest fotografem z 20-letnim stażem, autorem zdjęć m.in. w "Gazecie Wyborczej" i ojcem czwórki dzieci. Podobnie jak Ania Bedyńska, fotografka prowadząca warszaty fotograficzne (studiomam.com/warszaty), wolałby nie oceniać amatorskich zdjęć dzieci wykonanych przez rodziców. Gdyby jednak miał wymienić jedną podstawową rzecz, która rzuca mu się w oczy, odpowiada: - Bałagan w tle. Chcemy uchwycić fajną minę malucha, chwytamy za aparat i pstryk. Potem rozczarowanie: na zdjęciu synek ma za plecami okropną meblościankę albo z głowy wystaje mu lampa. Dlaczego tego nie zauważyliśmy? Bo wzrok widzi inaczej niż obiektyw. Patrząc na świat, potrafimy naturalnie skupić się na tym, co najciekawsze. Na dwuwymiarowym obrazku to my musimy sprawić, by obiekt był widoczny. Ania Bedyńska uzupełnia: - Jeśli chcemy pokazać pierwszy krok dziecka, ono ma być na zdjęciu najważniejsze. Tło nie musi być jednak nudne. Możemy fotografować dziecko przez nieostrą rurę zjeżdżalni na pierwszym planie. Uzyskamy ciekawą oprawę graficzną, ale wzrok będzie skupiał się na maluchu.

"Oczyśćmy plan z niepotrzebnych rzeczy, zabierzmy wszystko to, co nas rozprasza." Anna Bedyńska

Nowa perspektywa

Drugą rzeczą, co do której oboje są zgodni, jest perspektywa. - Dorośli zazwyczaj robią dzieciom zdjęcia z poziomu swojego wzroku. Stoją, kierują obiektyw w dół i większość zdjęć jest do siebie podobna - mówią nasi bohaterowie. Co proponują w zamian?

"Kucnijmy, połóżmy się na podłodze, stańmy na krześle czy stole. Mózg nie jest przyzwyczajony do takich ujęć- zdjęcie z nietypowej perspektywy z pewnością będzie ciekawsze." Anna Bedyńska

Naturalne światło

Dla NATALII MĘDLARSKIEJ, mamy Gabrysia i autorki fotograficznego bloga, wskazówki profesjonalistów są dziś oczywiste. 6 lat temu, kiedy dostała od męża pierwszą lustrzankę, nie miała o nich zielonego pojęcia. Niedługo po tym na świat przyszedł jej synek, a wraz z nim pojawił się większy zapał do fotografowania. - Kiedy tylko mogłam, robiłam zdjęcia Gabrysiowi - opowiada. Z czasem zaczęła inwestować w sprzęt. Zapisała się na kursy i staże. W ciągu kilku lat wyspecjalizowała się w fotografii dziecięcej na tyle, że dziś prowadzi własną firmę i zajmuje się tym zawodowo, wykonując sesje komercyjne. Nieprzerwanie prowadzi też bloga fotograficznego. - Widać na nim, jaką drogę przeszłam. Mogłabym usunąć te pierwsze fotki. Choć nie są najlepsze technicznie, nie robię tego. Z sentymentu.

"Przekonałam się, że moje najlepsze zdjęcia powstały przy naturalnym świetle. Fotografując, wybieram najjaśniejsze pomieszczenie w domu i staram się tak pokierować synkiem, żeby był w najlepiej oświetlonym punkcie pokoju. Dlatego Gabryś ma tak wiele ujęć zrobionych rano w mojej sypialni przy oknie balkonowym. I oczywiście w plenerze. Z lamp korzystam rzadko." Natalia Mędlarska

Kadrowanie w biegu

Każdy adept fotografii powinien przyswoić sobie na początek zasadę trójpodziału (znaną także w malarstwie). Mówi ona o tym, że aby harmonijnie skomponować zdjęcie, należy podzielić obraz na 9 równych części - za pomocą dwóch poziomych i dwóch pionowych linii. To, co najważniejsze, ma się znajdować w tzw. mocnych punktach, czyli na przecięciu linii.

- Trudno mówić o zasadach kompozycji, gdy mamy do czynienia z tak dynamicznym obiektem jak dziecko! - mówi ze śmiechem Ania Bedyńska. Jej metoda to podążać za maluchem, robić zdjęcia naturalne, spontaniczne, w ruchu. - Takie są najbardziej wartościowe z perspektywy czasu, bo pokazują, jakie dzieci są naprawdę - tłumaczy.

- Zrobić dobre zdjęcie komuś, kto się non stop porusza, to duże wyzwanie - stwierdza Wojciech Surdziel. On też stara się podchodzić do zdjęć dzieci reportersko: łapie fajne sytuacje z życia wzięte. Nawet gdy fotografuje chrzciny, urodziny czy komunie. Czy zupełnie odrzuca zdjęcia pozowane?

- Nie, bo wiem, że ludzie ich oczekują. Nawet sam to potrafię zasugerować. Podkreślam jednak, że są to pojedyncze zdjęcia w uzupełnieniu do kilkudziesięciu czy kilkuset zdjęć z łapanki. Na przykład fotografia wnuka z prababcią mogłaby nie wyjść w innej konwencji niż pozowanej. Trzeba ją zrobić, bo będzie miała gigantyczną wartość za 30 lat, kiedy już prababci nie będzie.

Cykl zdjęć

Z kolei Ania Bedyńska proponuje, żeby potraktować zdjęcia pozowane jako zabawę. Ją, gdy miała rok, rodzice zabrali do fotografa. Powstało zdjęcie małej dziewczynki z aparatem telefonicznym. Podobne zrobiła swoim dzieciom w dniu pierwszych urodzin. Usadziła Antośkę, a dwa lata później Tomaszka w podobnej pozie i ubraniu, ale już z komórką. - Trzy razem stanowią całkiem inną jakość. Jak to sobie zestawiam, są super!

"Można zrobić serię, np. fotografując malucha co roku pod choinką lub na huśtawce. Jak się ułoży zdjęcia, widać upływ czasu. Człowiek rośnie, zmieniają się proporcje, wygląd, miny, nastawienie do pozowania do zdjęć. W ten sposób udaje się uchwycić coś wartościowego" Anna Bedyńska

Aparat pod ręką

Natalia Mędlarska uważa, że trudno mówić o pozowanej fotografii dziecięcej.

Dlatego kiedy robi zdjęcia Gabrysiowi, stara się, żeby i on miał z tego frajdę. Odkłada aparat co chwilę, wygłupiają się razem, śmieją. Potem wspólnie oglądają zdjęcia.

O to, jak sprawić, żeby dzieci fajnie wychodziły na zdjęciach, pytam też Apasza, który zdjęcia swoich trzech córek: Poli, Ninel i Milli zamieszcza na stronie www.flickr.com i na Facebooku. Dziewczynki pojawiają się też na stronie www.patkas.eu jako modelki w ubraniach projektowanych przez jego żonę. Oboje z żoną twierdzą: - Dzieci najlepiej wychodzą na zdjęciach, jak nie pozują, tylko po prostu są.

W ich domu aparaty są stale pod ręką. Trzeba reagować szybko. Córki mają zdjęcia, jak jedzą, bawią się, kąpią, skaczą. Czasem tata poprosi, żeby się zatrzymały albo przesunęły w lewo. I tyle. Zdarzają się też dni, kiedy nie mają ochoty na zdjęcia. Wtedy mimo najlepszego światła trzeba sobie odpuścić.

Czy wiedzą o tym, że ich fotografie oglądają ludzie na całym świecie? - Tak, to dla nich naturalne. Od zawsze aparaty były obecne w naszym domu. Dziewczynki wiedzą, że to pasja taty.

Ciekawe, czy fotografujący rodzice bardziej się skupią na fotografowaniu dzieci niż na spędzaniu z nimi czasu. - Co prawda często patrzymy na świat przez obiektyw, ale w towarzystwie kilkulatka nie da się robić zdjęć dłużej niż 15-20 minut dziennie. Dzieci potrafią się skutecznie domagać uwagi rodziców - mówi Natalia Mędlarska.

"Podczas sesji z dziećmi trzeba mieć aparat pod ręką, być czujnym i cierpliwym. Hasło "uśmiechnij się" nie działa najlepiej. Nie ma co wymagać od dziecka współpracy, bo im bardziej się będzie naciskało, tym gorzej. Lepiej nastawić się na towarzyszenie mu., na wspólną zabawę" Natalia Mędlarska

Wybór sprzętu

Kiedy znajomi proszą Wojtka Surdziela o radę w sprawie wyboru aparatu, zaczyna od pytania o pieniądze, jakie chcą na to przeznaczyć. Druga rzecz to: jakie zdjęcia chcą robić i co im przeszkadzało w poprzednim aparacie. Na tym etapie, ku zaskoczeniu rozmówców, często w ogóle odradza zakup sprzętu.

Osoby aktywne, uprawiające z dzieckiem sport Wojtek zachęca do kupienia porządnego kompaktu. - Nie będzie irytował gabarytami, a jeśli wybierzecie wodoodporny i wstrząsoodporny, nie będziecie się bali, że upadnie albo że zamoknie w kajaku. Ten, kto ma ochotę pobawić się fotografią, może kupić lustrzankę. Daje bezsprzecznie większe możliwości. Można samodzielnie wybrać przesłonę, czas, czułość czy ogniskową. Wojtek Surdziel radzi, żeby na początek kupić podstawowy model lustrzanki, koniecznie z szerokokątnym obiektywem. A potem stopniowo dokupować do niego obiektywy, filtry, lampy. - Pod warunkiem że będzie się potrafiło z nich korzystać - zaznacza. Weźmy choćby teleobiektyw. To kuszący sprzęt, bo pozwala robić zdjęcia z daleka. Siedzimy i fotografujemy córkę bawiącą się wiele metrów od nas. Ale jeśli ktoś nie potrafi dobrać przesłony, światła, czasu, nie będzie zadowolony ze swoich zdjęć. Ania Bedyńska mówi krótko: - Jeżeli zainwestowałeś w dobry sprzęt i nie używasz jego funkcji, to te pieniądze są wyrzucone. Radziłaby rodzicom używać nóg - za dzieckiem trzeba chodzić. To najlepszy przepis na dobre zdjęcie. I cytuje Roberta Capę, znanego fotografa i fotoreportera: "Jeśli twoje zdjęcia nie są wystarczająco dobre, to znaczy że nie jesteś wystarczająco blisko".

"Jeśli nie masz pasji fotograficznej i robisz zdjęcia kilka razy do roku na święta i urodziny, wystarczy Ci dobry smartfon lub tablet. Wychodzą z nich przyzwoite zdjęcia. I nie trzeba wydawać kasy, denerwować się, że bateria się wyczerpała czy karta już zapełniła." Wojciech Surdziel

Umiejętna selekcja

Natalia: - To nie jest tak, że pstrykam dwa zdjęcia i po sprawie. Przeciwnie, robię bardzo dużo zdjęć. Zanim wyjdzie mi ujęcie, z którego jestem naprawdę zadowolona, muszę się nieźle nachodzić za każdym z moich małych modeli.

- Zdjęć trzeba robić dużo - potwierdza Wojciech Surdziel. Przyznaje, że jeszcze kilka lat temu podobne stwierdzenie brzmiałoby jak herezja. Dobry fotograf powinien przecież już na etapie naciśnięcia spustu migawki wiedzieć, co mu wyjdzie. Czasy się jednak zmieniły. Zdjęcia są tanie, nie trzeba ich wywoływać ani pilnować klatek na kliszy. - Fotografujmy więc, ile wlezie - zachęca Surdziel - ale potem szybko je przebierzmy. Ocenia, że z 800 klatek zostawia 50 najlepszych. Drugie tyle zapisuje w osobnym katalogu ze zdjęciami drugiego wyboru. Reszta do kosza. - To gigantyczna praca, wiem. Ale ma sens. Komu chce się potem przebijać przez setki nieobrobionych i niepoopisywanych zdjęć?

Cenny opis

Opis to ważna sprawa. - Po 10 latach może się okazać, że nie pamiętamy, gdzie powstało zdjęcie i z kim nasze dziecko się bawi. Koniecznie to zanotujmy. Profesjonaliści używają programów do archiwizacji - do każdej klatki można przykleić metryczkę. Ale nawet proste darmowe programy do obróbki zdjęć mają funkcję opisu. Prościej można to zrobić, budując w pamięci komputera strukturę katalogu i podkatalogów. Na przykład: w katalogu wakacje 2013 tworzymy podkatalogi morze, góry, wieś. W tym ostatnim pojawiają się kolejne podkatalogi: spacer z wujkiem Kaziem, imieniny babci, sianokosy u Popławskich.

"Nie oglądajmy zdjęć na wyświetlaczu aparatu. Może właśnie wtedy dzieje się coś, co powinniśmy sfotografować! To częsty błąd, także profesjonalistów. W ten sposób możemy skasować przez przypadek dobre zdjęcie. No i baterie się dużo szybciej wyczerpują." Anna Bedyńska

"Trzymajmy zdjęcia w kilku miejscach, jeden dysk zewnętrzny, płyta CD czy jeden komputer nie wystarczy. Wbrew pozorom, pamięć cyfrowa nie jest wieczna, komputer może się zepsuć, płyta CD przestanie być czytelna, a dysk możemy zgubić. Jeżeli chcemy, żeby fotografie przetrwały, zabezpieczmy je. Ja swoje najważniejsze zdjęcia trzymam w 5 miejscach: na czterech zewnętrznych dyskach i w komputerze." Wojciech Surdziel

Książka dla dziadka

Ania Bedyńska oprócz porządkowania zdjęć w pamięci komputera ma jeszcze jeden pomysł na to, co z nimi zrobić: - Przed Gwiazdką wybieram setkę najważniejszych zdjęć z całego roku i tworzę z nich autorski album. Sama ustalam, w jakiej kolejności będą ułożone, jakiej będą wielkości. Do tworzenia takich książek są gotowe programy (np. Cewe). Z przesłanych zdjęć można stworzyć fotoalbumy w sieciach Rossmann, Kodak, Fotojoker, Empik. Cena zależy od grubości, jakości papieru itp. Widzę, że coraz więcej ludzi korzysta z tego rozwiązania. Nic dziwnego. Choć robimy mnóstwo zdjęć, potem zalegają w komputerze i w sumie rzadko do nich wracamy. Tymczasem do albumu zagląda się z przyjemnością. Dzieci to lubią, a i mnie łezka w oku się kręci, gdy je przeglądam. To też fajny prezent dla rodziny: babci, dziadka.

Ulubione sceny

Większość osób zamawiających sesje u Natalii lubi fotografie dopieszczone, przemyślane kompozycyjnie. Swojemu synkowi fotografka najchętniej jednak robi zdjęcia naturalne. Nie przeszkadza jej, gdy mają techniczne niedociągnięcia, gdy są poruszone. Na jednym z jej ulubionych widać małego bosego chłopca z misiem w objęciach na tle okna balkonowego. Na innym po łące biegnie para kilkulatków. One pokazują jakąś historię. Do ulubionych zdjęć Ani Bedyńskiej należą te z cyklu "Tata sam w domu". - Uwielbiam zdjęcie kilkudniowej Antośki, która leży na piersi mojego męża. Albo to, na którym mąż śpi z Antośką na piersi. Padł zmęczony. Główka córeczki zwisa mu z piersi na łóżko. Obok nich jeszcze pies. Ta scena jest rozbrajająca. Nieustająco mnie wzrusza. Wojciech Surdziel od kilku lat pod koniec wakacji układa swoje dzieci na ziemi głowami do siebie i fotografuje je z góry. W tym roku po raz pierwszy pojawiły się cztery główki. Każde dziecko wymaga innego podejścia. Najmłodsza Ela buczy zniecierpliwiona, czteroletni Antek robi głupie miny. Starszaki: 16-letni Grzegorz i 13-letnia Zosia starają się, ale są już lekko zawstydzone. - Trzeba się dużo napracować, żeby fajnie uchwycić wszystkich. Warto. I ze względu na efekt zdjęć, i na to, że cykl stał się naszą rodzinną tradycją.

Samodoskonalenie

- Fotografii uczę się nieustannie, każda sesja to kolejne cenne doświadczenie - mówi Natalia. Zapytana o to, co ją najbardziej rozwija, odpowiada: - To, że robię mnóstwo zdjęć. Eksperymentuję z różnymi ujęciami, kombinuję. A potem wyciągam wnioski. Początkującym poleca jeszcze dwie rzeczy. Oglądanie dobrych zdjęć - wspaniale wyrabia wyczucie smaku i inspiruje. I czytanie instrukcji obsługi swojego aparatu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA