Rodzinna wyprawa w Pieniny

Zjawiskowe góry owinięte wstęgą Dunajca, stare zamczyska, lecznicze zdroje. Do tego świetne trasy rowerowe, piesze szlaki, na których poradzą sobie maluchy, i Słowacja na wyciągniecie ręki. Majówka w Pieninach? Doskonały pomysł!

Jesteśmy w Pieninach już trzeci raz - mówi młoda mama, popychając wózek, w którym drzemie dwuletnia Gosia. - Te góry są kameralne, wręcz przytulne, jest kilka szlaków, na które możemy wybrać się nawet z wózkiem. Poza tym starszy syn jest alergikiem, a tutejsze powietrze potrafi zdziałać cuda. No i szczawnickie zdroje. Szklaneczka magnezowej "Magdaleny" na skołatane rodzicielskie nerwy - niezastąpiona...

Pieniny są idealnym miejscem, by po raz pierwszy wyruszyć z maluchem w góry. Niekoniecznie pieszo. Pienińskie klify wspaniale prezentują się z perspektywy rowerowego siodełka czy flisackiej tratwy (na spływy Przełomem Dunajca zjeżdżają w Pieniny turyści z całej Europy). W okolicy znajdziemy też bezpieczne place zabaw, zjeżdżalnię grawitacyjną, parki linowe (dla małych i dużych), muzea i piękną uzdrowiskową architekturę. Ale po kolei...

Królowa Polskich Wód, czyli Szczawnica

Gdzie się zatrzymać? Najlepiej w jednym z najstarszych polskich uzdrowisk - Szczawnicy. W XIX wieku nazywano ją Królową Polskich Wód. Jej lecznicze zdroje zwane szczawami znane były w całej Europie. Pielgrzymowali do nich arystokraci, ludzie nauki i kultury (m.in. Sienkiewicz, Prus, Matejko, Konopnicka). Jeszcze dziś przenocować można w którejś z przepięknych willi, goszczących przed stu laty bohemę artystyczną Warszawy i Krakowa (np. Willa "Marta"). A jeśli nie stara willa? Noclegowych opcji jest wiele: agroturystyka, pensjonaty, hotele, sanatoria - każdy znajdzie tu coś dla siebie (warto zajrzeć na stronę www.pieniny.net.pl).

Od wschodu i zachodu uzdrowisko otulone jest zielenią parków zdrojowych. W cieniu wiekowych drzew skryły się zabytkowe altany, groty, kapliczki i place zabaw. Dzieci szybko zlokalizują park linowy "Ablandia" (w Dolnym Parku Zdrojowym). Mamy więc murowaną godzinę wspinaczek i podskakiwania na przeznaczonej dla najmłodszych Wyspie Piratów (od 3 lat, dla starszych dzieci żółta trasa linowa). Gdy maluchy dadzą się w końcu oderwać od trampolin, bierzemy kurs na centrum uzdrowiska - Plac Dietla.

Spacer, woda i lody

Kilkunastominutowy spacer ulicą Zdrojową i jesteśmy na miejscu. Na środku placu tryska fontanna. Wokół niej tłoczą się pięknie odrestaurowane dziewiętnastowieczne wille: "Holenderka", "Szwajcarka", "Zdrojowa", "Pałac". W tej ostatniej mieści się Muzeum Pienińskie (wt.-nd. 10-16, bilety 6/4 zł). Warto tu zajrzeć. Maluchom spodobają się kolorowe stroje górali pienińskich, godła-obrazki wiszące przed laty na szczawnickich domach i stare dzbany, którymi nabierano niegdyś wodę ze zdrojów.

Dziś serwuje się ją w szklaneczkach w leżącym tuż obok muzeum zabytkowym "Domu nad Zdrojami". W stylowym wnętrzu z kraników zamontowanych w podświetlanym barze ciurka woda z kilku szczawnickich zdrojów. Dzieciom raczej nie przypadnie do gustu lekko kwaśny smak "Stefana", ale słodkawego "Jana" zapewne skosztują (na dolewkę nie namawiamy, wód wysokozmineralizowanych bez zaleceń lekarskich dzieciom się nie podaje).

Zmiana smaku: lody w "Cafe Helenka" (przyklejonej do pijalni wód) to kolejny żelazny punkt na szczawnickim szlaku. Z perspektywy kawiarnianego stolika Plac Dietla wygląda jak żywcem wyjęty ze starej pocztówki. Szczególnie pięknie prezentuje się "Dom nad Zdrojami". Misternie udekorowany drewnianymi detalami w kolorze mlecznej czekolady sprawia wrażenie, jakby za jego projekt odpowiadał nie architekt, ale cukiernik. "Ciastko gigant" - mówią o nim przewodnicy i gestem wskazują na dwa malowidła umieszczone nad drzwiami. Jedno z nich przedstawia patronkę Pienin - św. Kingę. Jeśli wierzyć legendom, gdyby nie ona, Pieniny w ogóle by nie powstały. Otóż uciekając w 1287 roku przed Tatarami, św. Kinga rzuciła za siebie grzebień - natychmiast zamienił się w gęsty las. Gdy pogoń nie dawała za wygraną, rzuciła różaniec - wyrosły z niego potężne skały. Tatarzy wciąż deptali jej po piętach, więc Kinga roztrzaskała zwierciadło. Jego kawałki zamieniły się w wodę, która przegryzła skały, tworząc Dunajec. Tatarzy zawrócili, a zaraz po nich w okolicy zaczęły pojawiać się tłumy, by na własne oczy zobaczyć cuda natury wyczarowane przez św. Kingę Najwyższa pora przyjrzeć im się z bliska.

Rodzina na szczycie

By zaliczyć pierwszy pieniński szczyt - Palenicę (722 m n.p.m.) - wystarczy godzinny spacer żółtym szlakiem z centrum Szczawnicy (podejście jest łagodne). Frajdą dla starszych dzieci będzie wjazd na górę kolejką linową (4 osoby na ławeczce, podróż trwa 8 minut). Porośnięty trawą grzbiet Palenicy jest wspaniałą platformą widokową. Na horyzoncie Tatry, bliżej Gorce, a tuż pod nosem pienińskie Trzy Korony (982 m n.p.m.). Pięknie! Ale dzieci zachwyca co innego - zainstalowana na Palenicy zjeżdżalnia grawitacyjna. Tworzą ją profilowane rynny o długości 570 m, którymi zjechać można w małym dwuosobowym wózku (dzieci tylko z rodzicami). Zabawa znakomita, jednak dolna granica wieku to cztery lata. Młodszym humory poprawi puchata owieczka ze sklepiku z pamiątkami.

W wózku i w nosidełku

Rodzice preferujący spokojne spacery z wózkiem powinni zajrzeć do leżącego obok Jaworek rezerwatu "Biała Woda" (3 km od Szczawnicy). Szeroka żwirowa droga (na poboczu ławeczki!) wije się wzdłuż opadającego kaskadami potoku, mijając wysokie wapienne turnie. Wokół buki, świerki, jawory, pod nogami jaszczurki, a na łagodnych zboczach zbite w gromady owieczki. Dwie-trzy godziny sielskich krajobrazów i jesteśmy z powrotem na parkingu.

To nie koniec atrakcji. Zielony szlak z Jaworek prowadzi do znanego z pocztówek Wąwozu Homole. Czerwono-białe ściany skalnego korytarza robią piorunujące wrażenie. Potęgują je wyżłobione przez spływającą wodę wgłębienia w wapieniu, układające się w tajemnicze napisy (Kamienne Księgi). Przejście wąwozu zajmuje pół godziny. Ale nie da się go pokonać z wózkiem. Omszałe głazy, sąsiedztwo wartkiego potoku, kładki z wysokimi poręczami - mamy tu przedsmak prawdziwej górskiej wędrówki (jest bezpiecznie, ale trzeba uważać na dzieci).

Jeśli zaplanujemy rodzinne wyprawy na sztandarowe pienińskie szczyty - Trzy Korony (żółty szlak z Krościenka - 4 godziny w obie strony) i Sokolicę (niebieski szlak ze Szczawnicy - 2 i pół godziny w obie strony), potrzebne będą specjalne akcesoria: nosidełka dla najmłodszych i buty trekkingowe dla starszych. Oba szczyty wieńczą platformy widokowe (dzieci za rękę! - barierki są wysokie, czasami trzeba poczekać w kolejce na wejście). Szlaki są bezpieczne, jednak przy złej pogodzie wypolerowane butami skały stają się śliskie. Lepiej wówczas, zamiast w góry, wybrać się na wycieczkę po okolicy.

Zamek Białej Damy

Pieniny mają wspaniałą alternatywę na niepogodę - górujący nad Zalewem Czorsztyńskim zamek w Niedzicy (XIV wiek). Ma on swojego lokatora z zaświatów. - Super! Biała Dama! - ekscytują się chłopcy. Niestety legendarna zjawa prowadzi nocny tryb życia (urzęduje od godziny 21 do rana), więc ze spotkania nici. Spragnieni mocnych wrażeń nie będą jednak rozczarowani. W zamku jest sala tortur, lochy i komnaty pełne hełmów, mieczy, toporów (muzeum zamkowe czynne jest codziennie od 9 do 19, bilety 9/7 zł). Z mrocznych trzewi warowni wychodzi się na taras widokowy. Roztacza się stąd zapierający dech w piersiach widok na Zalew Czorsztyński, Pieniny i rysujące się na horyzoncie Tatry.

Słowackie trasy rowerowe

Szczawnica ma kilka znakomitych tras rowerowych. Jedna z najpiękniejszych - "Droga Pienińska" - wiedzie do Czerwonego Klasztoru, leżącego po słowackiej stronie (rowery z fotelikami możemy wypożyczyć w Szczawnicy - 4 zł/godz., kaski gratis). Asfaltowo-żwirowa droga zaczyna się przy parkingu nad Dunajcem. Później, przyklejona do rzeki, ciągnie się zakosami w cieniu porośniętych dziewiczym lasem skał. Co chwila ławeczki, miejsca na piknik, altany Półtorej godziny pedałowania (9 km) i jesteśmy pod murami klasztoru. Działa tu muzeum wypełnione pamiątkami po mnichach z zakonu kamedułów.

Na szlaku nie ma punktu kontroli granicznej. Jednak zgodnie z przepisami, wybierając się na Słowację, musimy mieć przy sobie odpowiednie dokumenty - dowody osobiste (dorośli) i paszporty (dzieci).

Spływ Dunajcem

Największą pienińską atrakcją jest spływ Przełomem Dunajca. Niesiona nurtem rzeki flisacka tratwa (zbudowana z kilku powiązanych ze sobą czółen) przeciska się przez wapienne korytarze, ponad które wyrastają wierzchołki pienińskich szczytów. Z dziećmi warto wybrać krótszy wariant spływu - ze Sromowiec Niżnych do Szczawnicy (1 godz. 45 min, bilety 49/24,50 zł; dłuższa trasa ze Sromowiec Wyżnych trwa 2 godz. 15 min).

Jeśli nie zdecydujemy się na rejs flisacką tratwą, i tak wywieziemy z Pienin całą masę fantastycznych wrażeń. Do tego zyskamy coś jeszcze. Doskonały powód, żeby przyjechać tu jeszcze raz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.