Kulturowe tabu? "Łatwiej udało się zniszczyć karmienie piersią niż spanie z dziećmi" [WYWIAD]

- Często przychodzą do mnie rodzice i ze wstydem przyznają się, że śpią z dziećmi w jednym łóżku. Sądząc po tym, ilu tych zawstydzonych rodziców spotykam to w Polsce jest ich jakieś 70 proc. - Agnieszka Stein, propagatorka rodzicielstwa bliskości obala w rozmowie z Karoliną Stępniewską mity na temat spania razem z dzieckiem. I przekonuje: - Rodzice, jeżeli to robicie, to jest to OK.

Karolina Stępniewska: W wielu domach, w których mieszka niemowlę, rodzice śpią z dzieckiem w jednym łóżku. Powody są różne: bo lubią tę bliskość, bo w ten sposób są spokojniejsi o dziecko, bo karmiącej mamie jest łatwiej karmić swoje dziecko nocą. Pani jest zwolenniczką tzw. "rodzinnego łóżka". Dlaczego? Jakie korzyści dla dziecka ma spanie obok mamy i taty?

Agnieszka Stein: - Przede wszystkim spanie obok opiekunów jest biologiczną normą dla naszego gatunku. Tak śpią wszystkie naczelne i także wśród różnych kultur i tradycji w jakich funkcjonują ludzie dziecko śpiące z dala od rodziców jest raczej wyjątkiem niż regułą.

Część powodów Pani wymieniła. Wiążą się one z poczuciem bezpieczeństwa dziecka i jego rodziców. Z łatwiejszą opieką i szansą na lepszy wypoczynek.

Są też powody historyczne. Przez wiele tysięcy lat spanie z rodzicami było dla dzieci gwarancją przeżycia, więc wiele dzieci bardzo mocno się tego domaga.

Kiedy dziecko dorasta, rodzice jednak często skarżą się, że chcieliby odzyskać łóżko dla siebie, a kilkulatek odmawia przeprowadzenia się do swojego łóżeczka. Czy to nie jest problem? Jak powinien wtedy rodzic postąpić?

- Z moich doświadczeń wynika, że w przypadku kilkulatków rzadko to jest problem i najczęściej udaje się znaleźć jakieś rozwiązanie. Wiele dzieci w wieku kilku lat spontanicznie wyprowadza się od rodziców. Kolejne radzą sobie z tym dobrze z niewielką zachętą. Najwięcej trudności pojawia się wtedy, kiedy rodzice, pod wpływem różnych zaleceń i poradników chcą usamodzielnić dziecko półroczne, roczne lub trochę starsze, dla którego taka sytuacja jest niezrozumiała i trudna. Dodatkowo często jest to moment, kiedy mama wraca do pracy i dziecko nocną bliskością miałoby szansę zrekompensować sobie długie rozstanie w ciągu dnia.

Trudno jest także, kiedy współśpimy, jak to określa Pani w swojej książce "Dziecko z bliska", a na świat przychodzi kolejne dziecko. Miło i wygodnie byłoby mieć noworodka przy sobie w łóżku, ale brakuje miejsca. Przecież nie wyprowadzimy starszaka, bo już samo pojawienie się rodzeństwa może być dla niego trudne, a taką wyprowadzkę z rodzinnego łóżka może odebrać jako odrzucenie. I co wtedy? Wyprosić ojca na kanapę do salonu?

- Czas ciąży to 9 miesięcy. Jeśli ktoś chce wyprowadzić starszaka to jest dość dużo czasu, żeby wybrać na to odpowiedni moment. Albo znaleźć taką konfigurację, żeby wszyscy czuli się dobrze. Czasem rodzinne łóżko powiększa się, czasem starszak dostaje materac obok łóżka rodziców. A czasem śpi z rodzicami a maluch w dostawce obok łóżka. Bo może się i tak zdarzyć, że jego zapotrzebowanie na fizyczną bliskość w nocy jest mniejsze niż starszego dziecka.

W rodzicielstwie bliskości to naturalne, że rodzice sypiają razem z dziećmi. Niektórzy złośliwie zauważają, że zwolennicy tego nurtu najchętniej sypialiby w rodzinnym łóżku dopóki ich dzieci nie osiągną pełnoletności.

- Tak jak w Japonii. Tam, kiedy dzieci wyprowadzają się z łóżka rodziców, śpią z dziadkami i uważa się to za wielki nietakt i przejaw braku kultury osobistej, jeśli się tego dziadkom nie zaproponuje. Dziadkowie czuliby się odrzuceni, gdyby dzieci, zamiast pójść spać z nimi, spały same.

Ale w naszej kulturze spanie razem z dziećmi jest jednak dość kontrowersyjne. Chociaż w Stanach Zjednoczonych jest chyba więcej przeciwników dzielenia łóżka z niemowlęciem niż w Europie, prawda?

- Tak, tam wzbudza to jeszcze większe kontrowersje. Stany mają na tym punkcie lekką obsesję. Ale proszę zauważyć, że te wszystkie kampanie, ci wszyscy lekarze, mówiący, żeby dzieci miały osobne łóżka i pokoje, ta cała energia od przynajmniej stu lat wkładana w to, żeby przekonać rodziców, żeby nie spali w jednym łóżku z dziećmi, pokazuje, jak bardzo w naszej kulturze zakorzenione jest to, żeby mieć dziecko obok siebie. Łatwiej udało się zniszczyć karmienie piersią niż spanie z dziećmi. Gdyby spojrzeć na statystyki, to kobiet karmiących piersią sześciomiesięczne dzieci byłoby mniej niż tych śpiących z nimi w jednym łóżku.

W 2011 roku w Milwaukee, w Stanach Zjednoczonych, zorganizowano kampanię przeciwko spaniu z dziećmi: na plakatach widać było niemowlę śpiące z tasakiem lub nożem rzeźnickim i informacją, że spanie w jednym łóżku z rodzicami może być dla dzieci równie niebezpieczne. Cytowano dane: 18 proc. zgonów, spośród 283 przypadków dzieci, które zmarły przed swoimi pierwszymi urodzinami w latach 2007-2008, miało miejsce podczas snu. Z tego dziesięcioro dzieci zmarło na wskutek uduszenia podczas spania w jednym łóżku z rodzicami.

- Była wielka kampania, która wzbudziła dużo kontrowersji i wiele protestów ze strony osób praktykujących rodzicielstwo bliskości. Zwracali oni uwagę na to, że w każdym niemal przypadku śmierci dziecka można było znaleźć konkretny czynnik odpowiadający za nią. Była to otyłość rodziców. Palenie papierosów przy dziecku. Kładzenie się spać z dzieckiem na wąskiej kanapie, gdzie dziecko wpadało między materace. Były też przypadki, gdy matka nie spała z dzieckiem systematycznie, ale zasypiała na siedząco wstając do niego w nocy do karmienia. Warto by więc może mówić o tym, jakie są bezpieczne warunki spania z dziećmi, tak jak mówi się o bezpieczeństwie spania dzieci w łóżeczkach. O tym, żeby nie kłaść dziecka na brzuchu czy na poduszce.

Oglądałam w "Dzień Dobry TVN" dyskusję na temat tej kampanii. Tam Jolanta Pieńkowska...

- Pani Pieńkowska bardzo nie lubi spania z dziećmi.

To prawda, wyrażała się negatywnie na ten temat, powiedziała, że jest przeciwna spaniu w jednym łóżku z dzieckiem bez względu na jego wiek. W dyskusji brali też udział pediatra dr Wojciech Ozimek oraz psycholog Małgorzata Ohme. Dr Ozimek stwierdził, że jest wrogiem dzielenia łóżka z niemowlęciem, bo może się to przyczyniać do nagłej śmierci łóżeczkowej...

- No dobrze, ale skąd miał takie informacje? Takich danych nie ma. Śmierć łóżeczkowa zdarza się również dzieciom śpiącym bez rodziców. Z tego powodu WHO zaleca żeby dziecko do 6 miesiąca życia nie spało w osobnym pokoju. Spanie z dzieckiem łóżko w łóżko to też jest forma współspania.

Nie przytoczył żadnych danych. Powiedział po prostu, że od wielu lat tak się uważa. Jednak w odniesieniu do danych z amerykańskiej kampanii stwierdził, że przyczyna tak wysokiej liczby zgonów może leżeć w otyłości Amerykanów.

- To prawda. Ale to znaczy, że to ludzie otyli nie powinni spać z dziećmi, a nie ludzie w ogóle. Tak samo nie powinni tego robić ludzie, którzy nadużywają alkoholu. Oczywiście zgadzam się z tym.

Dorota Zawadzka też jest przeciwna spaniu z dziećmi. W filmie na YouTube mówi, że to jest "zawsze poważny problem" i że najlepiej około 3-6 miesiąca życia dziecka oduczyć je spania z rodzicami. A Pani zdaniem, kiedy nadchodzi ten moment, w którym dzieci rzeczywiście nie powinny już spać z rodzicami?

- Są badania, które pokazują, że spanie z rodzicami w żaden sposób nie szkodzi dzieciom do 5 roku życia. A powyżej piątego roku życia po prostu nie wiadomo, bo nie ma takich badań. Nie ma na świecie żadnego badania psychologicznego, które potwierdzałoby tezę o szkodliwości spania z rodzicami.

Zazwyczaj dzieci w okolicy wieku dorastania zaczynają chcieć spać same, nawet jeśli nie chciały wcześniej. Więc 10-11 latek nie będzie raczej chciał spać z rodzicami.

Choć pewnie bez względu na wiek zdarza się, że dziecko odwiedza rodziców, przychodzi się przytulić do nich rano, albo w nocy, kiedy się czegoś wystraszy.

Spotkałam się z sytuacjami kiedy dorosła osoba opowiadała, że spała do dorosłości ze swoją mamą lub babcią, bo w domu było za mało łóżek, żeby każdy miał osobne. Kiedyś takie sytuacje były z pewnością dużo częstsze.

Przeciwnicy mówią na przykład, że rodzice, którzy śpią z dziećmi, są zmęczeni i nie wysypiają się. Albo że matczyne ciało wydziela feromony dojrzałej kobiety i może to wpłynąć na to, jakich partnerek w przyszłości będą szukać chłopcy, którzy spali w jednym łóżku z mamą.

- Feromony? Pierwsze słyszę o takiej teorii. Moim zdaniem to są racjonalizacje. Tak jak teoria, że śpiąc z rodzicami dzieci stykają się z ich bakteriami. Jak matka karmi dziecko piersią, to z jakimi jeszcze bakteriami ono się zetknie podczas snu obok niej?

A teoria, że sypianie z dzieckiem jest formą budowania bariery miedzy partnerem a sobą?

Znam rodziców, którzy bardzo długo sypiają z dziećmi, a nie budują żadnej bariery między sobą, a nawet rodzą im się kolejne dzieci. Jedno z drugim w ogóle nie ma nic wspólnego. Co więcej, badania pokazują, że kobiety, które karmią piersią i śpią z dziećmi mają chyba o godzinę dłużej efektywnego snu. Powiedziałabym, że największą barierą dla kobiety, która ma małe dziecko, jest właśnie niewyspanie, więc jak się wysypia to chyba lepiej dla jej związku, prawda?

Tu padają z kolei argumenty, że ze swoimi dziećmi sypiają leniwe matki, którym nie chce się w nocy wstawać i wolą się po prostu wyspać i nie wysilać.

- Tak, czasem słyszę, że leniwe matki, a czasem, że kobiety, które lubią się męczyć, są masochistkami i dlatego sypiają z dziećmi. Lubią się po prostu poświęcać. Dla mnie to wszystko są racjonalizacje, różne sposoby na wyjaśnienie czegoś, co stało się pewnym kulturowym tabu. Często przychodzą do mnie rodzice i ze wstydem przyznają się, że śpią z dziećmi w jednym łóżku. Sądząc po tym, ilu tych zawstydzonych rodziców spotykam to w Polsce jest ich jakieś 70 proc. I to jest coś, o czym, moim zdaniem, powinno się mówić. Nie: "Rodzice, zacznijcie spać z dziećmi!", tylko: "Rodzice, jeżeli to robicie, to jest to OK".

Na forach internetowych zauważyłam jednak, że wyznaniom typu: "Ja nie sypiam z dzieckiem, moje od początku ma swój pokój, od samego początku uczę dziecka samodzielnego zasypiania" itd., towarzyszy lekka nuta poczucia wyższości... Bo oto uczymy dziecko prawidłowych nawyków związanych ze spaniem.

- Nawyk jest czymś do czego dziecko się przyzwyczaja. Może mieć nawyk ssania smoczka na przykład. Ale spania wspólnego domagają się nawet te dzieci, które tego nie doświadczyły. To jest oczekiwanie, z którym się rodzą.

Dla mnie złym nawykiem podczas zasypiania jest chodzenie spać w stresie, usypianie z płaczu i bezsilności. Dobrym nawykiem chodzenie spać w miłym otoczeniu w towarzystwie bliskich osób.

Podsumowując: spanie z dzieckiem jest w porządku i nie boi się Pani, że rodzic przytłoczy dziecko swoim ciężarem.

- Nie, o ile nie weźmie jakiś środków nasennych. Na pewno warto mówić o tym, że nie śpi się z dzieckiem na łóżku wodnym, że nie kładzie się do łóżka z dzieckiem pod wpływem środków zmieniających świadomość, nie pali się papierosów.

Searsowie w "Księdze rodzicielstwa bliskości" powołują się na badanie, które robili "na sobie". Martha Sears spała ze swoim dzieckiem, które było noworodkiem, w laboratorium medycznym - jednej nocy spali osobno, a jednej razem. Wynik był taki, że kiedy to dziecko spało osobno to ponad 160 razy w ciągu nocy zatrzymał mu się oddech. Następował taki moment, kiedy oddech tracił regularność. Kiedy niemowlę spało z mamą, takich sytuacji nie było.

W Stanach Zjednoczonych jest Instytut Badania Snu Dziecka i Matki na Uniwersytecie Notre Dame i tam zajmują się badaniami nad fizjologią snu i nad tym, dlaczego bliski kontakt z rodzicami w trakcie snu pomaga spać dzieciom do 6 miesiąca życia. Mówiąc o spaniu w łóżku z rodzicami, do 6 miesiąca życia zajmujemy się zwykle bezpieczeństwem, a potem czynnikami psychologicznymi, związanych m.in. z takimi rzeczami, jak te feromony, o których pani wspomniała... Tylko czy matka dziecka po czwartym roku życia może go w ogóle przytulać? Może nie powinna?

Przeciwnicy współspania twierdzą, że często jest tak, iż sypiając razem z dziećmi, matki zaspokajają własną potrzebę bliskości. A to można przecież robić w trakcie dnia.

- Nie wiem, czy osoby tak negatywnie nastawione do współspania znają blisko rodziców, którzy śpią z dziećmi. Czy mają takie doświadczenie, czy znają rodziny, w których dorośli sypiają w jednym łóżku z dziećmi i to są fajne rodziny, z dobrymi relacjami? To jest tak samo jak z karmieniem piersią: czy ktoś, kto wypowiada się negatywnie na temat mamy karmiącej trzylatka, zna taką kobietę? Czy zna ich więcej, skoro się wypowiada?

Własną potrzebę bliskości powinno się zaspokajać w relacji z dorosłymi głównie. Z partnerem. Czy w ciągu dnia, czy w ciągu nocy, rolą dziecka nie jest zaspokajanie potrzeb dorosłego.

Agnieszka Stein, psycholog dla rodziców, współzałożycielka portalu Dzikie Dzieci, propagatorka idei rodzicielstwa bliskości, autorka książki "Dziecko z bliska" (wyd. Mamania).

Więcej o:
Copyright © Agora SA