Tak się bawią rodzice, kiedy zostają sami w domu. Warto wziąć urlop od dziecka?

Chwilowe zwolnienie z obowiązków i zaspokojenie wyłącznie swoich potrzeb wydaje się wielu z nas kuszące. Czy to źle? I co tu właściwie robić z wolnym czasem, kiedy dzieci są poza domem?

Kiedy rok temu nasze dzieci po raz pierwszy wyjechały na wakacje bez nas, byłam zdziwiona, jak bardzo życie zwolniło. Cisza była niezwykła. Nikt niczego ode mnie nie chciał, nigdzie nie musiałam się spieszyć, a kiedy chciałam wyjść z domu - po prostu wychodziłam, bez konieczności przypominania komuś o założeniu butów, o wizycie w toalecie, bez perswazji w stylu: "Nie, naprawdę nie potrzebujemy zabierać na spacer dwóch piłek, szufelki i trzech pokrywek". Wyzwalające doświadczenie, doprawdy. Nie martwiłam się o dzieci, bo były pod dobrą opieką, odpoczywałam sobie i było mi dobrze. Czy cieszyłam się, kiedy wróciły z wakacji? Bardzo!

"Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni" - śpiewał Kazik, a jego piosenka nieodmiennie wywołuje uśmiech na twarzach znanych mi rodziców. Z rozmów z innymi matkami wiem jednak, że kiedy nasi podopieczni wyjeżdżają, nie zawsze jesteśmy niegrzeczni. Niekoniecznie uderzamy w tango i balujemy do świtu, choć i takie rzeczy się zdarzają. Wyraźnie widać trzy typy "słomianych rodziców": imprezowy, ukulturalniajacy się i sprzątajaco-remontowy. Dzieci wprowadzają w codzienne życie wiele chaosu, dlatego moment, w którym na chwilę zamykają się za nimi drzwi, sprawia, że życie zwalnia, a my łapiemy oddech. To miła chwila, zwłaszcza, że wiemy, że nie będzie trwać długo. I to też bardzo nas cieszy. Czy to dobry pomysł, żeby od czasu do czasu spędzić kilka dni bez dzieci?

W idealnym świecie nie ma napięcia

- Sama doświadczam tego, że jak dzieci wyjadą, schodzi ze mnie pewne napięcie. Dzień jest inaczej zaprogramowany, jest luźniej - opowiada Agnieszka Iwaszkiewicz, psychoterapeutka z Laboratorium Psychoedukacji. - Ale to samo odczuwam też, kiedy wyjeżdża mąż - dodaje. Zdaniem psychoterapeutki dorośli często uznają, że rola rodziców jest szczególna, wymaga wyjątkowej koncentracji i zaangażowania emocjonalnego, a w rezultacie nierzadko są nią umęczeni. Stąd ten efekt ulgi, kiedy przez chwilę mają czas tylko dla siebie. Najlepiej byłoby, gdyby ten czas na dorosłe życie nie był zależny od wakacyjnych wyjazdów dzieci, żeby nie był czymś wyjątkowym, na co czekamy z utęsknieniem, tylko żeby dało się go wkomponować w codzienność, wtedy nie będziemy odczuwać napięcia. - I to się niektórym udaje - mówi psychoterapeutka. - Znam pary, które regularnie znajdują chwilę na kino, kupują w ostatnim momencie wejściówki do teatru, a nawet zdarza im się wyskoczyć do hotelu na dobry seks.

W idealnym świecie, zdaniem Agnieszki Iwaszkiewicz, bezproblemowo powinniśmy łączyć wszystkie nasze życiowe role. - Rola rodzica jest tylko jedną z wielu, które pełnimy - zauważa. - Jesteśmy też pracownikami, partnerami, kochankami, dziećmi swoich rodziców. I w stanowisku modelowym te role powinny ze sobą współgrać - twierdzi psychoterapeutka. To ważne, żeby móc czerpać radość z każdej z tych ról. W życiu jednak często spalamy się w którejś z nich, brakuje nam czasu dla siebie.

Technologia nie sprzyja oderwaniu

Agata Marszałek, psycholog i psychoterapeuta, także zwraca uwagę na potrzebę godzenia różnych życiowych ról: - Rodzicielstwo to "praca na cały etat", trwająca 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku całe życie. Nie da się wziąć urlopu od bycia mamą i tatą, ale na pewno warto znaleźć taki czas, kiedy możemy zadbać o inny aspekt naszego funkcjonowania oprócz bycia rodzicem, np. o bycie partnerem, kobietą, przyjacielem, imprezowiczem - przekonuje. Czasem jednak największy problem ze spędzeniem czasu z daleka od dzieci, mamy właśnie my, rodzice. Wielu z nas żywi przekonanie, że nikt tak dobrze nie zaopiekuje się dzieckiem jak my, że bez naszej kontroli i pomocy, może wydarzyć się coś złego. W takiej sytuacji, nawet jeśli nasze dziecko pojedzie na obóz, czy do dziadków, my nie będziemy mogli w pełni odpocząć.

W dobie technologii takie oderwanie się jest jeszcze trudniejsze: - Bywa, że od momentu kiedy dziecko wejdzie do autokaru, zapobiegliwy i troskliwy rodzic wysyła SMS-y przypominające o różnych "nieobgadanych" wcześniej kwestiach, dopytuje czy wszystko ok, czy dojechało, a jacy koledzy, a czy jedzenie dobre - wylicza Agata Marszałek. - Jednym słowem nadal dyżuruje, mimo że fizycznie ma możliwość zajęcia się nieco innymi zajęciami niż rodzicielstwo. Powiedzenie "brak wiadomości to też dobra wiadomość" dla wielu zbyt zaangażowanych rodziców jest nie do przyjęcia i przekształcane zostaje w serię pytań i niepokoju o dziecko: "Dlaczego nie dzwoni? Co się dzieje?". A dziecko najczęściej dobrze się bawi i nie ma potrzeby przerywać sobie zabawy.

Małe kroczki

Dlaczego takie chwile tylko dla siebie są dobrym pomysłem? Agata Marszałek tłumaczy, że im bardziej rodzicielstwo staje się centrum naszego świata, tym trudniej jest nam później odnaleźć się w innej rzeczywistości: - Okazuje się, że nie mamy już hobby, że przyjaciele to już raczej tylko znajomi, że brak jest innych niż "dziecko" tematów do rozmowy z partnerem . Właśnie po to, by nie ocknąć się z takim doświadczeniem, dobrze, by rodzice uczyli się umieć funkcjonować bez dzieci - mówi. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy obowiązkowo wpisywać sobie w kalendarze "urlop od potomstwa".

To, czy możemy spędzić kilka dni bez dziecka jest uzależnione od wielu czynników, przede wszystkim oczywiście od wieku i emocjonalnej gotowości dziecka do wyjazdu bez rodziców. Im dziecko starsze, tym łatwiej. - Może najpierw wieczór w kinie, podczas gdy dziecko zostaje z dziadkami? Za jakiś czas może weekend nad jeziorem, gdy dziecko nocuje u ulubionej koleżanki? Może potem półkolonie? - podpowiada Agata Marszałek. Podkreśla również, że rodzice powinni brać pod uwagę lęki oraz ambicje dzieci związane z wyjazdami: - Pewne niepokoje dziecka można rozwiać i sprawić, żeby pewnie i bez nadmiernego stresu doświadczyło samodzielnego wyjazdu, ale należy pamiętać, że bagatelizowanie obaw, nakłanianie dziecka do wyjazdu wbrew jego woli z pewnością skończy się wzajemnym rozczarowaniem i zniechęceniem do kolejnych prób samodzielnych wyjazdów.

Dorosły czas

Mamy, które pytam o plany wakacyjne związane z czasem, kiedy ich dzieci będą na obozach lub u rodziny, zasypują mnie pomysłami: zakupy, spokojne leżenie na kanapie, wypady do knajpek, weekendowy romantyczny wyjazd z mężem, kino, teatr, książki, a często też malowanie mieszkania, urządzanie pokoju dziecka, wymiana mebli. Te plany nie zawsze udaje się zrealizować, o czym opowiada Marta: - Nigdy nie udaje mi się zrobić wszystkiego, co sobie zaplanowałam. Zawsze myślę, że bez dzieci, to hoho, nadrobię w pracy zaległości, zrobię generalne porządki, będę wieczorami wychodziła, codziennie będę na aerobiku i basenie. A potem wpadam w jakiś dziwny stupor - mówi.

Ważne jest, co podkreślają Agnieszka Iwaszkiewicz i Agata Marszałek, żeby czas dla siebie znaleźć też wtedy, gdy dzieci są z nami. To cenne nie tylko dla nas, rodziców, ale i dla naszych dzieci: - Myślę, że dobrze, żeby rodzice pamiętali o tym, że dziecko uczy się od nas, obserwuje nas. Realizując swoje potrzeby, pomysły, które nie zawsze muszą wiązać się ze światem dziecka, rodzice pokazują mu, że człowiek powinien dbać o siebie samego i że to jest dobre - przekonuje Agata Marszałek.

Więcej o:
Copyright © Agora SA