Najlepsze prezenty dla nauczycieli? Biżuteria za 1000 zł, bon do spa, wycieczka

"U przyjaciółki w klasie pani sobie wybrała zestaw obiadowy na 12 osób. U innej koleżanki - kaska do łapki, bo pani w ciąży była i na wyprawkę zbierała - w kopercie było też dobre kilka stówek" - pisze na naszym forum internautka ilonka001988. Rodzice na forach licytują się, kto kupi jakie prezenty dla nauczycieli. Czy bukiety są już passé?

Z naszych rozmów z rodzicami i nauczycielami i dyskusji na forach internetowych wynika, że wiązanka kwiatów na zakończenie roku staje się przeżytkiem. Choć nauczyciel to funkcjonariusz publiczny i - zgodnie z prawem - nie może przyjmować korzyści majątkowych, dostaje od klasy karty podarunkowe do sieci jubilerskich, AGD i inne kosztowne podarunki. Wartość prezentów? Od 100 do nawet 1700 zł. Rodzice dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym żyją w czerwcu głównie składkami: po ile się złożyć i co kupić nauczycielowi na zakończenie roku szkolnego. Problem jest bardziej palący, jeśli dziecko kończy akurat szkołę podstawową, gimnazjum lub szkołę średnią. Prezenty za ponad tysiąc złotych dostają też nauczycielki na zakończenie przedszkola, a wybór stosownego podarunku dla nauczyciela wzbudza wiele emocji i wymaga planowania, ożywionych dyskusji oraz stosownego researchu.

"Wiem, że czasy się zmieniają, ale i tak nieco się zszokowałam parę dni temu, kiedy uczniowie kupowali u mnie biżuterię za około 400 zł. To jednak i tak było nic, w porównaniu z dzisiejszymi klientami, którzy kupowali biżuterię [dla nauczyciela - przyp. red.] za 1000 zł !" - pisze na forum emama internautka o nicku wioskowy_glupek i wyjaśnia, że nie są to kwoty warszawskie: "Nie mieszkam w stolicy, tylko w innym mieście - wojewódzkim co prawda, ale z tych mniejszych". Czy to już norma?

Należy się złota zawieszka, toster i spa

Druga klasa państwowej szkoły podstawowej w Warszawie, dziecko Iwony czeka niecierpliwie na świadectwo i wakacje. Z funduszu klasowego rodzice opłacili słodki poczęstunek dla dzieci i upominek dla nauczycielki: filiżankę i dobrą herbatę. Wychowawczyni innej klasy z tej samej szkoły dostanie... kupon na pobyt w spa. Jak wynika z naszych rozmów z rodzicami i z lektury internetowych dyskusji, zabiegi kosmetyczne to bardzo popularny podarunek na zakończenie roku szkolnego. Rekordy popularności biją też bony do znanych sieci jubilerskich, sieciowych księgarni i sprzęt elektroniczny. Z biżuterii najczęściej wybierane są bransoletki i zegarki. Zdarza się również dofinansowywanie - lub wręcz sponsorowanie - wycieczek.

Dla niektórych rodziców to zupełnie naturalne, że wychowawczyni z przedszkola oprócz tradycyjnych kwiatów otrzymuje podarunek wart kilkaset złotych. Triss_merigold6, użytkowniczka forum eDziecko , pisze z przekonaniem, że za dwuletnią opiekę nad dzieckiem paniom należy się coś szczególnego. Na zakończenie przedszkola rodzice z grupy jej dziecka złożyli się po 50 złotych na prezenty dla dwóch nauczycielek: "Dostały karnety czy bony do salonu kosmetycznego o wartości 300 albo 400 zł każda" - pisze internautka.

Ta suma wcale nie jest zawrotna, zdarzają się też prezenty za 1200 zł, jak ten na zakończenie 3 klasy szkoły podstawowej w szkole dziecka internautki natalek79, a nawet 1700 złotych: "na koniec zerówki pani dostała komplet srebrnej biżuterii, zestaw balsam plus perfumy i absurdalnie wielki bukiet kwiatów. Wszystko razem kosztowało 1700 zł" - pisze imasumak i dodaje, że skrępowaną podarunkiem nauczycielkę przez pół godziny trzeba było przekonywać do jego przyjęcia.

"Bonu nie wezmę, biżuterię tak"

Lepszy kupon czy bransoletka? - debatują rodzice, a zdania są podzielone. Mieszkanka miasta oddalonego o 100 km od Warszawy opowiada nam, że zastanawiała się ostatnio, czy wręczenie przedszkolankom bonu do drogerii to dobry pomysł. Wcześniej jednak stoczyła batalię z rodzicami z grupy jej syna, którzy chcieli obdarować panie drogim winem. - Bo normalnie na takie ich nie stać - argumentowali.

O opinie w sprawie bonu upominkowego do jubilera pytała też forumowiczka o nicku noo_noo - rodzice dzieci z grupy przedszkolnej jej syna chcieli przeznaczyć po 250-300 złotych na prezenty dla dwóch nauczycielek. Część z nich opowiadała się za biżuterią, a część - za kuponami. Mama_amelii, nauczycielka, odradzała karty podarunkowe: "Również jestem nauczycielem i uważam (moje koleżanki podobnie), że bon jest bardzo niezręcznym prezentem (nie przyjęłabym), a poza tym taki na 'Odwal się - idź i sobie coś sama kup'. Lepiej biżuteria, jeśli panie lubią i noszą. Ja bym poszła w kierunku kolczyków lub zegarka (sama nie lubię wisiorków i bransoletek)".

Nie wszyscy jednak zgadzają się z taką opinią, a o tym, że bony są popularne i "ładnie wyglądają" wiedzą już najwyraźniej właściciele różnych firm. Interes się kręci. Internautka meltibi opowiada na forum: "U nas były już bony do Empiku i Sephory - w tym roku pewnie Apart lub Kruk". Kartami podarunkowymi dla nauczycieli kuszą też salony spa i hotele. Pewien salon kosmetyczny z Opola zwracał się na Facebooku bezpośrednio do uczniów: "Maturzysto! Bon upominkowy Ambasady Urody to idealny prezent dla nauczyciela lub wychowawcy" i dodaje "To znakomity sposób, by powiedzieć dziękuję".

Zdarzają się też oferty pobytu w hotelu dla nauczycieli, np. za 158 zł można było wykupić specjalne zaproszenie, w ramach którego nauczyciel spędzi cały dzień w spa ("basen, jacuzzi, bicze wodne, tepidarium, grota solna, sala fitness z urządzeniami kardio, 'Świat Aladyna' - kompleks saun i łaźni parowych, 'Oaza Spokoju' - relaksacja i odpoczynek, ogród Szecherezady"), otrzyma 30-minutowy masaż na bazie olejku arganowego, a na koniec zje sałatkę "Zielona Oaza" z płatkami z indyka.

Winne ambitne mamusie?

Nauczycielka z liceum w Olkuszu, Iza, wspomina natomiast, że w zeszłym roku otrzymała... kupon na zakupy grupowe. - Uczniowie podarowali mi dowolny pedicure i manicure w salonie kosmetycznym... - opowiada. - W tym roku są w klasie maturalnej i mam nadzieję, że po mojej zeszłorocznej reakcji skończy się na kwiatach - mówi zakłopotana nauczycielka.

Bo za drogimi prezentami zazwyczaj stoją rodzice. Pisze o tym nawet nauczycielka ze szkoły podstawowej, zuzankas. "Liczę na to, że rodzice (...) nie postawią mnie w tej wyjątkowo trudnej, niezręcznej i głupiej sytuacji przyjmowania składkowego prezentu od klasy. Większość z nas wie, że taki prezent to pomysł kilkorga rodziców - pozostali składają się, bo tak wypada, bo robią to inni. Zatem przyjmowanie takiego wymuszonego prezentu to żadna przyjemność" - tłumaczy.

Ania, mieszkanka Krakowa, matka przedszkolaka i uczennicy szkoły podstawowej, potwierdza te przypuszczenia: - Najczęściej to rodzice z tzw. "trójek klasowych" agitują na rzecz dużej składki. U moich dzieci zawsze trafia się ambitna mamuśka, która wyskakuje z pomysłem typu garnki ze stali nierdzewnej, bon podarunkowy do jubilera... A reszcie głupio zaprotestować, bo boją się, że wyjdą na sknery... - opowiada nam Ania. Sama w końcu zaprotestowała, kiedy któraś z mam zasugerowała... wręczenie nauczycielce gotówki. Pomysł upadł, a rodzice kupili wychowawczyni kwiaty... i blender.

Nauczyciele są skrępowani

Internautki wspominają jednak o przypadkach, w których to sam nauczyciel zasugerował, co chciałby otrzymać. Zwykle są to drobne luksusy, na które na co dzień szkoda nauczycielskiej pensji: zestaw obiadowy dla 12 osób, pieniądze, suszarko-lokówka.

Wygląda jednak na to, że drogie prezenty to zwykle rzeczywiście pomysły rodziców. Wśród nauczycieli przeważają głosy, że albo w ogóle krępuje ich przyjmowanie prezentów, albo wolą rzeczy niedrogie i niezobowiązujące. Do akceptowalnych podarunków należą laurki, książki i zdjęcia wychowanków. Popularne są bombonierki i kubki, dobra herbata lub kawa. Nauczyciele doceniają trud włożony w stworzenie czegoś - czy będzie to własnoręcznie wyprodukowana szkatułka, czy też album z dedykacjami od całej klasy.

Forumowiczka kasiapor napisała na przykład: "Sama jestem nauczycielem i najbardziej zapamiętuję te prezenty, które dzieci same mi zrobiły. Zresztą takie pomysły podrzucam moim dzieciakom. W tym roku samodzielnie wykonały małe laurki dla każdego nauczyciela". Przeciwniczką prezentów jest aga-mona, która napisała: "23 lata pracuję w przedszkolu i nigdy nie dostałam żadnego prezentu, ale zawsze jasno i wyraźnie proszę, by tak pozostało. My pracujemy, dostajemy wynagrodzenie i nie potrzebujemy żadnych dowodów wdzięczności, kwiaty są jak najbardziej w porządku, czasem bombonierka, kawa i tyle".

Więcej o:
Copyright © Agora SA