Korekcja uszu jako prezent na Komunię? Szokujący trend

Z okazji Pierwszej Komunii Świętej dzieci są nierzadko obdarowywane absurdalnie drogimi prezentami. Prym, wśród tych najbardziej szokujących, wiedzie trend na wykonywanie (tak, tak - w ramach prezentu) operacji plastycznych.

Prawie jak wesele

Dzień, w którym młodzi katolicy przyjmują po raz pierwszy sakrament Eucharystii, powinien - przynajmniej w teorii - być świętem duchowym. Tymczasem często, jeśli nie zazwyczaj, kwestia wiary schodzi w tym czasie na dalszy plan.

W niektórych przypadkach, przygotowania do Pierwszej Komunii niewiele odbiegają od organizowania wesela. Fryzjer, manikiurzystka, kosmetyczka (bywa, że i solarium - aby opalona skóra, ośmio- czy dziewięciolatka, lepiej "komponowała się" z kolorem ubioru), szyte na miarę suknie i garnitury, limuzyny, wystawne przyjęcia w drogich restauracjach. Do tego, oczywiście, kosztowne - bywa, że do granic absurdu - prezenty.

Komunijne uszy

Podarunkiem, który wciąż wzbudza największe kontrowersje, są operacje plastyczne. Najczęściej "pod nóż" idą odstające uszy. "Korekcja uszu stanowi nawet 90 proc. operacji u dzieci" - mówi, w wywiadzie dla portalu wyborcza.pl, Tadeusz Witwicki, specjalista chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej i estetycznej z Warszawy. Jak dowiadujemy się z dalszej części artykułu, najwięcej zapisów na tego rodzaju zabiegi ma miejsce od kwietnia do czerwca, czyli w okresie komunijnym i przed wakacjami. Ekspert, z którym rozmawiam - dr Andrzej Sankowski, jeden z najbardziej uznanych chirurgów plastyków w Polsce - nie dostrzega takiej tendencji. Przyznaje jednak, iż korekcji uszu u dzieci wykonuje sporo - jedną na tydzień lub na dwa tygodnie.

Nic w tym dziwnego. Niekiedy, aby pozwolić sobie na taką operację, trzeba przez jakiś czas gromadzić środki. Tak było w przypadku jednej ze znanych mi rodzin, która poprosiła gości, zaproszonych na Pierwszą Komunię dziecka, o podarowanie pieniędzy na korekcję uszu. Sama operacja została jednak przeprowadzona dopiero w kilka miesięcy później, gdyż zebrane środki nie pozwalały na jej wykonanie bezpośrednio po uroczystości.

6-11-18?

No właśnie, jaki jest koszt zabiegu oraz minimalny wiek, od którego można "pozbyć się" odstających uszu? Aby to sprawdzić, odwiedziliśmy kilka stron internetowych klinik chirurgii plastycznej oraz witryn, poświeconych tematyce operacji plastycznych. Z naszych porównań wynika, iż cena takiej operacji (w zależności od kliniki) oscyluje od około 2 do 5 tysięcy złotych. Większość serwisów, jako minimalny wiek, od którego wykonanie zabiegu jest już możliwe, podaje 6 rok życia.

"Owszem, zdarza się, że operacje wykonujemy wcześniej, kiedy dziecko idzie do szkoły" - opowiada dr Sankowski. - "Jednak najczęściej są one przeprowadzane od około 11 roku życia. Oczywiście, najlepiej byłoby, żeby taką operację wykonać po 18 roku życia, kiedy człowiek może świadomie się na nią zdecydować. Ale wszystko zależy od dziecka i tego, w jakiej znajduje się sytuacji. Jeśli koledzy bardzo mu dokuczają, a ono nie jest na te zaczepki odporne, lepiej zdecydować się wcześniej. Zwłaszcza, że dzieci zwykle same chcą takiej operacji, choć się jej boją."

Operacja i co dalej?

Młodsze dzieci do około10 roku życia poddaje się zazwyczaj znieczuleniu ogólnemu. Znieczulenie miejscowe jest natomiast możliwe raczej u dzieci starszych, a to ze względu na to, iż - podczas tak wykonywanego zabiegu - pacjent musi leżeć bez ruchu i współpracować z lekarzem.

"Trzeba również pamiętać o tym, iż taka operacja wiąże się z bólem - mówi dr Sankowski. - Noc po operacji najmłodsi pacjenci spędzają zazwyczaj u nas, w klinice. Zwykle najbardziej bolesne są pierwsze trzy dni. Koniecznie też, przez dwa tygodnie, należy nosić specjalną opaskę, która zapobiegnie nawrotowi odstawania." Oczywiście niekiedy pojawiają się także powikłania. "Czasem blizna dłużej się goi, uszy mogą znów zacząć odstawać (szczególnie, jeśli pacjent nie nosi opaski), blizna może też stać się duża i widoczna, albo też wda się infekcja" - wylicza dr Sankowski. Większości z tych powikłań da się jednak zapobiec, stosując się do zaleceń lekarza i dbając o higienę.

"Ma już fajne uszy, a nikt go nie lubi"

Z kolei pani psycholog - Ewa Ulrich-Załęska - mówi mi, że nie jest przeciwnikiem operacji plastycznych, ale nie w ramach prezentu z okazji Pierwszej Komunii: "Przede wszystkim dlatego, że istnieje ryzyko powikłań, że taki zabieg wiąże się z bólem. Dziecku w tym wieku nie tak łatwo wyobrazić sobie, jaki to będzie ból i to, że może on być długotrwały. Poza tym efekt może nie spełniać, jego czy rodziców, oczekiwań. Po pierwsze, dlatego, że uszy mogą nie wyglądać tak, jak to sobie dziecko wyobrażało." Pani Ewa zwraca również uwagę na fakt, że to rodzic bierze odpowiedzialność za operację. "Może się zdarzyć, że potem dziecko powie nam: Przecież to ty się na to zgodziłeś" - dodaje.

Czy zabieg pomoże dziecku, któremu rówieśnicy dokuczają z powodu odstających uszu? "No właśnie, operacja nie gwarantuje, że dziecko wróci do klasy i od razu będzie lubiane - stwierdza pani Ewa. - "Może się okazać, że ma już "fajne uszy", a i tak nadal nikt go nie lubi."

"Poczucia własnej wartości operacją uszu nie zbudujemy"

Jaki wpływ może mieć na dziecko taka operacja? "Sądzę, że pokazywanie dziecku, iż w ten sposób [poprzez operacje plastyczne - red.] można sobie radzić z problemami, nie jest dla niego korzystne" - mówi pani Ewa. - "Zdecydowanie lepiej jest uczyć je, że wartość człowieka nie leży w jego wyglądzie, że świat jest różnorodny i ludzie są różni. Poczucia własnej wartości operacją uszu dziecku nie zbudujemy."

Co zatem zrobić, jeśli nie potrafimy sobie poradzić w sytuacji, kiedy nasze dziecko jest w klasie prześladowane czy wyzywane, na przykład dlatego, że ma odstające uszy? "W takiej sytuacji można zgłosić się na konsultację do psychologa, który pomoże znaleźć źródło problemu" - radzi pani psycholog. - "Dzieci, które są nękane z powodu swojego wyglądu, mają często trudności innego rodzaju, na przykład nie potrafią nawiązywać kontaktu z rówieśnikami." Nic nie stoi na przeszkodzie, aby taką konsultację przeprowadzić także, jeśli chcielibyśmy, aby nasze dziecko jednak przeszło zabieg. "Warto sprawdzić, czy to jest problem istotnie zaburzający funkcjonowanie dziecka" - podpowiada pani Ewa. - "I - jak już mówiłam - sprawdzić czy operacja w danym wypadku rzeczywiście pomoże."

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.