Oszczędzamy na zabawkach dla malucha [WASZE OPINIE]

Zabawki są coraz droższe, nie każdego stać na ich regularne kupowanie. Użytkownicy naszych forów internetowych podpowiadają, jak radzić sobie w takiej sytuacji.

Małe dziecko w domu to spory wydatek. Trzeba przecież tego nowego człowieka odpowiednio wyposażyć - a to w łóżeczko, a to w wózek, do tego wanienka, fotelik samochodowy, pościel, kocyki i tak dalej. Najczęściej dochodzą jeszcze wydatki związane z urządzeniem dziecięcego pokoju. No dobrze - mniej czy bardziej trafione - te zakupy uważamy zwykle za niezbędne. Pojawienie się nowego członka rodziny nie wiąże się jednak z jednorazowym wydatkiem, a raczej ze stale narastającymi kosztami. Przede wszystkim, oczywiście, ciągle musimy kupować ubranka, z których dziecko bardzo szybko wyrasta, ale na tym nie koniec.

Co z zabawkami? Owszem, są rodzice, których stać na kupienie dziecku samych nowych rzeczy, ale nie każdy ma tyle szczęścia. Niektórzy, chcąc zapewnić swoim pociechom takie artykuły, muszą niejednokrotnie poważnie się nagimnastykować. Na szczęście malucha łatwiej w tym względzie zadowolić niż dziecko, powiedzmy, w wieku szkolnym, które w dużej mierze kieruje się tym, co widzi w reklamach i tym, co mają jego rówieśnicy. Na naszych forach sprawdzałam, jakie są wasze pomysły na to, co zrobić, gdy nie mamy dużo pieniędzy, a chcemy kupić dziecku zabawkę.

Gdzie najtaniej?

Największą skarbnicą tańszych zabawek są wyprzedaże. Na naszych forach spotkamy się także z poradami, aby niedrogich zabawek szukać w second-handach czy sklepach z rodzaju "wszystko po 5 złotych". Część rodziców oszczędza również kupując w ciucholandach ubranka, często markowe, niekiedy nawet z nieodciętymi papierowymi metkami. Pomijając oszczędność, rodzice nabywający artykuły z drugiej ręki zazwyczaj podkreślają, iż są to przedmioty dobrej jakości, gdyż komuś już służyły, a często są niemal jak nowe. Musimy jednak pamiętać, żeby przed podarowaniem dziecku używanej zabawki, dokładnie ją wyprać lub umyć.

A jak swoje zakupy wspominają nasi forumowicze? "Kiedyś kupiłam w ciucholandzie za 50 gr. delfinka z otwieraną buzią i to była ulubiona zabawka młodszego [syna - red.]" - pisze korniz, a internautka o nicku alienora radzi: "W sklepie wszystko za 5 zł wśród badziewia totalnego trafiają się czasem naprawdę fajne rzeczy. Kupiłam niedawno śliczny miniaturowy porcelanowy serwisik dla lalek. Widziałam tam też spory kubełek z grubą kolorową kredą - w sklepach z zabawkami taka ilość kredy drożej kosztuje".

Poza sklepami z używaną odzieżą i tymi oferującymi produkty za kilka złotych, dobrym miejscem do szukania używanych zabawek, z których inne dzieci już "wyrosły", są popularne serwisy aukcyjne. Tam zabawki kosztują zwykle dużo mniej niż w sklepie. "Zabawki to chyba kategoria artykułów, które najbardziej tracą na wartości - głównie dlatego, że gros rodziców uważa zakup używanej zabawki za coś pomiędzy podłością a horrorem oraz brakiem higieny" - zauważa hermilion. - "Kiedyś zastanawiałem się nad sprzedażą zestawu zabawek niemowlęcych [...] - jak zobaczyłem, że mogę dostać 10-20% wartości, to oddałem do domu dziecka". Finka9 opowiada z kolei o swoim udanym zakupie z aukcji internetowej: "Mój synek [...] najbardziej lubi kaczora, którego pcha się na kijku, a on śmiesznie człapie łapami (zabawka została kupiona na aukcji za grosze jako relikt przeszłości). Reszta zabawek zawala tylko pokój".

Także na naszych forach można napotkać ogłoszenia rodziców, którzy chcą odsprzedać, niekiedy za niewielkie kwoty - lub nawet oddać za darmo - zabawki, którymi ich dziecko już się nie bawi.

"Od grzechotek wolało plastikowe butelki"

Czy jednak niemowlętom szczególnie zależy na zabawkach? Raczej nie. Wspaniałej zabawy dostarczają im na przykład własne dłonie - dzieci je obserwują, machają nimi i z zamiłowaniem pakują je sobie do buzi. Nie znam także malucha, którego nie interesowałyby zwykłe klucze do drzwi czy cokolwiek innego, co dzwoni, szeleści lub chlupie. Użytkownicy naszych forów mają podobne spostrzeżenia: "Z tego, co zauważyłam małe dziecko (tak do 12 miesięcy) woli zwykły papierek po czekoladzie, plastikową butelkę niż najlepszą drogą zabawkę" - zauważa milionwminute. - "Z tymi zabawkami to jest tak, że rodzicom raczej się one podobają, bo sami takich nie mieli takich i teraz chcą wynagrodzić to dziecku. [...] Owszem, czasami można kupić jakąś zabaweczkę, ale nie przesadzajmy z liczbą i niezbyt często (bo potem okazuje się że synek ma 300 samochodzików, a córeczka 300 lalek i tak leżą w kącie)".

Z kolei malwina.113 opowiada: "Ja też szalałam przez pierwszy miesiąc, duuużo niepotrzebnych rzeczy kupiłam (jeśli chodzi o zabawki, czy akcesoria dla mamy, niemowlaka). [...] Moje dziecko dostało zabawkę do pchania, a ono wolało pchać krzesło, od grzechotek wolało plastikowe butelki, takie małe dzieci często się chcą bawić tym, co rodzice: ich telefonami, laptopami, akcesoriami kuchennymi" - dodaje.

"Do pchania służą mu krzesła, a nie jakieś pchacze"

Internautka verycherry wspomina, że sama kupiła tylko jedną zabawkę - grzechotkę, a resztę dziecko dostało w prezencie: "Ma prawie 11 miesięcy, ulubiona zabawka to kubeczki i łyżki, butelka z wodą, gazeta - więcej mu nie potrzeba, chociaż 'szczeniaczka-uczniaczka' dostał w prezencie i też się nim pobawi. Do pchania jednak służą mu krzesła, a nie jakieś pchacze"- wyjaśnia. A aniask_mama podpowiada: "Super zabawy dla dzieci [...] z wykorzystaniem naprawdę tanich elementów to np. przelewanie wody przez podziurkowany kubek, naklejanie roślinek na taśmę klejącą itp. Mojego małego zawsze bardziej interesowały takie rzeczy niż jakakolwiek nowa zabawka".

W takim zainteresowaniu nie ma niczego dziwnego, przecież dla małego dziecka wszystko jest nowe i ciekawe, a co za tym idzie - zajmujące. Co więcej, dawanie maluchowi możliwości poznawania otoczenia pozwala mu na gromadzenie podstaw wiedzy o świecie, w tym na przykład prawach fizyki czy społeczeństwie. Oczywiście zabawki również mogą pomagać w nauce, o ile sa mądrze dobrane. Dziecko będzie funkcjonowało świetnie także bez misia, który mówi "I love you".

Zrób to sam!

Zabawki można również zrobić własnoręcznie. Często są one dla dzieci nawet bardziej atrakcyjne niż te kupione, a tworzenie ich z rodzicami sprawia im dodatkową radość. "Zauważyłam, że dzieci uwielbiają takie zabawki własnej roboty, ja jako dziecko też za nimi przepadałam i zamęczałam mamę o następne" - zwierza się madziurex.

Na forach eDziecko można znaleźć wiele pomysłów na to jak samodzielnie wyczarować dla naszych pociech prawdziwe cuda. "Ukochana zabawka mego dziecka to pociąg wykonany z trzech kartonów, w tym jednego walca (specjalnie chipsy, których nie jadamy, kupiłam - bo były właśnie w kartonie walcu)" - pisze momas. - "Wcześniej ulubioną zabawką była np. plastikowa butelka z przyczepionym koralem (dużym, by nie połknął) na sznurku. Albo butelka częściowo napełniona kolorowymi kulkami i szczelnie zakręcona... [...] Matę do zabawy można samemu zrobić zszywając materiały o różnej fakturze i wzorze, naszywając guziki czy tasiemki" - dodaje. "Dla maluszków takich pełzających/raczkujących (pomysł, o którym usłyszałam od jednej koleżanki z dziecięcego forum): dwie duże przezroczyste butelki plastikowe przecina się w 3/4 wysokości, ładuje się do środka coś, co będzie gruchotało, groch, fasolkę, coś kolorowego, co się będzie przewalało, i obydwie takie butle skleja się plastrem - i mamy gotowy walec do turlania" - radzi alienora.

Coś dla "starszaków"

Nasi forumowicze mają także dużo pomysłów na "domowej produkcji" zabawki dla starszych dzieci. "Proponuję uszyć małego węża/żmijkę" - podpowiada gioja. - "Może pamiętasz, że swego czasu była moda na takie właśnie maskotki: wężyki wypełnione ryżem, z "fryzurką" z futerka. Ja uszyłam coś podobnego, tylko w główce umieściłam jeszcze specjalną kieszonkę na palec, żeby można było wężyka "ożywić". Ewentualnie, można uszyć większego węża na całą dłoń, wtedy będzie mógł kłapać paszczą. Świetne są też maskotki ze starych rękawiczek: jeśli dodasz piłeczkę jako główkę - będzie ludzik, jeśli doszyjesz futerko na wierzchu dłoni - będzie tarantula. Możesz także uszyć maleńkie buciki zakładane na palce - też świetna zabawa". "Z gazet można jeszcze wycinać zdjęcia i obrazki, podklejać tekturką, pociąć na kilka części i puzzle gotowe" - doradza madziurex. - "Nawet, jeśli masz chłopca, możesz mu zrobić domek z mieszkańcami (to już więcej roboty). Z pudełek od zapałek można zrobić komódkę z szufladkami, w których dziecko chowa i segreguje jakieś drobiazgi (np. koraliki, nasionka z drzew, kamyczki). [...] Jeśli gracie w proste gry, można taką planszową zrobić samemu - pionki z kapsli itp.- dziecko może ją samo ozdobić".

Jeśli dziecko lubi kolorować, nie musimy ciągle kupować nowych książeczek, teraz z pomocą rodzicom (i ich portfelom!) przychodzi internet - możemy wybierać wśród wielu gotowych wzorów, wystarczy wydrukować i dziecko ma nowe obrazki do wypełniania kolorem! Takie malowanki znajdziecie także na naszym portalu. Dobrym pomysłem dla nieco starszych dzieci jest również zrobienie teatrzyku. Można go przygotować na przykład z dużego kartonowego pudła, a "aktorów" zrobić ze skarpetek z naszytymi oczami z guzików i włoskami z włóczki lub nitki. Razem z dzieckiem można też uszyć lalę lub misia z materiału i wypełnić je watą lub grochem.

Mama zamiast plastikowego jarmarku

Jeśli chodzi o zabawki, warto przede wszystkim pamiętać o tym, że dla dziecka - szczególnie malucha - najbardziej cenny nie jest przedmiot, choćby najdroższy, tylko czas, który może spędzić z rodzicami na wspólnej zabawie oraz uwaga, jaką jest obdarzane.

"Nie wydaje mi się, żeby syn był nieszczęśliwy" - pisze anatemka. - "Ma dwa ogromne pudła zabawek, a i tak woli przewalać się ze mną po podłodze niż bawić się nimi. To nie zabawki są potrzebne dziecku do szczęścia". "Ja podeszłam do sprawy tak samo rozsądnie jak do reszty mojego budżetu domowego" - opowiada ofelia1982. - "Nie przepłacam jak nie trzeba, bo to czy kupisz zabawkę za 100 zł, czy za 20, nie wpłynie na to, jak dziecko się będzie rozwijało i czy będzie szczęśliwsze... Najważniejsza jest miłość rodziców i czas, jaki z dzieckiem spędzają" - dodaje. A użytkowniczka o nicku coronella stwierdza: "Całą resztę badziewnego plastiku [...] zastąpi mu mama i 2 rodzeństwa. To trwałe z atestami blebleble i tak wyląduje na aukcji. Dziecku potrzebna jest mama i odrobina inwencji. Nie plastikowy jarmark" - kończy swoje rozważania. "Każdy żyje, jak uważa." - pisze z kolei asia.asz - "Ważne żeby dziecko było kochane, zadbane i miało kogoś, kto z nim się pobawi nawet tą niewielką liczbą zabawek."

Oczywiście, jeśli nie ma takiej konieczności, w oszczędnościach nie warto popadać w przesadę, aby - przysłowiowo - dwa razy nie stracić. Czasem lepiej poodkładać pieniądze przez jakiś czas i kupić jedną zabawkę lepszej jakości (od zaufanego producenta, z atestem) niż mnóstwo tańszych zabawek, które mogą się dla dziecka okazać szkodliwe, albo szybko się rozpadną.

Copyright © Agora SA