Córeczka tatusia

Jako rodzice prawie zawsze faworyzujemy i porównujemy dzieci. Czy to coś naturalnego czy zachowanie godne potępienia?

To częsty problem rodziców, do którego wstydzą się przyznać. Niechętnie o tym mówią, wypierają, tylko nieliczni wyznają otwarcie, że mają wśród potomstwa ulubione dziecko. Często córeczka jest ulubienicą taty a synek mamy. Jednak eksperci twierdzą, że to naturalne zjawisko. Ważne, by mieć tego świadomość, bo wtedy nie skrzywdzimy mniej ulubionego dziecka stosując wobec niego inne zasady. Jednocześnie nie powinniśmy wypierać tego uczucia, jest nie tylko naturalne, ale zwykle niegroźne, choć bywa, że potrafi zamieszać w relacjach rodzinnych.

Mniej ulubione dziecko

W rodzinie 37-letniego Marcina było nietypowo. Zawsze czuł, że był ukochanym dzieckiem ojca, mama z kolei zachwycała się urodą i inteligencją jego młodszej siostry Marysi. Jednocześnie wypierała to i syna traktowała bardziej pobłażliwie, by nie odczuł, że jest mniej kochany. - Jako dziesięciolatek podsłuchałem, gdy mówiła o tym koleżance - kocha mnie mniej, ale dla pozorów pokazuje większą srogość wobec siostry. Mimo to Marysia nie dała się zwieść - dziś ma ogromną wiarę w siebie a we mnie tkwi to poczucie niesprawiedliwości - mówi. Sam jest ojcem trzech chłopców i jak twierdzi, dzięki temu nie ma ulubieńca. - Przy dwójce dzieci rodzice się często dzielą, gdy jest trójka relacje w rodzinie są o wiele zdrowsze - uważa.

Dlaczego faworyzujemy?

- Tak bywa i nie jest niczym nienaturalnym, że rodzic czuje bliższą więź z jednym dzieckiem, a z drugim nie - uspokaja Dorota Minta, psycholog kliniczny. - Nie ma w tym nic dziwnego, przecież wybieramy sobie różnych znajomych, przyjaciół. Lubimy ciocię Jadzię, a cioci Hani już nie. Częste są też sytuacje, kiedy mama faworyzuje, wręcz zawłaszcza synka, a tatuś córeczkę. Może wtedy dojść do faktycznego podziału rodziny na dwie frakcje, często ze sobą rywalizujące - tłumaczy. Ciekawy jest fakt, że według doniesień naukowców zwykle bardziej ulubiony jest ten potomek, który jest do nas bardziej podobny.

Jak nie skrzywdzić?

Nękani poczuciem winy rodzice zastanawiają się czy to coś złego, że wyróżniają jedno z dzieci. Chętniej bawią się z rezolutnym synkiem i słuchają jego opowieści niż z mrukliwą, obrażalską córeczką. Albo odwrotnie - wybaczają siostrze większe przewinienia i czepiają się synka o drobiazgi? Co z tym można zrobić aby maluchy nie doznały traumy odmiennego traktowania? Jak sprawić by dziecko nie odczuło rodzicielskich preferencji i nie wyrzucało sobie, że jest gorsze. Albo czuło się bezwartościowe, bo rodzice bardziej kochają rodzeństwo? - Kłopoty zaczynają się dopiero wtedy, gdy przestajemy stosować te same zasady w postępowaniu z dziećmi. Kiedy ślicznej, ukochanej córeczce wybaczamy wszystko, a od tej starszej, mniej uroczej wyłącznie wymagamy - potwierdza Dorota Minta. - Paradoksalnie, takie faworyzowanie jednego dziecka bardzo mocno wpływa na osłabienie więzi pomiędzy rodzicami. Czyli nie ma w tym nic patologicznego, jeżeli z jednym z dzieci czujemy bliższą wieź. Jednak zaczyna źle się dziać, jeżeli łamiemy zasady, każdemu z dzieci wolno coś innego, od każdego z dzieci wymagamy czegoś innego. Wtedy uczymy dziecko relatywizmu, osłabiamy jego kręgosłup moralny i dewastujemy więzi emocjonalne w rodzinie - podkreśla.

Copyright © Agora SA