Snobizm po polsku

Kosztowne gadżety od najmłodszych lat, wyszukane markowe ubrania, nieustanne wyjazdy zagraniczne, oryginalne zainteresowania, tematyczne kinderbale - tak wygląda życie małego snoba w Polsce.

Snobizm opanował polskie szkoły. Przodują w nim szkoły prywatne - z wysokim czesnym, gdzie podstawowym kryterium doboru uczniów jest status majątkowy rodziców. Już 7-8 letnie maluchy, a nawet młodsze, doskonale znają się na tym, co warto mieć na sobie i czym się bawić.

Hobby z klasą

- Paradują w na pozór niedbałym stylu, za którym kryją się markowe ciuchy, drogie zabawki i efektowny styl życia - mówi 37-letni Marcin, tata Kacpra, dziewięciolatka z Warszawy, którego przedszkolni koledzy trafili do prywatnych placówek. Hobby musi być z klasą. Konie, narty, snowboard, golf dla najmłodszych - takie sporty wypada uprawiać dzieciom ze snobistycznych rodzin. Nie ogląda się telewizji, bo to zajęcie dla plebsu. Również impreza urodzinowa musi być tematyczna i z pomysłem - modne są urodziny sportowe, na przykład na korcie tenisowym, w klubie fitness albo na prywatnym seansie filmowym w kinie 5D.

Nie była pani na Wyspach Kanaryjskich?

Najlepszy kolega Kacpra z przedszkola, 9-letni obecnie Bruno, nowy rok witał z rodzicami na Teneryfie, trzy tygodnie później był już na nartach we Włoszech. Zaplanowany już weekend majowy spędzi na Cyprze z rodzicami i ich znajomymi, oczywiście w grę wchodzi tylko pięciogwiazdkowy hotel, gdzie na rodziców i Bruna czekają owoce i świeże kwiaty a czasem napis na ekranie telewizora:"Welcome Mr and Mrs X". Niedługo potem będą wakacje - nie jakiś Egipt, Tunezja czy Grecja, ale Toskania.Willa wynajęta obowiązkowo na trzy tygodnie, bo na krócej się nie opłaca. W planach zwiedzanie okolicznych zameczków i próbowanie lokalnych potraw. Do końca roku Bruno z rodziną jeszcze około dwóch razy będzie za granicą.Taki styl życia prowadzi wiele dzieci w jego klasie w jednej ze stołecznych prywatnych podstawówek. Nic dziwnego, że w szkole Bruna dzieci nie mogły uwierzyć, że ich wychowawczyni nigdy nie była na Wyspach Kanaryjskich.

"Ale nie musi być z Zara Kids"?

31-letnia Marysia była niedawno z dziećmi na imprezie urodzinowej Klary, córeczki znajomych, w ich domu pod Warszawą. Wynajęci animatorzy prowadzili zabawę w stylu "Harry'ego Pottera". Jej mąż na stwierdzenie mamy dziecka przed imprezą, że córeczka chciałaby dostać ubrania, wypalił "Ale nie muszą być z Zara Kids?" - Było mi wstyd, że tak bezpardonowo wyraził nasz stosunek do marek, ale nie stać na nas na takie prezenty. Same dżinsy kosztują w tym sklepie ponad 100 zł a sandałki, o jakich marzy Klara aż 150 zł - żali się Marysia. Z drugiej strony wie, że znajomi nie ubierają dziecka w rzeczy z niższej półki. - Ostatnio mama Klary zachwycała się jak mięciutki jest dżins spodenek tej firmy. To jeszcze nic, bo inna para naszych znajomych ubrania dla swojej córeczki Oliwii sprowadza aż z USA. Muszą być marki mało znane w Polsce, a najlepiej tu niedostępne. - Teraz GAP odpadł, bo otworzył sklep w Warszawie - śmieje się Marysia.

Wskaźnik ilości iPhone'ów na rodzinę

W niektórych szkołach moda na kosztowne gadżety, które są obowiązkowe by nie wypaść z towarzyskiego obiegu, przerasta wyobrażenia nawet średnio zarabiających Polaków. Ośmiolatki ze snobistycznych środowisk poprzestają na konsoli PSP czy Xbox, ale dziesięciolatki celują już w iPada (kosztuje od. 2 tys. do ponad 3 tys. zł) ewentualnie zadowolą się iPhone'em - to wydatek. też ok. 2-3 tys. - Wskaźnikiem zamożności jest teraz liczba iPhone'ów przypadających na jedną rodzinę. W klasie Bruna bywa, że w czteroosobowej rodzinie każdy ma swoje własne urządzenie - opowiada Marcin, tata Kacpra. Jeśli gry, to konsola Kinect, która pozwala na uprawianie sportu równocześnie ze swoim awatarem, który pojawia się na ekranie albo taniec według kroków układów prezentowanych przez modne gwiazdy.

Impreza dla dzieci, które mają schody

Brzmi absurdalnie? Nie, bo świadczy to o statusie materialnym rodziny. - Dzieci, które mają schody mieszkają w dwupoziomowych apartamentach albo własnych willach - tak wyjaśniła to mojej córce koleżanka-snobka, gdy obmyślała kryterium zaproszenia dzieci na urodzinowy kinderbal - mówi 43-letnia Iza, mama 7-letniej Sary, która też chodzi do niepublicznej szkoły. Jej zdaniem w snobizmie częściej celują dziewczynki. Czasem nie zgadzają się, by koleżanka miała modną torebkę, bo ona miała ją pierwsza a trzeba "mieć swój własny styl". - W klasie starszej córki Zuzanny była pogadanka na temat tego, by nie przywiązywać nadmiernej wagi do marek. Przyszła jedna z nauczycielek omawiać temat - ubrana od stóp do głów w rzeczy z logo Hilfigera - zżyma się Iza.

Zobacz też: Kobiety są zgodne: Polak to maminsynek. Co paniom najbardziej przeszkadza w zachowaniu partnera?

Więcej o:
Copyright © Agora SA