Stół bitwy

Mój syn Aleks ma dwa lata. Jest bardzo spontanicznym, pogodnym, ciekawym świata dzieckiem. Wydaje mi się, że mamy dobry kontakt. Nasz problem dotyczy jedzenia. Synek jest alergikiem. Do 15. miesiąca mógł jeść tylko kaszki na mleku sojowym, trzy rodzaje zupek i owoce ze słoika - wszystko papki. Tak przyzwyczaił się do tego, że nie chce próbować niczego innego. Jest już zdrowy i teoretycznie może jeść wszystko, tylko nie chce

Nerwowa atmosfera przy jedzeniu spowodowała, że Aleks w pewnym momencie nie chciał jeść nic poza suchym chlebem i kaszą. Po przebadaniu go i upewnieniu się, że jest zdrowy, postanowiliśmy zostawić go w spokoju. Minęły trzy miesiące: synek je wszystko, o ile karmi go niania, a przy nas w ogóle nie chce jeść. Próbowałam wszystkiego: zostawiałam, żeby jadł sam (ale wtedy bawił się jedzeniem), sadzałam z nami do obiadu (siedzi chętnie, nic nie je), zmieniałam formę i porę posiłków itp. Nic nie skutkuje. Mam wrażenie, że wojuje z nami. W całej tej sytuacji ja sama już straciłam dystans i reaguję dużo bardziej emocjonalnie od męża. Czuję się niemal zdradzona, że od niani synek zje, a ode mnie nie chce. Co mam robić?

Myślę, że warto trochę odczarować sprawę jedzenia w Państwa domu i dać sobie czas na to, żeby wprowadzone zmiany zaczęły przynosić dobre wyniki. Wydaje mi się ważne, żeby specjalnie nie pytać chłopca ani nie obserwować, co mały lubi, a czego nie.

Nie należy go też zmuszać, namawiać ani przekonywać do jedzenia. Po prostu trzeba przestać traktować jedzenie jako sprawę numer 1.

Jeśli nie chce jeść - nie przetrzymywać przy stole, niech biegnie się bawić. Oczywiście warto przestrzegać stałych pór posiłków i w miarę możliwości przynajmniej do niektórych siadać razem. Dwulatek walczy o swoją niezależność, dlatego trzeba pozwolić mu, by jadł sam. Uważam jednocześnie, że nie należy ulegać jego szantażom. Nie ma powodu, by zamiast zupy podawać mu suchy chleb.

Aby całe to postępowanie dało jakieś rezultaty, nie można dziecka dokarmiać między posiłkami. Proponuję też dużo rozmawiać z mężem i korzystać z jego dystansu i pomysłów. No i czekać cierpliwie na efekty, które na pewno za jakiś czas przyjdą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.