Wokół siusiaka

Mamy dwuletniego synka Stasia. Jestem na urlopie wychowawczym i poświęcam mu tyle czasu, ile to możliwe. Problem pojawił się, kiedy próbowaliśmy go oduczyć sikania w pieluchy, bo wtedy zaczął się bardzo interesować swoim siusiakiem. Ciągnie za niego z całej siły, kiedy tylko może. Zauważyłam, że robi to, gdy się nudzi - podchodziłam więc i zagadywałam, a wówczas zaczynał się bawić. Potem zaczęło się kombinowanie. Ile razy sadzałam go na nocniku, oświadczał, że mam wyjść do kuchni, a jeśli wychodziłam, znowu zaczynał się dotykać. Czasem chciał biegać tylko w majtkach po mieszkaniu, ale ilekroć mu na to pozwalałam, natychmiast kładł się na kanapie i znowu się ciągnął, a próby zainteresowania go czymś innym już nie przynosiły efektu. Gorzej - zaczął się ode mnie opędzać. Miałam dość (ostatnio szybciej się męczę, bo jestem w trzecim miesiącu ciąży). W końcu wróciliśmy do pampersów, tłumacząc sobie, że Staś jeszcze nie dojrzał do nocnika. Nie muszę przez cały dzień prać i wycierać, a poza tym utrudniają dostęp... Śmiesznie to brzmi, wiem. Z błahej w gruncie rzeczy sprawy zrobił się wielki problem, który wręcz narasta. Trudno go np. zainteresować jakąś zabawą w kąpieli, chociaż kąpie go specjalista ds. rozrywki, czyli tata. Wiem, że nie można demonizować, że u dziecka to normalne, ale czuję się bezradna. W tej chwili Staś leży w łóżeczku i od 30 minut się onanizuje. Nie pozwala się ubrać, nie chce się bawić ani zjeść śniadania, a ja nie mam siły ani ochoty, ani siły szarpać się z kopiącym dwulatkiem.

W Pani liście jest jedno zdanie, które wydaje się kluczowe: "z błahej w gruncie rzeczy sprawy zrobił się wielki problem". Myślę, że tak właśnie jest. Nie wydaje się, by istotą problemu była masturbacja, raczej normalna przekora i upór inteligentnego dwulatka, który zorientował się, że dla mamy w tej chwili jest ważna jedna sprawa. Radziłabym nieco oddemonizować sytuację, nie skupiać całej swojej uwagi wokół tego, czy Staś już ciągnie się za siusiaka, czy jeszcze nie. Wyobrażam sobie, że robi wiele innych rzeczy i może warto zająć się czymś innym. Nie pisze też Pani, czy Staś wie o tym, że będzie miał niedługo rodzeństwo. Jeśli tak jest, można przypuszczać, że to, co się dzieje, może być wyrazem jego niepokoju. Dobrze zawczasu przygotować go do nowej sytuacji w rodzinie, ale też nie mówić o tym wciąż, nie okazywać, że to jest najważniejsze. Im więcej spokoju, pogody ducha i wiary w to, że nie mamy tu do czynienia z żadną patologią, tym lepiej dla wszystkich.

Więcej o:
Copyright © Agora SA