Mama i córka

Mam dwuipółletnią córeczkę, która nadzwyczaj dobrze się rozwija: pięknie mówi, śpiewa piosenki, zapamiętuje wierszyki. Ale jest także źródłem moich zmartwień. Wydaje mi się nadpobudliwa, nadwrażliwa. Jest wciąż w ruchu, gdy je, gdy czytam jej książeczkę. Macha nóżkami, wkłada rączki pod rajstopki, skubie coś. Często też zaciska zęby i krzyczy. Trudno mi także znieść płacz córki, która bardzo łatwo wpada w rozpacz. Juleczka była wymagająca już jako niemowlę. Mało spała, wciąż chciała być na rękach, tak głośno płakała, że bałam się z nią iść dalej na spacer. Byłam z nią sama od rana do późnego wieczora, nie miałam czasu nawet zjeść.

Myślę, że byłoby dobrze, gdyby Pani skorzystała z jakiejś formy terapii dla siebie. Pisze Pani o wielu frustracjach i niezadowoleniu w swoim życiu. Czasem też dobrze spojrzeć w przeszłość. Pojawienie się własnego dziecka może w nas ożywić żale i bóle z własnego dzieciństwa i lepiej przeżyjemy je z pomocą psychoterapeuty. Nie widzę natomiast potrzeby konsultowania dziecka. Proszę raczej pamiętać, że małe dzieci są bardzo "sprzężone" z mamą. Ich nerwowość, lękliwość czy niepokój mogą być odbiciem czy reakcją na uczucia matki. Sporo rzeczy, o których Pani pisze, wynika z wieku córeczki. Co do niektórych, może można od niej więcej wymagać: np. jedzenia przy stole i nie biegania podczas posiłków - to naprawdę zależy od obyczajów w rodzinie. Pewnie od jesieni Julcia pójdzie do przedszkola i to będzie ważny sprawdzian, na ile jest w stanie dostosować się do wymagań zewnętrznych. Ale najważniejsze w tym wszystkim wydają mi się: Pani stan ducha i frustracje. Zachęcałabym Panią, żeby tym przede wszystkim się zająć.

Copyright © Agora SA