Czyj to problem - wychowanie dziecka

Moja córeczka ma stopy płasko-koślawe. Lekarz zalecił jej 15 minut ćwiczeń korekcyjnych dziennie. Tymczasem ćwiczenia trwają przeciętnie półtorej godziny, a czasem ciągną się niemal przez cały dzień, bo moja pięcioletnia Matylda zajmuje się jednocześnie tysiącem innych rzeczy. Jestem tym wykończona, a momentami ogarnia mnie wściekłość. Dlaczego mam dziesiątki razy powtarzać "teraz chodź na krawędziach stóp", "teraz zwijaj palcami ręcznik" i słyszeć: "Już, zaraz. Tylko pokoloruję, narysuję, zbuduję...". Mam ochotę zrezygnować z tych ćwiczeń w ogóle. Dlaczego moja córka ma mieć zdrowe nogi kosztem moich nerwów? Czy warto się tak zmagać?

Czy warto? Na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć samemu - czy czuje się Pani odpowiedzialna za zdrowie córeczki i wykonywanie zaleceń lekarza. Jeśli nie, to sprawa prosta. Jeśli tak, to w gruncie rzeczy też prosta. Mam nadzieję, że jest Pani w stanie wyegzekwować np. porę chodzenia spać, posiłków, wyjścia na spacer itp. W podobny sposób musi Pani zacząć zdecydować, kiedy w ciągu dnia córka ma przez 15 minut z Panią ćwiczyć.

To naprawdę nie takie trudne. Wymaga trochę konsekwencji, wiary w to, że Pani wiedza o tym, co dla dziecka dobre, jest zdecydowanie większa niż wiedza pięciolatki. Można też urozmaicić monotonię (np. ćwiczyć razem). Przy okazji - to dobra próba przed pójściem do szkoły. W pierwszej klasie jest ważne, by dziecko odrabiało lekcje przez pół godziny, a nie pół dnia.

Więcej o:
Copyright © Agora SA