Czy rzeczywiście chłopiec jest niegrzeczny?

Jestem mamą czteroipółletniego jedynaka, który od dwóch lat chodzi do przedszkola. Do tej pory nie było żadnych skarg na jego zachowanie synka, ale ostatnio wychowawczyni narzeka na jego nieposłuszeństwo i twierdzi, że jest "niegrzeczny". Pierwsze zastrzeżenie dotyczy zajęć plastycznych. Mój syn odmawia brania w nich udziału. Na moje pytanie, dlaczego nie rysuje, odpowiada, że po prostu tego nie lubi. Nie mam pomysłu, jak go zachęcić, bo wiem na pewno, że zmuszanie go do czegokolwiek nie przyniesie dobrych rezultatów. Zauważyłam również, że prace mojego dziecka pojawiają się sporadycznie na tablicy, gdzie eksponowane są prace całej grupy. Ostatnio synek prosił mnie, bym obejrzała papierowy wiatraczek, który pokolorował, ale nie mogłam go znaleźć na wystawie. Na wiatraczku mojego dziecka podobno widniały tylko kolorowe kreski i widocznie było to zbyt mało atrakcyjne dla pani. Poza tym, gdy dzieci wychodzą na dwór - mimo że pani na to nie pozwala biega. Nie słucha zakazów przedszkolanki i najczęściej kończy się to karą - ma siedzieć na ławce i obserwować bawiące się dzieci. Dla mnie to zrozumiałe, że czterolatek biega za kolegami, ale pani ma inne zdanie na ten temat. Czy powinnam go karać w domu na złe zachowanie w przedszkolu? Wielokrotnie rozmawiałam z synkiem, tłumaczyłam, pytałam, zabraniałam oglądania bajek. Za każdym razem przepraszał mnie i obiecywał poprawę. Ja sama nie mam z nim problemów. Bardzo proszę o radę.

W opisywanej przez Panią sytuacji nie niepokoi mnie - ani zachowanie synka, ani to, że Pani świetnie rozumienie, że "czterolatek biega za kolegami". Tak naprawdę budzi mój niepokój jedynie postawa wychowawczyni w przedszkolu.

Zachęcam więc serdecznie, aby o tym, o czym Pani napisała, porozmawiać z przedszkolanką. To przecież oczywiste, że powinno się wieszać prace wszystkich dzieci, że dzieci muszą biegać, bo to zdrowe i normalne w ich wieku, a opiekunki są w przedszkolu od tego, by pilnować, żeby żadnemu dziecku nic złego się nie stało.

Mam wrażenie, że dość bezkrytycznie przyjęła Pani uwagi wychowawczyni, choć jednocześnie ma Pani przecież własny zdanie na temat tej sytuacji.

Namawiam do rozmowy z wychowawczynią, natomiast synkowi dałabym spokój. Myślę, że nie ma co omawiać, z nim jego zachowania w przedszkolu, niepotrzebnie robiąc z tego wielką sprawę. Warto oczywiście rozmawiać, jeśli on sam zaczyna opowiadać - a już absolutnie odradzam dodatkowe karanie go w domu za przedszkolne "przewinienia". Myślę, że czasem warto bronić swoje dzieci przed dorosłymi, którzy chcieliby mieć przede wszystkim spokój.

Życzę odwagi, może dobrze byłoby, gdyby do tych rozmów przedszkolnych mógł też włączyć się tata.

Więcej o:
Copyright © Agora SA