Rana

Nierodzicowi wydaje się, że rana to rana. Rodzic wie, że rana to czasem rana, a czasem nie.

Pitu wrócił ze szkoły z ważną miną. Pokręcił się trochę po pokoju, a kiedy zobaczył, że usiedliśmy i cierpliwie czekamy na rewelację - wypalił:

- Będę chodził na treningi piłkarskie.

Ucieszyliśmy się, jak to rodzice wyobrażający sobie potomka w koszulce Barcelony unoszącego nad głową wielki puchar.

- Chcecie zobaczyć, jak mi idzie? - zapytał Pitu, jak gdyby nigdy nic.

- Jasne - ucieszyliśmy się, zdając egzamin na troskliwych rodziców.

Następnego dnia wyruszyliśmy obejrzeć Pitu w akcji.

Dwie drużyny ruszyły na siebie z impetem. Pitu wyłuskał piłkę z nogi przeciwnika i zaraz padł skoszony kopniakiem. Skrzywił się, wstał i wykonał rzut wolny.

- Czy oni na pewno nic sobie nie zrobią? - Monika nerwowo szarpała mnie za łokieć.

- Nie, na pewno nie - odpowiedziałem raźnie, starając się, by w moim głosie nie zabrzmiało zdenerwowanie. Pitu właśnie zniknął pod górą ciał, spod której dobiegały zduszone okrzyki.

Mecz zakończył się zwycięstwem naszych. Pitu strzelił dwa gole i chodził dumny jak paw, przybijając piątki wszystkim kumplom z drużyny.

- Dobry byłem, co? - pochwalił się, przybijając mi piątkę.

- Rewelacyjny - przytaknąłem szczerze i spojrzałem na jego nogi. - Nic ci nie jest? Bo chyba masz kontuzję.

Pitu zerknął na nogi, z licznych zadrapań sączyła się krew i widać już było rosnące siniaki.

- Nic mi nie jest, zaraz się zagoi. - Machnął ręka.

- Może przynajmniej plasterek na te większe rany - zaproponowała Monika.

- Coś ty, mamo, nic mi nie jest. - Pitu wzruszył ramionami.

Wróciliśmy do domu i Pitu opowiedział Kudłatej, jak strzelił gole.

Zostawiliśmy ich niebacznie samych w pokoju. Po minucie Pitu zapłakany wpadł do pokoju.

- To wszystko jego wina - wyjaśniła spokojnie Kudłata. - Po co mi mówił, że będzie wielkim piłkarzem, a ja nie będę. No i spadła na niego przypadkowo książka.

- Specjalnie ją zrzuciłaś - płakał Pitu, wskazując oskarżycielsko na niewielką broszurkę. - Auuuu, boli mnie, mam chyba złamaną rękę.

- Gdzie? - zapytałem.

- Tutaj! - Pitu wskazał malutki czerwony punkcik na skórze. - To rana, auuu, jak boli. Dajcie mi bandaż!

Copyright © Agora SA