Kolorowe luksusowe pisma fałszują rzeczywistość, bo pokazują sławne mamy krzątające się po domu w atłasowych szpilkach. Nie daj się na to nabrać.
Żadna z nas nie założyłaby atłasowych butów, bo groziłoby im zalanie ulanym mlekiem. No a wysokie obcasy utrudniają sprint z wózkiem. W życiu nie ma uśmiechniętych, różowych, gładkich niemowląt. One są tylko w reklamach. Nasz noworodek jest czerwony, spuchnięty, buzię ma w krostkach i krzyczy całą noc. Mąż zmęczony wraca z pracy i chce mieć chwilę spokoju. A my z bezsilności i niewyspania mamy ochotę usiąść i płakać. Prawdziwe życie odbiega od tego wymyślonego przez fachowców od marketingu. Wiemy o tym, a mimo to staramy się doskoczyć do wysoko ustawionej poprzeczki. Chcemy być najlepszymi matkami, żonami, paniami domu i nierzadko jeszcze łączyć obowiązki domowe z pracą zawodową. Dążymy do perfekcji w każdej dziedzinie. A przecież życie nieodmiennie pokazuje nam, że pierwsze dni z maluchem to zazwyczaj wielka rewolucja dla całej rodziny. To czas wielkich przemian. Nie sposób go precyzyjnie zaplanować ani wszystkiego przewidzieć.
Co was najbardziej w tym okresie zaskoczyło? Na co byłyście zupełnie nieprzygotowane? Sprawdzam u źródeł. Biorę na szczerą rozmowę dziesięć znajomych młodych matek. Odpowiadają szczerze na pytania, ale fotografować się nie chcą. Trudno nadal w Polsce mówić otwarcie o tym, że macierzyństwo nie jest usłane samymi różami.
Kiedy synek był u mnie w brzuchu, nie czułam nic. Żadnej miłości. Myślałam, że będę złą matką. Bałam się do tego komukolwiek przyznać. Kiedy go zobaczyłam, nie miałam wątpliwości, że kocham go najbardziej na świecie.
Nie wiedziałam, że po porodzie nie mogę kąpać się w wannie przez sześć tygodni. Jak powiedziała położna, kąpieli nie zaleca się z racji możliwości przedostania się wody przez kanał szyjki do macicy. Na czas połogu przeprosiłam się z prysznicem.
Zawsze myślałam, że moje życie ma sens. Jednak teraz widzę, że się myliłam. Moje życie nabrało sensu dopiero po urodzeniu córeczki.
Pierwszy poród mocno przeżyłam. Bolało. Myślałam, że już nigdy nie zdecyduję się na dziecko. Było to dwójkę dzieci temu. Każdy dzień z maluchem, pomimo trosk i obowiązków, jest zbyt piękny, żeby rezygnować. A złe wspomnienia szybko się zacierają.
Mam wielki biust. Pierwszy raz w życiu. Moje piersi wypełnione mlekiem są takie cudowne. Do tej pory miałam miseczkę A, teraz noszę staniki 85D. Od razu kupiłam sobie kilka bluzek z dekoltem.
Zupełny brak ochoty na seks. Myślałam, że coś jest ze mną nie tak. Ginekolog jednak uspokoił mnie i powiedział, że to normalne zjawisko u matek karmiących. Hormony pobudzające laktację blokują libido. Gdy skończyłam karmić, wszystko wróciło do normy.
Wreszcie widzę swoje stopy! Brzuch błyskawicznie spada, a ja znów kocham swoje ciało. Pomaga mi w tym karmienie piersią i regularne spacery.
Zanim zaszłam w ciążę, karmienie piersią wydawało mi się obrzydliwe. Nie rozumiałam matek, które mogą to robić, a niektóre nawet publicznie. Teraz to dla mnie najwyższe stadium więzi między mną a dzieckiem. I wiem, że nie zamieniłabym tych chwil na nic.
Mój mąż, który jest twardym facetem, był obecny podczas porodu. Trzymał mnie za rękę, głaskał po policzkach, ocierał pot z czoła. Ale kiedy zobaczył główkę naszego maleństwa, rozpłakał się jak dziecko.
Podobało mi się, że mąż, który dotychczas spał jak zabity, teraz potulnie wstawał podczas każdego nocnego karmienia i przewijał naszą córeczkę. I nie marudził.
Nie wiedziałam, że kupy noworodka nie śmierdzą. Ja nastawiałam się na paskudny fetor. Oczywiście kiedy mała zaczęła jeść mięso, to już co innego. Ale wtedy byłam już na tyle wprawioną mamą, że nie robiło to na mnie wrażenia. (śmiech)
Nie wiedziałam, że maluch może się tak bardzo pocić, a jego ciało może być całe usłane krostkami - potówkami. Okazało się, że synka za grubo ubieram. Na problemy skórne pomagała kąpiel w mące ziemniaczanej.
Bałam się, że kiedy urodzę drugie dziecko, zrobię tym samym krzywdę córeczce. Że nie będę miała dla niej czasu. Moje obawy okazały się niesłuszne - miłość się mnoży, a nie dzieli. Moja córcia ma kogoś do zabawy, czuje się dumna, potrzebna i dorosła, bo może mi pomagać.
Moja córeczka bardzo płakała. Myśleliśmy, że to kolka. Dopiero lekarz stwierdził, że to alergia na mleko, i zalecił, bym odstawiła wszystko, co może zawierać białka mleka krowiego. Od tej pory czytałam skład każdego produktu, który wkładałam do ust. Płacz ustąpił jak ręką odjął.
Pierwsza podróż samolotem z dzieckiem była dla nas niemałym zaskoczeniem. Do tej pory pakowałam się w jedną walizkę. Teraz musieliśmy zabrać wózek, fotelik samochodowy, łóżeczko turystyczne, zapas pieluch, ubranka, zabawki, lekarstwa i wiele innych niezbędnych przedmiotów. Na lotnisku z dziesięcioma pakunkami wyglądałam niczym Jennifer Lopez.