Najfajniejsze kobiety ciągle są wolne, czyli o wyższości matki nad bezdzietną singielką [FELIETON]

Gdy pół dekady temu rozstawałam się mężem, tak zwani "życzliwi" (których powinno się pisać przez "rz") wieścili mój koniec, szczególnie w relacjach damsko-męskich. Uprzedzali lojalnie, że nikt "porządny" już się ze mną nie zada i pożałuję gorzko, żem faceta utrzymać nie umiała.

Słowo ciałem się NIE stało, chociaż wtedy zgadzałam się tymi "mądrymi", co to życie znają lepiej.

Miałam za sobą 10 lat małżeństwa, zatem: czułam się starsza od matki Ziemi, głupsza od własnego rondla ("ty to nawet parówek ugotować nie umiesz"), atrakcyjna niczym bogini seksu puszczająca bąka - niby ludzkie to, a odrzuca Nowy facet takiej nie zechce, bez dwóch zdań. Stary może i by się poświęcił, ale wolałam zostać sama, niż trwać w czymś, w czym byłam samotna we dwoje.

"Nie kochał mnie zbyt mocno"

Takie tam babskie fanaberie, których normalni nie ogarniają. "Nie kochał mnie zbyt mocno", "Nie było z czego razem się śmiać", "Trudno grzać się w ludzkim chłodzie", etc. To mają być powody do rozwodu? Nie pił, nie bił, z domu nie wyrzucał Czy kobieta ma moralne prawo porzucić takie cudo? Nie wiem, ale znam kilka kobiet, które się na to odważyły.

Mieszkają w różnych miastach, wychowały się w różnych rodzinach, a sporo je łączy: są bardzo atrakcyjne, a zarazem jakby tego zupełnie nieświadome, nie mają czasu utyć, nie wiedzą, co to L4, odnoszą zawodowe sukcesy, "psują" swoje dzieci, chociaż zarazem uczą je samodzielnego myślenia i zaradności, zasadniczo nie narzekają, no, chyba, że po dużej wódce, której nie mają kiedy wypić, są zaradne, pracowite, z dystansem, nie uprzedziły się do mężczyzn, chociaż w zasadzie mają powód, wydają się nie mieć wad.

SĄ SAME

Mężczyźni omijają je szerokim łukiem, bo panie te mają DZIECI. Tak, takie "dobro narodowe" w przypadku wielu facetów jest jak uwolnione jelitowe gazy: znieść można wyłącznie własne. Panowie zdecydowanie preferują Panie bezdzietne. Generalnie to rozumiem i szanuję (wiem, ile dzieciaki kosztują). Polska to nie Skandynawia, gdzie z dzieci da się przyzwoicie żyć, więc nie odstraszają.

Nie ma się co cieszyć, że nie ma dzieci

Zarazem, z wrodzonej życzliwości, Panowie, pragnę Was ostrzec. Jeśli musisz już swoje uczucia lokować w kobiecie po trzydziestce (choćby dlatego, że sam powoli wchodzisz w wiek interesujący dla geriatry), nie ma się co cieszyć, że nie ma dzieci.

Uwaga! Istnieje spore ryzyko, że:

ona desperacko szuka już odpowiedniego plemnika dla swoich słabnących jajeczek. Chcesz być tatusiem, a przede wszystkim instrumentalnie wykorzystanym w celach prokreacyjnych? Jak tak, to luz!

ona nie chce mieć dzieci? Zarazem nie da się wykluczyć, że sama dzieckiem pobędzie chętnie i szuka tatuśka. Pamiętaj jednak, że jej zabawki (te wszystkie pomadki, szmatki, nieduży jacht) mogą kosztować więcej, niż odchowane dzieci.

pani dzieci mieć nie może, a to również różnie skutkuje.

Kobieta, która dzieci już ma:

nie wrobi cię w ojcostwo. Ponoć co 5. Polak nieświadomie wychowuje cudze dziecko. Ty nie będziesz oszukiwany perfidnie - będziesz chował świadomie

nie będzie wymagała tego, co jest normalne (tzn. łożenia na rodzinę), żebyś sobie nie pomyślał, że cię wykorzystuje

długo nie uwierzy w takie szczęście, jak twoja bezinteresowna miłość. Nie zostawi cię więc z dzieciakami sam na sam.

nie cuchnie desperacją, zwykle nie naciska, bo często ma za sobą małżeństwo i wcale nie jest jego fanką. Nie, nie ma kompleksów, obniżonego poczucia wartości. Życie tylko zna i wiele rozumie.

Kolejne dzieci? Jeśli tylko zechcesz, Skarbie. Jej instynkt jest zaspokojony, stąd nie będzie łapała cię na ciążę.

Inteligentny, dojrzały mężczyzna to wszystko niby wie

Zdumiewa go zapewne moja potrzeba klepania truizmów. Tymczasem, trochę się martwię. Czas ucieka, a one wciąż same, Siostry Moje Samodzielne (nie mylić z "Singielkami"). Mnie "udało się" z tego trochę urwać (przynajmniej czasowo). Mogłabym powiedzieć, że to dlatego, iż jestem fajna. Problem polega jednak na tym, że one też są fajne (niektóre nawet fajniejsze). A życie to nie jest bajka o Kopciuszku pod czterdziestkę. I co, do Szwecji mają emigrować wszystkie, bo nasi panowie preferują rozkapryszone dzidzie piernik?

Bardzo proszę o Wasze opinie w tej sprawie. Temat jest ważny i pilny!

Felieton pochodzi z bloga ToJestChore.pl

Copyright © Agora SA