Macierzyństwo

Stawanie się mamą to złożony proces. Przyjrzyjmy się tym obszarom życia i tym kwestiom, na które z pewnością będzie miało wpływ.

Związek z ojcem dziecka

Łatwiej jest stawać się mamą, gdy ma się u boku zaangażowanego tatę. Tatę, który rozumie, że wasz związek osiągnął wyższy poziom wtajemniczenia i wymaga więcej wysiłku.

Mama w związku musi znaleźć złoty środek: zajmować się dzieckiem, nie budując w mężu poczucia odrzucenia. Nie jest to łatwe, gdyż - jak wskazują badania - stan hormonalny matki małego dziecka, szczególnie jeśli karmi je piersią, jest równoznaczny z... zakochaniem. Mama chłonie dziecko wszystkimi zmysłami, jest wyczulona na każdy jego gest, zgaduje jego potrzeby. Takie skoncentrowanie na dziecku ma swój biologiczny cel - zapewnić dziecku opiekę. Ale siłą rzeczy stawia partnera na drugiej pozycji. Na dalszy plan schodzi także życie intymne. Po pierwsze, mało jest sposobności, by w spokoju cieszyć się sobą. Po drugie, jeśli kobieta karmi piersią, prolaktyna, wytwarzana na początku w dużych ilościach, hamuje libido. Z powodu (naturalnej w okresie laktacji) suchości pochwy stosunki mogą być też bolesne. Z czasem gospodarka hormonalna wraca do normy, a wraz z nią apetyt na seks. Zanim to jednak nastąpi, wiele kobiet musi się zmierzyć z własną frustracją, z niezadowoleniem z siebie, z męża, z poczuciem, że każdy w domu czyha na jakąś część ich ciała, podczas gdy one marzą tylko o tym, by się wyspać.

Wiele żon będzie musiało zawalczyć o nowy podział obowiązków w domu. Warto pomóc partnerowi zrozumieć, jak bardzo jest potrzebny. Sprawić, by nie stał z boku, zazdrosny o więź matki i maleństwa, lecz współuczestniczył, towarzyszył, był niezbędny. Może być ciężko. Ale dzięki miłości i zrozumieniu związek kobiety i mężczyzny będących teraz także rodzicami może stać się jeszcze bliższy, jeszcze piękniejszy.

Akceptacja własnego ciała

Już w ciąży kobieta może mieć w stosunku do własnego ciała sprzeczne emocje.

Z jednej strony pojawia się duma z tego, że to ciało stało się nagle częścią cudu, że rośnie w nim nowy człowiek. Z drugiej - natrętna obawa, czy ciąża nie odbierze urody. W jednej chwili kobieta z radością głaszcze brzuch, w drugiej martwi się, że zaczyna wyglądać jak wieloryb.

Wiele kobiet źle znosi to, że podczas ciąży ich ciało staje się jakby własnością publiczną. Nie wiedzieć czemu, każdy czuje się upoważniony do tego, by swobodnie komentować wygląd przyszłej mamy - ludzie pytają, ile przytyła, zauważają, jak się zmienia, bez żenady wypytują o intymne sprawy.

Poród to czas konfrontacji z własną fizjologią. Przyszłe mamy boją się momentu, w którym ciało wymknie się spod kontroli. Czy uda się znieść ból? Czy nie pojawi się wstyd?

Karmienie piersią to kolejny cud, do którego zdolne jest kobiece ciało. Jednak i ono może budzić obawy. Fragment ciała, który dotąd był strefą erogenną, zmienia swoje przeznaczenie: ma zapewnić pożywienie dziecku. Karmiąca mama musi zrezygnować w pewnym stopniu z intymności, niejednokrotnie wystawiając swą nagość na widok publiczny. Poza tym jej ciało nadal podporządkowane jest dziecku i jego potrzebom, wciąż nie do końca jej własne. A co z pamiątkami, które zostają po ciąży i karmieniu - rozstępami, blizną po cesarskim cięciu? Można je niwelować. Ale warto je także zaakceptować. Franciszek Starowieyski, słynny malarz i rysownik, twierdził, że każda zmarszczka u kobiety to pamiątka tysiąca orgazmów. Podobnie, patrząc na zmienione przez ciążę ciało kobiety, można w nim dostrzec piękno nowego życia...

Miłość do dziecka

Może spaść na Ciebie jak grom z jasnego nieba.

W czasie porodu w mózgu kobiety uwalniane są hormony, które zapewniają jej po wydaniu dziecka na świat uczucie radosnego uniesienia, czułości i bliskości. Czyli gwarantują miłość od pierwszego wejrzenia. Ale może być też tak, że to uczucie nie wybuchnie w tobie od razu, lecz będzie się rodzić stopniowo. To, jak ta miłość do ciebie przyjdzie, nie ma wpływu na jakość więzi z dzieckiem w przyszłości. Ani nie świadczy o tym, jaką jesteś matką.

Poczucie odpowiedzialności

Z chwilą narodzenia się dziecka dociera do Ciebie ogrom odpowiedzialności.

To na początku może przytłaczać. Uświadamiasz sobie w pełni, że ta mała bezbronna istotka jest od ciebie całkowicie zależna. Że to od twojej opieki i postępowania zależy jej życie, bezpieczeństwo, przyszłość. Że jest to odpowiedzialność 24 godziny na dobę. I że już do końca życia będziesz się o kogoś martwić. Z czasem jednak oswoisz się z tą odpowiedzialnością. I nauczysz się czerpać z niej siłę.

Dziecko najważniejsze

"Dziecko wywróciło mi świat do góry nogami. Ale... dopiero wtedy wszystko wpadło na właściwe miejsce"- tak podsumowała swoje pierwsze kroki w macierzyństwie mama na forum edziecko.pl.

Przychodzi czas na zrobienie remanentu w życiu. Priorytety stają się jasne - zdrowie i szczęście dziecka, dobro naszej rodziny. Inne sprawy stają się drugorzędne. Takie wyprostowanie myślenia, skupienie się na tym, co istotne, uwalnia nas od niepotrzebnych trosk i pomaga właściwie kierunkować energię.

Męczące rady

Matka musi się uodpornić na opinie otoczenia- na temat samej siebie, swoich metod wychowawczych, reagowania na wezwania dziecka.

Na każdym kroku dostaje mnóstwo rad i zaleceń, o które wcale nie prosi. Te rady mają różną wartość - jedne są bezcenne, inne bezsensowne. Świeżo upieczona mama musi się nauczyć z nich mądrze korzystać. Musi też nauczyć się bronić swoich racji. Nie każda kobieta ma to we krwi. Bycie mamą jest więc dla wielu z nas treningiem asertywności. Nawet jeśli na początku brak ci pewności siebie w kwestiach dotyczących dziecka - nie martw się. Z czasem odkryjesz, że masz instynkt i że nikt, absolutnie nikt nie wie lepiej niż ty sama, czego twoje dziecko potrzebuje. I że jeśli podążasz za swoim instynktem, ty i maleństwo dobrze na tym wychodzicie. Taka świadomość wzmacnia, zwiększa pewność siebie i uspokaja.

Potrzeby matki

To Ty masz dziecko, ale to ono zagarnia Ciebie.

Totalnie i bez reszty. Jego potrzeby stają się nadrzędne wobec twoich potrzeb, nawet tych podstawowych. Trudno to zaakceptować bez buntu. W którymś momencie każda mama ma dość, chce się wyrwać, odpocząć, zrobić coś dla siebie. I to jest zdrowa, normalna reakcja, a nie przejaw egoizmu. Tylko dbając o siebie, pamiętając o swoich potrzebach i realizując je, jesteś w stanie zapewnić dziecku zdrową, zadowoloną z życia mamę. Ta lekcja - myślenia o sobie i wybierania czasem własnej korzyści - jest dla wielu matek bardzo trudna.

Kontakt z matką

Niektóre zachowania naszych mam rozumiemy dopiero wtedy, gdy same doświadczamy macierzyństwa.

Matczyne strachy, obawy, które kiedyś wydawały się nam przesadzone, teraz stają się też naszym udziałem. Jesteśmy w stanie więcej pojąć, więcej wybaczyć. To czas porządkowania relacji z własną matką, ponownego zbliżania się do siebie.

Poczucie winy

Czy zauważyłaś, jak często w rozmowach matek pojawia się słowo "winna"? Mamy czują się winne najróżniejszych czynów, myśli i zaniechań. Ciągle mają sobie coś do zarzucenia.

Jeśli nigdy tak o sobie nie myślałaś, masz szczęście! Bo to znaczy, że to obciążające odczucie zostało ci z jakichś powodów (może dzięki wychowaniu, wsparciu bliskich lub prawidłowej samoocenie) oszczędzone. Jeśli jednak gdzieś w środku poczucie winy się czai, twoim zadaniem będzie z nim walczyć. Dlaczego? Bo to dla ciebie złe towarzystwo - nie pomaga, tylko sprowadza na manowce. Po pierwsze, nie ma jednego słusznego wzorca macierzyństwa, któremu musisz się podporządkować. Nie czuj się winna, jeśli nie rodziłaś naturalnie, nie karmisz piersią czy nie bierzesz urlopu wychowawczego (albo odwrotnie - bierzesz wychowawczy i "nie rozwijasz się zawodowo"). Po drugie, nie ma matek idealnych, które nigdy się nie złoszczą i nie mają wszystkiego dość (w tym własnych dzieci). Oszczędź sobie więc wyrzutów sumienia, że nudzi cię codzienna monotonia, że masz niekiedy ochotę trzasnąć drzwiami i wyjść. Nie myśl o swoim macierzyństwie w kategorii winy - raczej w kategorii zasług. Kochasz swoje dziecko, opiekujesz się nim najlepiej, jak potrafisz, wszystko byś dla niego zrobiła. To czyni cię najlepszą mamą na świecie!

Szczęśliwa matka

Kiedy stajemy się matkami, odkrywamy na nowo wiele rzeczy, wiele uczuć.

Jest wśród nich strach (nigdy w życiu nie bałaś się tak, jak boisz się o dziecko), ulga (uff, jednak nic sobie nie zrobił przy upadku z kanapy), duma (usiadła, sama usiadła, widzieliście to?!). A przede wszystkim jest wśród nich szczęście. Szczęście, że to dziecko jest, że rośnie, rozwija się, bawi, śmieje, psoci.

Matka dostaje codziennie mnóstwo powodów do radości, z których może czerpać siłę.

I tyle miłości, ile zdoła udźwignąć.

W łagodzeniu trudów macierzyństwa pomaga... laktacja.

Hormony wydzielane w czasie karmienia piersią są niczym koktajl szczęścia, którym matka się na swój sposób upaja. Należy do nich oksytocyna, zwana hormonem miłości, gdyż wydzielana jest w sytuacjach związanych z miłością (w trakcie aktu seksualnego, orgazmu, porodu, karmienia), i beta-endorfiny, związane z odczuwaniem przyjemności. To dlatego karmienie naturalne, gdy już się rozkręci, gdy minie początkowy ból czy dyskomfort, jest tak cudownym, budującym więź doświadczeniem. To bonus, jaki otrzymujemy od losu, zostając mamami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.