W kraju pełnym "billboardów z cyckami" ona karmiła dziecko w ubikacji. Teraz jest głosem tysięcy kobiet

Czy w kulturze pełnej piersi naprawdę trzeba uważać, żeby nikogo nie urazić widokiem dziecka ssącego mleko matki? - pyta poetka Hollie McNish. Filmik, na którym rozemocjonowana Brytyjka recytuje wiersz o karmieniu niemowlęcia w brudnej toalecie, w krótkim czasie stał się wiralem. Dlaczego?

"A może to karmienie w publicznych kiblach obraża moje dziecko?" - pyta Hollie McNish w wierszu zatytułowanym "Embarassed" ("Zawstydzona"). Poetka długo zwlekała z jego publikacją, bo miała wątpliwości, czy tak prywatne doświadczenia mogą kogoś zainteresować. Okazało się, że jej obawy były bezpodstawne. Zamieszczone na YouTube wideo, w którym recytuje swój utwór, w ciągu dwóch tygodni uzyskało ponad 700 tys. wyświetleń i tysiące udostępnień na portalach społecznościowych, blogach i forach dla rodziców. Z każdym kolejnym udostępnieniem słowa poetki: "zaczynam mieć dość dyskrecji i bycia grzeczną" oraz karmienia w zapachu moczu i kału, urastają do rangi manifestu kobiety karmiącej.

Matki karmiące piersią doczekały się swojej rzeczniczki. McNish zapytała głośno o to, o czym wiele kobiet rozmyślało w samotności: a jeśli ktoś zwróci mi uwagę? Czy powinnam się tego wstydzić? I wreszcie: dlaczego biust jako symbol seksu jest w porządku, a jako źródło pokarmu już nie? Czy nagie piersi mogą reklamować wszystko, łącznie z armaturą łazienkową, myjniami samochodowymi i oponami, a nie mogą pełnić funkcji, do której zostały stworzone? Dlaczego mleko w proszku jest promowane, a wartościowy pokarm matki traktowany jako społeczne tabu?

Takie rzeczy to robi się w domu!

Nie byłoby wiersza, gdyby nie pewien usłużny człowiek, który zwrócił uwagę karmiącej publicznie McNish. Poinformował matkę z kilkutygodniowym dzieckiem u piersi, że powinna siedzieć w domu. To było jej pierwsze samodzielne wyjście z córką, pierwsze - i na długi czas ostatnie - karmienie w miejscu publicznym. Od tego czasu przez sześć miesięcy karmiła wyłącznie w ciasnych toaletach, uważając, by nie uderzyć głową córeczki, "wdychającej podczas jedzenia zapach moczu", w pojemnik z papierem toaletowym. Aż w końcu, kiedy mała skończyła 6 miesięcy i zasnęła zmęczona jedzeniem, McNish napisała swój wiersz. Siedząc w publicznej toalecie, oczywiście.

Jej spowiedź dotyka tego, co czują inne karmiące matki: skrępowania, lęku przed uwagami obcych, buntu przeciwko kulturze, w której piersi są akceptowane wyłącznie jako symbol seksu. Nic więc dziwnego, że jej pełna pasji recytacja spodobała się internetowym matkom. McNish w swoim protest songu zwraca uwagę na jeszcze jeden paradoks: współczesna kultura, poprzez brak akceptacji dla piersi jako źródła naturalnego pokarmu dla niemowląt, każe kobietom płacić za coś, co każda z nich może mieć za darmo - za mleko. Jej zdaniem wiele kobiet sięga po mleko modyfikowane, zasilając tym samym konta producentów mlecznych mieszanek, ponieważ karmienie piersią nie spotyka się z akceptacją otoczenia.

Jak mężczyzna sikający pod murem?

Agnieszka Stein, psycholog i propagatorka idei rodzicielstwa bliskości, twierdzi, że za brak przyzwolenia na publiczne karmienie piersią odpowiedzialna jest częściowo kultura butelkowa, niosąca ze sobą przekonanie, że dziecko karmi się co 3-4 godziny, można więc zaplanować pory karmienia tak, aby wypadały one na czas pobytu w domu. Karmienie piersią postrzegane jest jako coś intymnego, z czym należy się schować przed innymi. W rzeczywistości jednak nie jest ono uzależnione od grafików i zegarków, nie można precyzyjnie określić, kiedy dziecko będzie głodne. W tej sytuacji niedorzecznością jest oczekiwanie od kobiet, żeby na czas karmienia piersią zamykały się w domach.

Magdalena Ramos z Fundacji Mleko Mamy, organizatora programu Strefa Karmienia Piersią, mającego na celu promocję miejsc przyjaznych mamom karmiącym, uważa, że ludzie mają problem z naturalnym karmieniem. - Często porównują to do załatwiania potrzeb fizjologicznych - mówi. - Na forach internetowych porównuje się kobiety karmiące publicznie do mężczyzn sikających pod murem. To taki przejaw absurdu w naszym społeczeństwie: jest przyzwolenie na billboardy z gołymi biustami, a karmiąca z niemowlakiem powinna siedzieć w domu - zauważa Ramos.

- To bardzo ważne, aby matki czuły się mile widziane w przestrzeni publicznej - podkreśla Agnieszka Stein. Proponuje kobietom, które krępują się karmić poza domem i w związku z tym czują się uziemione w czterech ścianach swoich domów, żeby poprosiły kogoś bliskiego o przyjrzenie się im podczas karmienia: - Wsparcie rodziny jest bardzo ważne. Można zapytać męża albo babcię, jak to wygląda, kiedy karmią, czy bardzo widać pierś - podpowiada psycholożka. - Matce może być trudno, kiedy karmienie piersią sprowadza się do wyboru: wyjść z domu czy nie, bo każde wyjście oznacza wtedy konieczność szukania miejsca, w którym kobieta może się z dzieckiem schować. Warto, żeby sama podpatrzyła, jak wygląda takie karmienie, znalazła inne mamy karmiące. Zauważy wtedy, że kiedy kobieta robi to sprawnie, jest dyskretna i nie rzuca się w oczy.

"Na Boga, przecież Jezus to pił"

Hollie McNish wymienia w swoim utworze osoby, które piły mleko matki, a wśród nich Jezusa, Mojżesza, Mahometa i Buddę. "I jestem pewna, że nie robili tego wdychając urynę, podczas gdy ich matki siedziały zawstydzone na zimnych klapach sedesów" - podsumowuje. Z dyskusji internetowych, takich jak ta na forum Niemowlę , widać, że uczucie wstydu to powszechne doświadczenie matek karmiących piersią, dlatego wiersz McNish tak trafnie oddaje ich rzeczywistość.

Skrępowanie kobiet potęgują doniesienia o kolejnej matce wyproszonej za karmienie dziecka z pokładu samolotu czy z urzędu, o usuwanych z Facebooka zdjęciach niemowląt u piersi, o Galerii "Pociąg do Sztuki", która zablokowała warszawską wystawę zdjęć karmiących matek w trosce o "komfort podróżnych", czy w końcu o amerykańskich żołnierkach, którym zarzucono profanację munduru za to, że pozwoliły sfotografować się podczas karmienia swoich dzieci. Takie informacje wzmacniają przekaz: karmienie piersią to coś wstydliwego.

Mleko mamy jak hamburger

O tym, że nakarmienie dziecka w miejscu publicznym nie musi być problemem, przekonuje Agnieszka Stein: - Widziałam wiele sytuacji, w których nikt nie zwracał uwagi na karmiącą. Sama karmiłam - i moje koleżanki też - w różnych miejscach: sklepie, kościele czy kolejce. Zdarzają się oczywiście pojedyncze sytuacje, w których ktoś może zwrócić uwagę karmiącej, ale najwięcej negatywnych emocji spotyka się w internecie. Sądzę, że oburzony internauta nawet nie zauważyłby kobiety karmiącej, gdyby koło niej przechodził - twierdzi psycholożka.

Magdalena Ramos też karmiła w miejscach publicznych i rozumie, że kobiety mogą czuć się tą czynnością skrępowane. Co radzi karmiącym matkom? - Pomyślcie, że ten mały człowiek ma prawo, żeby się najeść. Nie ma się czego wstydzić. To, że dziecko chce się napić naszego mleka jest tak samo naturalne jak to, że my możemy zjeść obiad w restauracji czy kupić na ulicy hamburgera - wyjaśnia.

Sylwia Chutnik z Fundacji MaMa w wywiadzie dla naszego serwisu apelowała do matek karmiących publicznie piersią: "Tylko błagam: nie idźmy do toalety!". Teraz w tym apelu wtóruje jej Hollie McNish i tysiące kobiet poruszonych recytacją Angielki. "Bo w tym kraju billboardów z cyckami", nie ma się przecież czego wstydzić.

Więcej o:
Copyright © Agora SA