Piękne pomimo ciąży i porodu? Kobiety szczerze o swoich ciałach

Czy zmiany w pociążowym ciele można polubić, czy po zostaniu matką można czuć się bardziej atrakcyjnie? Okazuje się, że czasem tak! "Sympatia i pełna akceptacja", ale też: "nie lubię swojego brzucha" - to tylko część tego, co miały do powiedzenia matki, zapytane o stosunek do własnych ciał.

W idealnym świecie urodzenie dziecka w żaden sposób nie wpływałoby na wygląd kobiecego ciała. Dopuściłybyśmy możliwość ujędrnienia i powiększenia biustu, o ile ten sprzed ciąży nie spełniał naszych oczekiwań, ale to wszystko: żadnych zbędnych kilogramów, ani jednego rozstępu, zero blizn, zwiotczałych brzuchów, fałd tłuszczu tam i ówdzie, żadnych problemów z wypadającymi włosami. Wyglądałybyśmy dokładnie tak jak przed ciążą, albo i lepiej - odchudzone przez karmienie piersią, umięśnione przez ciągłe noszenie dziecka i życie w nieustannym biegu.

Tak, w idealnym świecie byłybyśmy matkami-boginiami o ciałach modelek. Skoro jednak przestałyśmy wierzyć w czary i bierzemy życie takim, jakie ono jest, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko dbać o swoje ciała podczas wielu tygodni ciąży, dogadzać skórze balsamami i olejkami, ćwiczyć po porodzie i nie tracić nadziei, że kiedyś wrócimy do wagi wyjściowej.

Części z nas powrót do figury sprzed ciąży udaje się od razu, są nawet kobiety, które po ciąży ważą mniej niż przed nią, istnieją też mamy, które nie mają ani jednego rozstępu czy innej pamiątki po swojej brzemienności... Są wśród nas matki dumnie obnoszące blizny po cesarce i takie, które nigdy nie wkładają bikini, bo nie potrafią zaakceptować zmian w swoim ciele.

Możemy walczyć z naszymi matczynymi figurami, ale możemy je też zaakceptować i pokochać za niezwykłe możliwości. Takie rozwiązanie wybrały właśnie moje rozmówczynie, które opowiadają mi o stosunku do własnego ciała i o tym, jak zmienił się on po urodzeniu dzieci.

Magda: "Lubię swoje ciało i wszelkie uciechy cielesne"

Magda urodziła dwójkę dzieci, od ostatniego porodu minęło już kilka lat. Cała rodzina Magdy uprawia różne sporty, ona sama też próbowała już chyba wszystkich dyscyplin - tak przynajmniej żartują jej znajomi. Dla swojego starszego syna, kiedy miał około dwóch lat, specjalnie sprowadzała maleńkie buty narciarskie, bo w Polsce tak małe numery nie były jeszcze dostępne. Jakie podejście do własnego ciała ma ta aktywna matka?

- Mięśnie brzucha może już nie są tak twarde jak kiedyś, ale to tylko przypomina o tym, jak fajnie bulgotało w brzuchu, kiedy poruszały się w nim moje dzieci - mówi Magda. - Po porodzie zaskoczyło mnie to, jak szybko organizm się regeneruje i wraca do formy, przynajmniej takiej, żeby zajmować się dzieckiem i ogólnie domem. W miarę szybko wróciłam też do przyzwoitej wagi, tym bardziej, że uwielbiam długie spacery po wertepach.

- Problemem było wypadanie włosów, ale dowiedziałam się, że jest to spowodowane gwałtownymi zmianami hormonalnymi. Poza tym, co bardzo wstydliwe i uciążliwe, przeszkadzało mi nietrzymanie moczu - przyznaje, wchodząc tym samym w obszar tematów, które wciąż są swoistym tabu. Opowiadamy o rozstępach i zbędnych kilogramach, ale niewiele kobiet ma odwagę wspominać o problemach z trzymaniem moczu, o suchości pochwy czy bliznowcach po nacięciu krocza. Te problemy też mają miejsce, na szczęście stosunkowo rzadko i zwykle, oprócz przerośniętych blizn, mijają.

- Zupełnie inna sprawa to to, że po urodzeniu młodszego dziecka przez prawie rok nie wychodziły mu badania słuchu, co doprowadziło mnie do rozsypki psychicznej i przedwczesnej siwizny - dodaje Magda. - Teraz syn mówi, śpiewa i tańczy a ja śmieję się jak zwykle dużo, farbuję włosy w eleganckim salonie i wyglądam pięknie! Czy lubię swoje ciało? Lubię. Ciało i wszelkie uciechy cielesne - śmieje się na zakończenie, we właściwy sobie, pełen entuzjazmu i optymizmu, sposób.

Ola: "Jesteśmy jak dwoje zaprawionych w bojach kompanów"

Trzydziestoczteroletnia Ola ma syna w wieku przedszkolnym. Jest redaktorką w serwisie internetowym dedykowanym kobietom i ma dużą słabość do ładnych ubrań i ciekawych stylizacji. O swoim wyglądzie mówi bez wstydu, nie trzeba jej w ogóle namawiać do zwierzeń. Jak sama twierdzi, jest bardzo zaprzyjaźniona ze swoim ciałem. - Dogadujemy się i dobrze czujemy w swoim towarzystwie - tłumaczy, ale przyznaje, że w ciąży miała pewne obawy:

- Bardzo bałam się, że zrobią mi się rozstępy na brzuchu. Mam z czasów szybkiego wzrostu w dzieciństwie rozstępy na pośladkach i pojawienie się ich na brzuchu byłoby dla mnie bardzo nieprzyjemnym następstwem ciąży. Chociaż mam pełno blizn - na brzuchu po wyrostku, na twarzy po zderzeniu z huśtawką, to rozstępy zniosłabym ciężko' zwłaszcza na tak dużej powierzchni. W całej ciąży moje ciało raczej mniej wzruszało, aż do dnia porodu, w którym zatrzymała się woda w organizmie, a ja wyglądałam jak rozjechana ropucha, tudzież kaszalot wyrzucony na plażę. Tego dnia jednak urodziłam, więc nie musiałam męczyć się z niezbyt atrakcyjnym wyglądem - opowiada Ola.

Udało jej się - brzuch przetrwał bez rozstępów. Czy po porodzie zostały jej jakieś pamiątki w wyglądzie? - Mam bliznę po cesarce, którą lubię oraz rozstępy na biuście, które zrobiły się w ciągu sekundy jako skutek nawału pokarmu - wylicza Ola. - Je lubię mniej, ale co tam. Są z boku i widać je tylko kiedy się schylam bez biustonosza, więc dramatu nie ma. W rok po porodzie osiągnęłam swoją "życiówkę" - byłam o 4 kilo szczuplejsza niż przed zajściem w ciążę i wyglądałam jak większość mam - na młodszą niżby wskazywała metryka.

- Urodzenie dziecka (a właściwie jego karmienie piersią) sprawiło, że zmniejszył mi się biust, który dodatkowo nieco oklapł, ale tu także nie ma tragedii, tylko sympatia i pełna akceptacja - zapewnia. - Ogólnie moja więź z ciałem nie zmieniła się, a może nawet pogłębiła - jesteśmy jak dwoje zaprawionych w bojach kompanów - wzajemnie się wspieramy i akceptujemy, chociaż mamy do siebie uwagi i potrafimy być krytyczni.

Kasia: "Raz jest lepiej, raz gorzej"

Hania za kilka dni skończy dwa lata. Jak po takim czasie jej mama, trzydziestotrzyletnia Kasia, ocenia swoje ciało? Czy akceptuje je w pełni, czy też urodzenie dziecka sprawiło, że nabawiła się kompleksów? - Przede wszystkim zmienił się mój stosunek do własnego ciała - wyjaśnia Kasia. - Nabrałam do niego więcej szacunku, zaufania i wiary w jego (i swoje!) możliwości, po tym, jak zniosło trudy 9-miesięcznej ciąży (w tym 5 miesięcy wymiotów) i trud porodu. Przestałam się też próżnie rozwodzić nad każdym rozstępem czy podobnymi defektami i patrzę na swoje ciało bardziej całościowo i zdecydowanie bardziej je lubię, bo wiem, jakie ma możliwości i jaki stworzyło cud.

- A jednocześnie nie lubię swojego brzucha - przyznaje. - Denerwuje mnie, że choć rano jest płaski, to w miarę jedzenia w ciągu dnia tak łatwo się rozciąga i widzę różnicę w tym, jaki był przed ciążą, a tym, jaki jest teraz. Tęsknię za tym, jaki był jędrny i płaski, i za tym, że nie wisiał mi nad obcisłymi dżinsami. Ale to już raczej z własnej winy, bo szczerze mówiąc 2-3 tygodnie po porodzie byłam bardziej zadowolona ze swojego ciała niż teraz, w 2 lata po. Ale też ważyłam wtedy jakieś 4 kg mniej niż teraz... Tak więc mój stosunek do własnego ciała jest dość niespójny i rozdarty - raz jest lepiej, raz gorzej. Raz akceptuję wszystko, a kiedy indziej popadam w mini-depresję na widok swojego brzucha - przyznaje Kasia.

Agnieszka: "Ciąża i poród spowodowały, że pokochałam moje ciało"

Lubi ładne ubrania i markowe kosmetyki. Zawsze zadbana i bardzo kobieca, Agnieszka jest mamą 4-letniego chłopca. Wydaje się pewna siebie i w pełni akceptująca własne ciało i swoją kobiecość. Czy tak jest rzeczywiście? Przyznaje, że w swoim ciele czuje się lepiej teraz niż przed ciążą. - I coraz bardziej je doceniam - mówi. - Tak naprawdę ciąża i poród spowodowały, że pokochałam moje ciało, m.in. za to, że tak dzielnie zniosło trudy oraz wysiłek związany z ciążą i porodem, i przede wszystkim za to, że dało życie mojemu synkowi. Nie lubię dorabiać do różnych życiowych wydarzeń tzw. ideologii, ale ciąża i poród to naprawdę wielkie przeżycie, które zmienia... Mnie zmieniło zwłaszcza w sferze emocjonalnej, m.in. w podejściu do siebie, do mojego ciała - wyjaśnia.

Wcześniej było inaczej, w pewnym sensie urodzenie dziecka okazało się dla Agnieszki wyzwalające: - Kiedyś różnie traktowałam swoje ciało - opowiada. - Katowałam je dietami, byłam z niego wiecznie niezadowolona i to było po mnie widać - wyglądałam naprawdę gorzej w porównaniu z tym, jak jest teraz, mimo że lata lecą - stwierdza ze śmiechem. - To zmieniło się w ciąży, przestałam się tak strasznie przejmować tym, jak wyglądam i ile ważę. Przytyłam wprawdzie ok. 17 nadprogramowych kilogramów, ale po porodzie, zamiast przejść na jakąś drakońską dietę, jak zrobiłabym kiedyś, zaczęłam biegać. Ruch działa niesamowicie, daje takiego energetycznego kopa. W ciągu roku zrzuciłam całą nadwagę, wyrzeźbiłam ciało tak, że wyglądam lepiej niż w liceum.

- Naprawdę dobrze się w nim czuję i wydaje mi się, że lepiej rozpoznaję też jego potrzeby - zapewnia. - Co ważne, niczego sobie nie odmawiam i zapomniałam, co to dieta. Jedyna zasada, do której się stosuję to: "jedz wtedy, kiedy jesteś głodna i to, na co masz ochotę, nie przejmuj się tak bardzo kilogramami, wyglądem, niedoskonałościami. Jak dasz sobie więcej luzu, będzie lepiej" - Agnieszka chętnie zdradza nam swoją receptę na dobre samopoczucie.

4 różne kobiety, 4 różne podejścia, ale jeden wspólny mianownik: szacunek dla własnego ciała i jego możliwości. A może ciało po ciąży jest piękne, jeśli tylko chcemy je takim widzieć? Jak myślicie? Czy Wasz stosunek do własnego ciała zmienił się po urodzeniu dziecka?

Więcej o:
Copyright © Agora SA