Matka wrzeszczy do syna na boisku: Połóż się i leż! Trenerzy mają dość rodziców i publikują wideo

Klub Sportowy Sokół Warszawa na swoim profilu na FB publikuje szokujący film z meczu dzieciaków. Chodzi o zachowanie rodziców - sami zobaczcie.
 

- Pokazaliśmy ten film na swoim profilu na Facebooku, aby ludzie zobaczyli, co wyprawiają rodzice, jak wygląda ich zachowanie, że łamią wszystkie zasady, czują się bezkarni. Takie rzeczy trzeba udostępniać - mówi nam Piotr Borkowski, trener z  klubu sportowego Sokół Warszawa. Ten młody trener od czterech lat zawodowo pracuje z dziećmi.

Trenerzy mają nadzieję, że ich akcja otrzeźwi rodziców.  W swoim poście piszą:

Dziadek wbiega z parasolką na boisko

Trenerzy przyznają, że coraz częściej oprócz pracy z dziećmi, mają na głowie jeszcze jedno zadanie: uciszanie i dyscyplinowanie wrzeszczących z trybun rodziców.

- Problem rozemocjonowanych rodziców najbardziej nam doskwiera na zawodach. Wtedy nie mają żadnych granic. Jeszcze na treningach są spokojni, ale jak tylko zaczyna się mecz, nabierają energii, otwierają się, atakują sędziów, trenerów, organizatorów zawodów, gwiżdżą, trąbią, krzyczą do swoich dzieci po imieniu. Niedawno byłem świadkiem, kiedy dziadek, podczas zawodów wybiegł na boisko z parasolką i trzymał ją nad wnuczkiem, który akurat stał na bramce - opowiada trener Borkowski.

"Ja na twoim miejscu złamałbym mu nogę!"

Problem jest na tyle poważny, że trenerzy musieli wypracować metody radzenia sobie z krewkimi rodzicami. Sięgnęli m.in. po te z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii - tam trenerzy też muszą dyscyplinować i nieco wychowywać rodziców. Bez względu na to, czy odbywają się treningi czy zawody, kiedy trafia się zbyt natarczywy czy głośny rodzic, trener po prostu przerywa grę.

- Zasada jest taka: rodzic ma się nie odzywać. Jak się wtrąca do gry, zdejmujemy zawodnika z boiska. Czekamy aż rodzic się wyciszy, uspokoi. Z reguły zajmuje mu to dwie, trzy minuty. Po tym czasie dziecko wraca na boisko. Ten system działa, po takiej akcji z naszej strony, rodzic się tonuje, do końca meczu już z reguły siedzi cicho - tłumaczy Borkowski.

Krzyczący rodzice nie tylko powodują chaos podczas gdy, wydając komendy sprzeczne z tymi od trenerów. Bywa, że namawiają dzieciaki do agresji. - Ostatnio podczas zawodów spotkałem się z sytuacją, kiedy ojciec krzyknął do grającego syna: "Ja na twoim miejscu złamałbym mu nogę!". Sytuacja jest naprawdę beznadziejna - alarmuje Borkowski.

Stres dzieciaków. "Powiedział: Wstydzę się własnego ojca"

Nie trudno się domyśleć, że również dzieci trudno znoszą "doping" rodziców. Kiedy ci wywołują ich po imieniu, zawodnicy nie potrafią skoncentrować się na grze, tylko szukają wzrokiem krzyczącego rodzica w tłumie. A ten wrzeszczy: "Adaś, szybciej, strzelaj!". I dziecko nie wie co robić: słuchać krzyczącego z tłumu ojca czy wykonywać polecenia trenera i grać?

Borkowski przyznaje: - Kiedyś podczas przerwy w meczu podszedł do mniej jeden chłopiec i powiedział wprost: ''Wstydzę się własnego ojca". Był przestraszony, zestresowany, nie potrafił sobie poradzić emocjonalnie z tą presją ze strony ojca. W takim stanie nie był zdolny do gry. Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. Nie tylko u nas w klubie, ale w ogóle na boiskach w całym kraju.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA