Trzydziestka na karku? Witajcie orgazmy!

Zamiast łkać, że zaraz przekroczysz trzydziestkę, pomyśl o tym, jakie wspaniałe możliwości właśnie otwierają się przed tobą. Otóż teraz czeka cię najlepszy seks w życiu. Podobno. O ile będzie i o ile wcześniej nie był już wystarczająco dobry. Albo lepszy, oczywiście. Ale po kolei.

Ech, żadnych przełomów w moim życiu seksualnym już nie będzie. Jest jak jest i powinnam chociaż cieszyć się, że nie mam 25 lat, bo kobiety w tym wieku są zakompleksione i mają całą masę różnego rodzaju blokad seksualnych. Brakuje im pewności siebie i tzw. know-how. Tak przynajmniej wynika z badania przeprowadzonego przez Singles247.com wśród 2 tys. dorosłych osobników obu płci.

Przełomowym momentem w życiu kobiety jest za to chwila, kiedy kończy 31 lat - dowiadujemy się ze wspomnianego badania. Nabiera doświadczenia, w łóżku przestaje czuć się zagubiona, wie, co i jak robić, wie, co chce, by jej robiono. Oczywiście przydatny okazuje się wtedy poważny związek z mężczyzną, którego darzy zaufaniem. Wtedy i o dobre komunikowanie swoich potrzeb łatwiej, i o pewność siebie też, a stąd już krótka droga do orgazmów.

Tak więc, drogie trzydziestokilkulatki, przełom mamy za sobą, co może rozczarowywać, zważywszy na to, że w dziesięciostopniowej skali przeciętnie oceniamy satysfakcję z seksu na 5. To gdzie te fajerwerki? U 12 proc. ankietowanych. Ach.

Poszukiwania świętego G(raala)

Kiedy już zapomnimy, że do szczęścia potrzebne jest nam odnalezienie mistycznego punktu G i przestaniemy trwonić wysiłki na jego poszukiwanie, a odkryjemy z kolei, że łechtaczka rzeczywiście istnieje i ma się dobrze, możemy odetchnąć i wyluzować. I przekroczyć trzydziestkę, oczywiście.

- Rzeczywiście chyba tak jest, że po trzydziestce, po dwóch ciążach, jednym porodzie przez cesarkę i jednym siłami natury najlepiej się czuję w łóżku, najbardziej lubię się kochać, wiem, czego chcę, lubię brać i dawać - opowiada Aga. - I - dobra, ale nie śmiejcie się - prosi - dopiero w tym wieku odkryłam łechtaczkę. To znaczy, wiedziałam, że ją mam i mój partner też oczywiście, ale nie miałam z niej żadnego przyjemnego pożytku, dopiero po porodzie odblokowała mi się czy jak - mówi ze śmiechem. I dodaje, że lubi seks. Bardzo.

Bzdury jakieś, nic więcej

Większa świadomość własnego ciała, swojej seksualności, rozkwit kobiecości - to wszystko ma nam przypaść w udziale na otarcie łez po pożegnaniu dwójki na początku liczby lat przeżytych na tym najlepszym ze światów. Cudownie! No chyba, że to bzdura, tak jak w przypadku Ilony. - Taaa, słyszałam o tych teoriach - mówi z przekąsem. - Tyle że ja słyszałam, że ten przełom, to jak skończę 35 lat. Co prawda już jako dwudziestokilkulatka - a i wcześniej jako nastolatka - ochoczo wykorzystywałam możliwości mojego ciała i korzystałam z tego, co może mi dać ciało mężczyzny, chętnie oddając się cielesnym uciechom i to bez żadnych zahamowań. Trochę byłam ciekawa, jak to będzie, kiedy rzekomo "naprawdę rozbudzę się seksualnie". Że jeszcze bardziej niby? No to się dowiedziałam - zawiesza głos.

Jakoś tak nie wyszło: - Urodziłam dziecko, straciłam zainteresowanie seksem, przestałam dotykać siebie, partnera, a teraz, już po magicznym i przełomowym momencie, nawet nie wiedziałabym, jak się do tego zabrać. Wstydzę się. Jestem zamknięta w sobie i pełna ograniczeń. Blokada i strach. No super, czy ja mogę wrócić do 25-tki w takim razie? - pyta sfrustrowana.

Trzydziestka nie okazała się też przełomowa dla Julii: - Po pierwsze nigdy nie miałam w łóżku problemów ze swoim wyglądem, sylwetką, pewnością siebie - zapewnia. - Jeśli już, to właśnie po 2 ciążach czuję się mniej atrakcyjna, akurat urodziłam drugie dziecko mając 31 lat. Po drugie chyba nigdy nie miałam problemów z decydowaniem, czy na coś mam ochotę, czy też nie, bo niektórych rzeczy w łóżku nigdy nie robiłam i nie zamierzam, i w ogóle mnie to nie obchodzi, czy jestem nienowoczesna lub coś takiego - stwierdza. Orgazmów też nie udaje, bo nie widzi takiej potrzeby.

"Teraz to mi nawet przykro"

W innym badaniu, przeprowadzonym przez MSN, ankietowani nie pozostawili żadnych złudzeń: chcesz mieć szczęśliwy związek? Bez udanego seksu ani rusz (ale tu akurat dwa razy częściej odpowiadali tak mężczyźni). Podobno jednak - o, łkajcie, nieśmiałe wyznawczynie monogamii i seksu tylko z miłości! - idealny kochanek to partner numer 5.

Julia miała za to idealnego pierwszego partnera. Był starszy, doświadczony i okazał się dobrym przewodnikiem po świecie cielesnych rozkoszy. - I mogę powiedzieć, że naprawdę wiedziałam, czego potrzebuję i co lubię, kiedy spotkałam mojego męża, a miałam wtedy 22 lata i około 5 lat doświadczeń seksualnych - mówi. - Nie czuję, żebym od tego czasu jakoś bardzo dojrzała. No i teraz zrobiło mi się nawet przykro, że nie mam jakichś nowych odkryć od tylu lat... - śmieje się. Ale mąż jest? Jest. Seks? Też. Udany? Jak najbardziej. Nie ma co narzekać.

Będzie przełom, mówię wam!

Po trzydziestce większość z nas jest już przynajmniej od kilku lat w tym samym związku, co pewnie można podciągnąć pod odpowiedź na pytanie, dlaczego w tym czasie czujemy się w łóżku pewniej. Znamy siebie i swoje potrzeby, wiemy, co nas kręci i chociaż okres odkryć i fascynacji mamy już za sobą, nie czujemy się też skrępowane swoimi ciałami i upodobaniami.

I co prawda liczba wcześniejszych partnerów to z reguły temat tabu, to coraz więcej z nas dociera do magicznej piątki kochanków. Nawet jeśli wielu kobietom wciąż wydaje się, że ich ukochany na pewno chciałby być tym pierwszym i jedynym, to pogląd, że kobieta, która lubi seks i zmieniała partnerów jest puszczalska, a facet, który miał wiele kochanek jest doświadczony i atrakcyjny, zaczyna tracić na aktualności. A to już grozi prawdziwym przełomem w łóżku, drogie panie!

Więcej o:
Copyright © Agora SA