Wakacje z dziećmi. W Disneylandzie - krainie inżynierów wyobraźni

Wciąż zastanawiamy się, kto miał większą frajdę: moja córka pędząca na skorupie żółwia czy ja w spadającej windzie

- Marzenia jednak się spełniają - stwierdziła moja dziewięcioletnia córka Karolina, gdy dowiedziała się, że pojedziemy do paryskiego Disneylandu. Dotąd postacie z disnejowskich kreskówek i charakterystyczny pałac Śpiącej Królewny ze strzelistymi wieżami znaliśmy obydwoje tylko z ekranu. Karolina z wypiekami na twarzy pakowała do walizki notes, bo umówiliśmy się, że będzie zapisywała swoje wrażenia. Ja, spodziewając się typowo dziecięcych rozrywek, w duchu obawiałem się nudy. Byłem jednak w błędzie...

***

Disneyland Resort Paris to jeden z pięciu takich parków na świecie (pozostałe znajdują się w USA, Japonii i Hongkongu). Otwarto go 12 kwietnia 1992 r. w Marne-la-Vallée, 30 km na wschód od Paryża. Zajmuje 19 km kw. i zatrudnia 13 tys. pracowników. Na gości czeka siedem disnejowskich hoteli z blisko 5 tys. pokoi (prócz tego wiele hoteli stowarzyszonych). Z każdego w kilka minut dojdziemy do parku rozrywki - najbardziej obleganej atrakcji w Europie. Od momentu otwarcia gościło tu ok. 200 mln turystów, a w 2008 r. zanotowano 15,3 mln odwiedzin.

Z lotniska Charles'a de Gaulle'a dojeżdżamy do Marne-la-Vallée busem w niespełna godzinę. Zamieszkamy w Disney's Hotel New York - stylizacja na nowojorskie drapacze chmur i wnętrza w stylu art déco mają sprawiać wrażenie, że jesteśmy w sercu Manhattanu. Goście, zwłaszcza najmłodsi, od razu czują się tu niczym w bajkowym świecie: w nos uderza miły, słodki zapach (będzie nam towarzyszył na każdym kroku), a obsługa nosi stroje z disnejowskich filmów. W holu znajduje się sala do zabaw, a co jakiś czas z głośników rozlega się muzyka, wbiegają ucharakteryzowani tancerze i wciągają maluchy do tańca. Dzieci śmieją się od ucha do ucha.

***

Zaczynamy od Disneyland Parku (jedna z dwóch głównych części kompleksu; druga to Walt Disney Studios Park; jest też mniejsza - Disney Village, z knajpkami, kręgielnią i kinem). Podzielono go na pięć krain tematycznych. W każdej z nich atrakcje (w sumie jest ich 47) wiążą się z głównym tematem krainy, podobnie jak wystrój, muzyka, kostiumy obsługi, a nawet menu w restauracjach.

Zaczynamy od Main Street USA, czyli ulicy amerykańskiego miasteczka z przełomu XIX i XX w. To zarazem główna ulica parku, łącząca pozostałe krainy. Wzdłuż niej stoją niewysokie, stylizowane budowle, m.in. ratusz (mieści główny punkt informacji) i stacja kolejki kursującej wokół Disneyland Park. Działa nawet staroświecki salon fryzjerski z prawdziwym golibrodą. Dużo tu sklepów z pamiątkami, zabawkami i knajpek. Goście zazwyczaj szybko mijają tę krainę; tymczasem warto zwolnić i wsłuchać się w odgłosy miasteczka. Gdy staniemy np. przed szyldem gabinetu stomatologicznego, usłyszymy... wydzierającego się wniebogłosy pacjenta. Podniósłszy zaś słuchawkę starego aparatu telefonicznego w Market House Deli, usłyszymy rozmowy mieszkańców.

Już z daleka widać strzeliste wieżyczki bajkowego zamku Śpiącej Królewny - różowej budowli z niebieskimi dachami (za nią rozpościera się ulubiony przez najmłodszych Fantasyland poświęcony postaciom z bajek Disneya). Historię Śpiącej Królewny pokazano tu na witrażach i gobelinach. Niepozorne wejście wiedzie do groty pod zamkiem, w której mieszka ogromy smok. Gdy tam zaglądamy, bestia śpi, ale nagle podnosi się z rykiem...

Nieco dalej świat królewny Śnieżki. Sceny z bajki, poruszające się postaci i dekoracje oglądamy z ruchomych wagoników, podobnie jak perypetie Pinokia po sąsiedzku.

Pora na lot Piotrusia Pana: wsiadamy do malutkich statków (stylizowane gondole podwieszone pod sufitem) i lecimy nad miniaturowym Londynem, obserwując, jak nasz bohater walczy z kapitanem Hookiem. Po chwili w labiryncie Alicji w Krainie Czarów spotykamy postacie z tej bajki.

"It's a small world" to wesoła wyprawa dookoła świata. We wnętrzu kolorowego budynku zalanego wodą odtworzono w miniaturze niemal każdy zakątek globu. Są tu m.in. egipskie piramidy i wieża Eiffla. Oglądamy te cuda pływając łódkami, a wokół nas ruchome lalki śpiewają wciąż tę samą piosenkę (niestety, gdy raz wpadnie w ucho, trudno ją zapomnieć).

***

Discoveryland to kraina odkryć. Budowniczowie parku (Walt Disney nazywał ich inżynierami wyobraźni) postanowili pokazać tu, jak dawni wizjonerzy - np. Juliusz Verne - widzieli przyszłość. My zaczynamy od emocjonującego Space Mountain: Mission 2. To niezwykle szybki rollercoaster nawiązujący do podróży na Księżyc. Kolejka pędzi w ciemności, wpada w korkociągi i pętle, wokół migają gwiazdy i meteoryty, wybucha Supernowa. Karolina opisuje to tak: "Wsiedliśmy do wagoników i od razu poczuliśmy, że nie będzie łagodnie - miały wielkie zapięcia dociskające nas do siedzeń. Kolejka ruszyła dość spokojnie i wjechała do stromej rury, w której stanęła. Nagle pojawił się dym i wystrzelili nas w górę. Pędziliśmy to w górę, to w dół, tak szybko, że nie mogłam nawet krzyczeć. Potem wirowaliśmy, a raz jechaliśmy nawet do góry nogami. Ojej, co ja wtedy przeżyłam! Dobrze, że jechałam z tatą...".

Ochłonąwszy wsiadamy do Star Tours (symulator gwiezdnych podróży), by odbyć międzyplanetarny lot z niezbyt doświadczonym pilotem - robotem, który co rusz pakuje się w tarapaty wlatując w sam środek walki czy niemal uderzając w inne pojazdy kosmiczne. Oglądamy to na wielkim ekranie podczas gdy symulator rusza się we wszystkie strony, sprawiając bardzo realistyczne wrażenie (dość powiedzieć, że wyświetlany film nadzorował George Lucas, twórca "Gwiezdnych wojen").

W tej krainie można też zwiedzić "Nautilusa", czyli podwodny statek kapitana Nemo, lub wziąć udział w kosmicznej strzelaninie Buzz Lightyear Laser Blast, inspirowanej popularnym filmem dla dzieci "Toy Story 2" (jedziemy wagonikami i z laserowych pistoletów celujemy do tarcz - wygrywa ten, kto zdobędzie najwięcej punktów).

***

Wchodząc do Frontierlandu, czyli krainy pogranicza, trafiamy na Dziki Zachód. Kolejka Big Thunder Mountain jeździ tu po sztucznej wyspie na środku jeziora, po którym pływają łódki i wielki parowiec. W sztucznych górach na wyspie urządzono starą kopalnię. Zwiedzamy ją wsiadłszy do wagoników jadących z prędkością 49 km/godz. Po drodze widać sprzęt górniczy, w jaskiniach wiszą nietoperze, a kiedy zdarza się tąpnięcie, coś sypie się nam na głowy. Gdy przejeżdżamy tuż nad powierzchnią jeziora, wokół kipi woda. Stacja kolejki znajduje się na brzegu, na wyspę jedzie się więc podwodnym tunelem. "Nie wiem, jak on wygląda, bo miałam zamknięte oczy" - zanotowała szczerze Karolina.

Za to cały czas miała oczy otwarte (i to bardzo szeroko) w Phantom Manor, czyli Dworze Upiora. W posępnym domu mieszkał kiedyś właściciel kopalni. Jego córka zakochała się w mężczyźnie, który nie przypadł tatusiowi do gustu. W dniu ślubu wybranek zniknął - możemy się tylko domyślać, co się z nim stało. W domu, gdzie straszy duch złego ojca, gasną światło, słychać śmiech upiora i... zaczynamy zjeżdżać w dół. Potem na piechotę i w małych wagonikach zwiedzamy mroczne zakamarki. Spotykamy nieszczęśliwą pannę młodą i gościmy na weselu, które nigdy się nie odbyło. Na sali siedzą i tańczą (przy dręczącej muzyce) tylko duchy. "Była też głowa pewnego pana, który za wszystkimi wodził oczami, mnóstwo kościotrupów, duchów i upiornych rzeczy. A na końcu tabliczka z napisem: Przygotuj się do wejścia do świata żywych" - napisała Karolina.

***

Adventureland, czyli krainę przygody, lubią całe rodziny, głównie za sprawą piratów z Karaibów. Ale uwaga! Ta atrakcja nie powstała na bazie słynnych filmów z Johnnym Deppem, lecz odwrotnie.

Wchodzimy do wielkiego zamku zalanego wodą, wsiadamy do łodzi i już jesteśmy wśród piratów: napadają na fort i plądrują miasteczko, a my odwiedzamy jaskinie, w których ich kościotrupy pilnują zrabowanych skarbów. Wszystko wygląda autentycznie: ogromne dekoracje, odgłosy, śpiewy. Widzimy ruchome postacie piratów naturalnej wielkości (walczą i piją wino), uciekających mieszkańców, srożącego się kota...

Nieopodal znajduje się wyspa przygód, na którą prowadzą dwa mosty - wiszący na linach i pływający na beczkach. Na wyspie są sztuczne skały, a jedna z nich ma kształt wielkiej czaszki, z której spływa wodospad. Korytarze ukrytego w skałach labiryntu zaprowadzą nas do wnętrza czaszki. Ale konia z rzędem temu, kto trafi tu od razu. Możemy też przejechać się rollercoasterem Indiana Jones. Wagoniki kolejki pędzą niezwykle krętą trasą po ruinach świątyni (by skorzystać z przejażdżki, dzieci muszą mieć minimum 1,4 m wzrostu).

***

Druga część kompleksu - Walt Disney Studios Park - została otwarta w 2002 r. Jej symbolem jest widoczna z daleka wieża z uszami Myszki Miki. Na gości czeka tu 14 atrakcji.

Park dzieli się na cztery strefy. Wejściowa Front Lot to przede wszystkim wielka hala Studio 1 ze sklepami, restauracjami, wystawami. Backlot to strefa efektów specjalnych z filmu "Armageddon" i pokaz kaskaderski z samochodami i motocyklami. Niezwykłe wrażenia gwarantuje tu Rock'n'Roller Coaster, bardzo szybka kolejka z muzyką grupy Aerosmith w tle. To najszybsza atrakcja Disneya na świecie - rozpędza się od 0 do 100 km w niecałe trzy sekundy! Przeciążenie jest większe niż przy starcie wahadłowca kosmicznego.

W Toon Studio spotkamy bohaterów filmów animowanych. Crush's Coaster to kolejka luzaka inspirowana słynnym filmem "Gdzie jest Nemo", w którym wyluzowane żółwie pływały w oceanicznym prądzie wschodnioaustralijskim. Tu poczujemy się jak one. "Wsiada się na skorupy żółwia, które pędzą po szynach raz w górę, raz w dół i wirują dookoła własnej osi. To było super!!!" - przeczytałem w notatniku Karoliny.

Możemy też odwiedzić Animagique - wielką salę kinową, w której postacie z filmów rysunkowych śpiewają najpopularniejsze disnejowskie piosenki. Nieopodal (to już strefa Production Courtyard - kulisy kręcenia filmów) stoi bliźniacza hala CineMagique mieszcząca 1100 osób. Tu "zanurzamy się" w fantastyczną, interaktywna opowieść o historii kina. Gdy gasną światła, jeden z widzów, któremu dzwoni komórka, zostaje za karę wciągnięty do środka filmu. Potem znienacka pojawia się w najsłynniejszych scenach z dziejów kinematografii: z Flipem i Flapem, w klasycznych westernach, na pokładzie "Titanica", w Casablance... Widzowie zresztą odczuwają niemal to samo co on. Gdy w filmie pada deszcz, krople spadają również na ich głowy. Gdy widać strzelaninę, kule uderzają w scenę przed ekranem. Wreszcie potężny miecz rozcina ekran i bohater może wyjść na wolność. Ale czy zechce - trzeba przekonać się na własne oczy.

W studiu Tram Tour podczas przejażdżki autobusami zobaczymy, jak powstają filmy. W scenografii przedstawiającej góry najpierw przeżywamy trzęsienie ziemi, potem tuż obok nas wybucha pożar, a na koniec przydarza się gigantyczna powódź. Ocaleliśmy, ale niektórzy musieli podsuszyć spodnie.

***

Z każdego miejsca w parku widać The Twilight Zone Tower of Terror. 13-piętrowa budowla (najwyższa w Disneylandzie) przypomina częściowo zrujnowany hotel. Przed wejściem Karolina zaprotestowała, więc ruszyłem sam. Przez wiernie odtworzone lobby i starą bibliotekę dotarłem do windy towarowej z fotelami. Ta wystrzeliła w górę jak rakieta i z wysokości 13. piętra runęła na sam dół. I tak jeszcze kilka razy (gdyby nie pasy, wypadłbym z fotela).

Twórcy parków rozrywki Disneya twierdzą, że lubią patrzeć, gdy dorośli na powrót stają się dziećmi i bawią się razem z pociechami. Coś w tym jest!

Co, gdzie i jak

Disneyland Resort Paris czeka na gości przez cały rok, czynny w tygodniu od 10 do 19, w weekendy i wakacje nawet do 23. Bilet jednodniowy do obydwu parków: dorośli - 62 euro, dzieci od 3 do 11 lat - 54 euro, młodsze bawią się za darmo; dwudniowy - 112 i 95 euro (są też 3-, 4- i 5-dniowe). Do 15 czerwca (niewykluczone, że promocja zostanie wydłużona) oferta specjalna - 39 euro za dzień w obydwu parkach.

Przy wejściach są darmowe mapki z opisem atrakcji (m.in. zabawa z najmłodszymi, rodzinna przygoda, duże emocje). Są też uwagi o ograniczeniach (wzrost) i ostrzeżenia, że np. najmłodsze dzieci mogą się przestraszyć. Przy niektórych obleganych atrakcjach możemy wziąć z automatu darmowy bilet Fastpass z wydrukowaną godziną - jeśli przyjdziemy punktualnie, wejdziemy tzw. szybkim wejściem.

Hotel Cheyenne. Dwa noclegi ze śniadaniem i trzy dni zabawy w parku: 261 euro/dorosły, 118 dziecko. Do listopada 2009 dzieci do 7 lat bawią się i nocują za darmo, ale co najmniej jeden dorosły musi zapłacić za pokój.

Dojazd. Z Paryża autostradą A4 lub szybką koleją miejską. Z lotnisk kursują autobusy, a z lotniska de Gaulle'a dotrzemy także pociągiem TGV.

www.disneylandresortparis.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.