Czy wybór imienia może skrzywdzić dziecko? Rząd przygotowuje duże zmiany

Zdrobniałe i bezpłciowe imiona mogą stać się w Polsce legalne już w przyszłym roku. Rząd, podążając za zmianami społecznymi, pracuje nad nowelizacją istniejących przepisów. Czy pozostawienie wyboru rodzicom może okazać się krzywdzące dla dziecka?

W przyszłym roku może nas czekać prawdziwa rewolucja w prawie regulującym zasady nadawania imion dzieciom. Rząd przygotowuje nowelizację istniejących przepisów o aktach stanu cywilnego, które obecnie nie dopuszczają możliwości nadawania dziecku zdrobniałych form imienia ani imion, które nie wskazują jednoznacznie na jego płeć. W praktyce już teraz wiele zależy od urzędnika, z którym ma do czynienia rodzic zgłaszający narodziny swojego dziecka - niektórym udaje się bezproblemowo zarejestrować syna jako Kubę zamiast Jakuba, czasem można przeforsować Oliviera, a w innym miejscu urzędnicy krzywią się na Paulę, która nie jest Pauliną. Pytamy Urszulę Gierczak, psychologa dziecięcego, czy pozostawienie wyboru rodzicom jest dobrym pomysłem i czy imię może skrzywdzić dziecko oraz sprawdzamy, co o nowej inicjatywie rządu myślą internauci z forum "Wszystko o imionach" .

Propaganda inności

Zmiany, nad którymi pracuje rząd zliberalizują zasady nadawania imion, dopuszczając imiona zwyczajowo nieprzypisane do konkretnej płci (np. Sasza) oraz formy zdrobniałe. Pomysł rządu wywołał burzliwą dyskusję na naszym forum o imionach. Jowita77 napisała: "Dziwny pomysł, przydałoby się raczej zaprowadzić trochę porządku, bo teraz często możliwość nadania jakiegoś imienia zależy od widzimisię urzędnika, a jak się trafi urzędnik-nieuk, to bywa nieciekawie". Internautka o nicku wyczyny dostrzega w tym działaniu niepokojącą postawę progenderową: "Przeraża mnie to podejście... Ktoś tam musi silnie lobbować, bo badania CBOS-u mówią o tym, że większość społeczeństwa chce żyć w rodzinie mama, tata i dzieci... (...) W końcu nie wiadomo, jaką dziecko będzie miało płeć mózgu, potem zapłaci się psychoterapeucie za pomoc w jej określeniu i biznes się kręci... Ja też chętnie mogę zostać doradcą od wymyślania bezpłciowych, niehomofobicznych imion, które poszerzą horyzonty dzieciom nowoczesnych, wyzwolonych rodziców" - dodaje z przekąsem.

Innego zdania jest milemama: "Nic się nikomu nie stanie, jak Jan zostanie Jasiem, Jakub Kubą, a ich mała siostrzyczka Fifi lub Aniołkiem. Współczuję tym, którzy trudno znoszą zmiany, będą musieli niestety ponieść gigantyczny wysiłek emocjonalny, aby zaakceptować u innych odmienność, choćby tylko imienniczą. Tak na pocieszenie - opłaca się, badania dowodzą, że ludzie łatwiej akceptujący 'inność' są zwykle bardziej inteligentni i kreatywni". Zapowiadane zmiany nie zachwycają forumowiczki o nicku dalenia: "Według mnie pomysł słaby ... Jaś czy Zosia, zamiast Jana i Zofii, zinfantylizuje człowieka. Już nie podaję nawet Len czy Ig - one brzmią jednak mniej zdrobnieniowo. No ale dorosły pan doktor Jaś? Słabo... Co do imion nieodróżniających płci - nie rozumiem sensu".

Warto być ostrożnym

Kiedy zastanawiamy się nad niecodziennymi imionami, często wyrażamy obawę, że mogą one okazać się dla dziecka krzywdzące. Czy słusznie? Urszula Gierczak uważa, że tak. - Weźmy na przykład popularne kiedyś Sabriny i Isaury - dziewczynki o takich imionach od razu odstawały od grupy i o ile ich rodzice mieli dobre skojarzenia z gwiazdami, o tyle ich dzieciom było trudniej, bo często stawały się obiektem kpin ze strony rówieśników - mówi psycholog. - Jeśli imię jest uznawane za dziwne i źle się kojarzy, dziecko jest wytykane i wyszydzane w grupie. Staje się od razu widoczne, a to nie wszystkim odpowiada - tłumaczy Urszula Gierczak.

Psycholog zwraca też uwagę na funkcjonowanie takiego dziecka w szkole: - Kiedy nauczyciel ma dużą grupę nowych uczniów, dziecko o niespotykanym imieniu jest automatycznie wyróżnione na tle klasy, bo łatwo je zapamiętać. To może być pozytywne, ale niekoniecznie musi tak być - tłumaczy Urszula Gierczak i podkreśla, jak ważne jest to, żeby imię pasowało do osobowości dziecka: - Jeśli jest ekstrawertykiem i lubi być w centrum uwagi, chce się wyróżniać, to takie rzadkie imię w jego wypadku może być czymś korzystnym, ale w przypadku nieśmiałego dziecka, może się to okazać prawdziwym problemem, a przecież w momencie nadawania imienia nie wiemy jeszcze jaką osobowość i temperament będzie miało nasze dziecko - zauważa.

Problemy z akceptacją niespotykanego imienia czasami pojawiają się dopiero w okresie dojrzewania. Jeśli pozycja naszego nastoletniego dziecka w grupie jest silna, to wszystko powinno być dobrze, ale jeśli tak nie jest, będzie w tym czasie szczególnie narażone na szyderstwo, a to bardzo trudne przeżycie dla nastolatka.

Pospolicie też źle?

Przysłuchując się dyskusjom na temat imion, często można usłyszeć opinię, że te bardzo popularne także mogą być dla dziecka krzywdzące. Wielu rodziców obawia się, że ich dziecko będzie mieć w grupie przedszkolnej, a następnie w szkole, kilkoro rówieśników o tym samym imieniu. Czy taka sytuacja może dziecku rzeczywiście zaszkodzić? Niezupełnie. Popularne imiona, zdaniem Urszuli Gierczak, nie są złym wyborem: - Dziecko nie zwraca na siebie uwagi samym imieniem, a jeśli odczuwa potrzebę wyróżnienia się spośród innych Jakubów, Julii czy Zofii, to znajduje na to inny sposób, przybiera ksywkę, itd. - tłumaczy psycholog. To dużo lepsze rozwiązanie, jej zdaniem, niż imiona niepospolite lub wywołujące złe skojarzenia, bo one utrudniają ukrycie się w grupie i sprawiają, że dziecko jest wyróżniane już na starcie, często wbrew własnej woli.

Trzeba też pamiętać, że imię, które jest popularne w jednym mieście, niekoniecznie występuje równie często w innym miejscu. Opowiada o tym Justyna, mama Tymona: - W Krakowie, gdzie urodził się mój syn, trzy lata temu ciągle spotykałam się z pełnymi zdziwienia reakcjami na jego imię. Pytano mnie nawet, jak to możliwe, że urzędnik zgodził się je zarejestrować - wspomina. - Koleżanka z Poznania mówiła wtedy, że w przedszkolu jej dziecka jest kilku Tymonów. Teraz mieszkamy w Warszawie i nikt się nie dziwi, a syn ma dwóch imienników wśród swoich znajomych - mówi. Iza, mieszkająca w niewielkiej miejscowości na wschodzie Polski, nazwała swoją córkę Zofia: - 9 lat temu w naszym mieście nie było chyba żadnej innej Zosi. Teraz w jej szkole są trzy. Przez cały ten czas dziwiłam się informacjom, że w Warszawie to imię jest aż tak popularne! - opowiada.

Nowe czasy wymagają nowych środków?

Inicjatywa rządu wydaje się uzasadniona w świetle zmian, które zachodzą w naszym społeczeństwie. Przy wyborze imienia rodzice coraz częściej kierują się także tym, żeby było ono uniwersalne i gdyby dziecku przyszło kiedyś żyć poza granicami kraju, żeby było mu łatwo funkcjonować tam ze swoim imieniem. Urszula Gierczak, komentując doniesienia o planowanych zmianach w polskim prawie, mówi, że według niej kwestie dotyczące imion nie powinny być rygorystycznie określane literą prawa: - Wybór imienia to bardzo osobista sprawa i powinniśmy zostawić rodzicom wolność wyboru - mówi. - Oczywiście zawsze znajdą się jednostki, które będą chciały się wyróżniać imieniem dla dziecka, ale tego nie da się uniknąć nawet przy obecnych zapisach prawnych - zauważa.

Więcej o:
Copyright © Agora SA