Nowy trend wśród przyszłych rodziców: domówka z USG w roli głównej

USG jako forma diagnostyki prenatalnej to za mało dla niektórych spodziewających się dziecka rodziców - teraz pora na rozrywkę: goście, jedzenie i USG ciążowe w domowym zaciszu. Czy współczesny ekshibicjonizm ma granice?

Myśleliście, że wszystko już było i w kwestiach dotyczących ciąży nic nie może już was zaskoczyć? Ja też, zwłaszcza od czasu, gdy zobaczyłam gipsowe odlewy ciężarnych brzuchów, a Tom Cruise kupił swojej (wówczas) ciężarnej (wówczas) żonie, Katie Holmes, ultrasonograf (i oberwało mu się za to od środowiska lekarskiego). A jednak okazuje się, że współczesna potrzeba dzielenia się intymnymi szczegółami dotyczącymi ciąży może jeszcze bardziej przybrać na sile: po publikacji zdjęć USG płodu na portalach społecznościowych i forach internetowych, po rozbieranych sesjach ciążowych, po przyjęciach, na których przyszli rodzice, w towarzystwie przyjaciół i znajomych, poznają płeć swojego dziecka - nadeszła pora na "imprezy USG". Spodziewający się dziecka Amerykanie wpadli na nowy pomysł, przenoszący nasz XXI-wieczny ekshibicjonizm na wyższy poziom: domowe przyjęcia, na które zaprasza się znajomych i... specjalistę, który na własnym sprzęcie USG pokazuje zebranym rozwijające się w brzuchu dziecko. "Wow!", prawda?

Driny z parasolkami i żel do USG

Jak wygląda impreza z USG w centrum uwagi? To skrzyżowanie "domówki" z prywatnym seansem filmowym i podejrzanymi rytuałami. Oto ciężarna kobieta, z obnażonym brzuchem wysmarowanym lepkim żelem do USG, leży pośrodku pokoju, a specjalista pokazuje zebranym wokół niej gościom (drinki w dłoniach, przekąski na talerzykach) płód na ekranie - jego serce, ręce, twarz i - rzecz jasna i najważniejsza - genitalia. Chłopiec czy dziewczynka? Szmer zachwytu bądź niedowierzania. Kurtyna.

Kosztowny catering

Zamówienie specjalisty z własnym żelem i sprzętem USG nie należy do tanich, nie zniechęca to jednak rodziców, podekscytowanych zbliżającymi się narodzinami dziecka, do organizowania tego typu przyjęć. W Stanach Zjednoczonych przybywa firm świadczących takie usługi, a za domową sesję oglądania rozwijającego się płodu w obecności znajomych, trzeba zapłacić od 150-500 dolarów. Specjaliści obsługujący ultrasonograf podczas domowej imprezy podkreślają, że pokaz ma funkcję wyłącznie rozrywkową, a nie diagnostyczną. Jednak środowisko lekarskie ostrzega przed tego typu przyjęciami: łatwo sobie wyobrazić, jak poczuliby się rodzice i goście, gdyby podczas badania okazało się np. że serce dziecka nie bije.

Co dalej?

Takie rzeczy tylko w Ameryce? Na razie tak, ale imprezy USG świetnie obrazują bardziej uniwersalny trend: zaangażowane oczekiwanie na dziecko, dzielenie się wszystkimi szczegółami naszego rodzicielstwa - tego przyszłego i tego już trwającego - z każdym, kto chce słuchać i oglądać (a równie często także z tymi, którzy wcale tego nie chcą! Patrz: znajomi na portalach społecznościowych), opisywanie każdej, nawet najmniejszej i najbardziej intymnej sprawy dotyczącej naszej ciąży, porodu, a później dziecka: na Facebooku, na blogu, na forum... Za chwilę zabraknie nam sfery, która będzie tylko nasza, naszego partnera i (przyszłego) dziecka.

Nie chciałabym otrzymać zaproszenia na seans filmowy z rozmazanym czarno-bialym płodem w roli głównej i naprawdę zastanawiam się, czy dałabym radę udawać entuzjazm i zainteresowanie. Mam co do tego poważne wątpliwości. Mój egocentryzm najwyraźniej ma też swoje granice, gdyż trudno mi wyobrazić sobie, że moi znajomi mogliby szczerze zachwycać się widokiem rozwijającego się w moim łonie dziecka. Zastanawiam się, co będzie następne? Obstawiam domówkę z porodem na żywo - zdarzają się już przecież porody w obecności starszych dzieci. Pomnicie moje słowa: szampan, chińskie petardy, radosne szlagiery dobiegające z głośników i grupa bliższych i dalszych znajomych entuzjastycznie zagrzewająca rodzącą do boju: "Przyj! Przyj!".

Więcej o:
Copyright © Agora SA