Święta Bożego Narodzenia 2012: wydamy więcej niż rok temu

Statystyczny Polak wyda na tegoroczne święta prawie 1300 zł, czyli o 12 proc. więcej niż w ubiegłym roku, wynika z badania Deloitte. Gdzie będziemy robić zakupy, o jakich prezentach marzymy i czy musimy się zadłużyć, żeby świętować?

Wraz z pierwszą w tym roku świąteczną piosenką, usłyszaną najprawdopodobniej w supermarkecie podczas wybierania zniczy lub w radio tuż przed 1 listopada, Polacy zaczynają planować święta Bożego Narodzenia. Należy sporządzić spis potraw i gości, listę prezentów oraz stanąć przed odwiecznym dylematem: u nas czy u rodziny? Twojej czy mojej? Listy do Św. Mikołaja obowiązkowo wysłane przed 6 grudnia. Boże Narodzenie to szczególny okres, ma być wyjątkowy, ma być odświętny, a przy okazji musi wiązać się z wydaniem sporej kwoty. W tym roku, jak wynika z badania Deloitte, przeprowadzonego w 18 krajach Europy, Polacy planują wydać na święta około 12 proc. więcej niż rok temu. Zakładany budżet to 1280 zł, przy czym więcej wydamy na jedzenie niż na same prezenty. Z badania wyłania się interesujący obraz naszych świątecznych zwyczajów zakupowych - gdzie i co kupujemy, skąd bierzemy na to środki i co chcielibyśmy znaleźć pod choinką?

U siebie czy u rodziny?

W tym roku, jak wynika z badania Deloitte, pierwszy raz od kilku lat więcej pieniędzy wydamy na jedzenie (34 proc.) niż na prezenty (30 proc.). O ile upominków często będziemy szukać w sklepach internetowych (44 proc.), o tyle zakupy spożywcze większość z nas nadal zamierza robić w stacjonarnych sklepach, głównie hiper- i supermarketach. Większość Polaków do sfinansowania świąt wykorzysta swoje oszczędności(82 proc. badanych), jedna czwarta skorzysta z karty kredytowej, którą zacznie spłacać po świętach, a 5 proc. zamierza wziąć kredyt w banku lub pożyczyć pieniądze od rodziny albo znajomych.

Monika planuje wydać na święta tyle samo, co zawsze, czyli około 2 tysięcy złotych. Kupuje tylko prezenty, bo święta spędza u rodziny. - W sumie nigdy tego nie liczyłam, ale kupuję około 10 prezentów, po mniej więcej 200 zł - wylicza. Eliza też mówi o 2 tysiącach, ale jej zdaniem nie ma znaczenia, czy urządza się święta u siebie, czy jedzie do kogoś w odwiedziny: - Ludzie często zapominają wliczać w wydatki koszty transportu, a te są spore. Jeśli gdzieś jedziemy, musimy też kupić upominki dla osób, którym nie dawalibyśmy niczego, jeśli spędzalibyśmy święta u siebie - tłumaczy. Ania urządza w tym roku Wigilię u siebie - dla ośmiu osób. W pierwszy dzień świąt będzie miała 18 gości na obiedzie. Przyznaje, że na pewno wyda więcej niż rok temu: - Na pewno przekroczę deklarowaną w badaniu kwotę - stwierdza. - Pewnie mogłabym szukać oszczędności, zrezygnować z czegoś, ale uwielbiam magię tych świąt i po prostu muszę je urządzać tak, jak chcę. Oczywiście jestem skazana na klęskę finansową, bo pewnie jedzenia będzie za dużo i większość wyląduje w zamrażarce...

Więcej niż blichtr

Co piąty z nas, jak wynika z badania Deloitte, kupuje prezenty już w listopadzie, a 45 proc. w pierwszej połowie grudnia. Tylko co czwarty Polak zwleka z nimi do ostatniej chwili. 1/3 z nas szuka prezentów w Internecie. 81 proc. Polaków planuje zaoszczędzić, kupując w tańszych sklepach i przeznaczając mniej pieniędzy na zakup prezentów dla najbliższych (76 proc) oraz wybierając produkty przecenione (69 proc.). Podobnie jak pozostali Europejczycy, którzy wzięli udział w badaniu, przy wyborze prezentów będziemy się kierować ich użytecznością i nie zamierzamy robić zakupów pod wpływem impulsu. O czym marzymy najbardziej? O książkach (41 proc.) i gotówce (40 proc.). Co ciekawe, gotówka w tym roku wygrała z książkami w większości pozostałych krajów objętych badaniem. - Prezenty, ze względu na to, że jest nas sporo, zawsze pochłaniają dużo pieniędzy. Obawiam się, że przekroczymy statystyczne 1300 - mówi Magda, która przyznaje, że nigdy nie wie przed świętami, ile na nie wyda: - Chyba z premedytacją nie podliczam, żeby nie paść z wrażenia.

Przygotowywanie świąt to dla wielu z nas więcej niż oszalała gonitwa po sklepach i szał zakupów. Agnieszka Iwaszkiewicz, psychoterapeutka z Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie, mówi: - Dla wielu ludzi Boże Narodzenie to więcej niż blichtr. Odmierzanie czasu przedświątecznymi przygotowaniami wynika z prawdziwej potrzeby: potrzebujemy tych rytuałów i przedświątecznej krzątaniny. Konsumpcyjna pogoń oszalałych ludzi? Nie. Szukajmy raczej pozytywnych aspektów: ludzie mają dobre intencje, a święta u wielu z nich wywołują prawdziwe łzy wzruszenia. Oczywiście nie chcemy odstawać od innych, ale najważniejsze jest, według mnie, podkreślenie szczególności tego okresu, jego odmienności. Może być skromnie, ale ważne, żeby było inaczej niż na co dzień. To bardzo istotne. Kiedy mamy dzieci, ważne staje się też podtrzymywanie tradycji. Nawet jeśli ktoś mówi, że to tylko fasada, że rodziny nie przestają się kłócić w tym czasie, to nie dyskredytuje to świąt - podkreśla psychoterapeutka.

Olśniewać i być z bliskimi

Rodzinie i bliskim najczęściej dajemy w prezencie książki (40 proc.), perfumy i kosmetyki (38 proc.) oraz czekoladki (22 proc.). Młodsze dzieci dostają zabawki edukacyjne, książki i gry lub puzzle, a nastolatki gry wideo, książki i czekoladki. Coraz więcej z nas chciałoby znaleźć pod choinką, oprócz książek czy gotówki, tablet (24 proc.) lub smartfon (22 proc.) - tych elektronicznych gadżetów nie było na liście 10 najbardziej wymarzonych prezentów w zeszłym roku. Justyna, która pasuje do wzorcu statystycznego Polaka, bo na swojej liście umieściła kilka książek i zaczyna gromadzić prezenty dla bliskich już w listopadzie, mówi, ze czasem przytłacza ją szaleństwo wydatków: - Racjonalnie nie ma to w ogóle sensu - przyznaje. - Miewam taką refleksję, ale szybko ją odrzucam, bo mam dzieci i chcę, żeby święta były takie jak należy - z pachnącą choinką, mnóstwem prezentów i wspaniałymi dekoracjami. Ma być wielu gości, gwar i radość.

Agnieszka Iwaszkiewicz również wspomina o wadze odpowiedniej oprawy świąt: - Dzięki temu podkreślamy odmienność okresów świątecznych: nakrywamy stół obrusem zarezerwowanym na tę okazję, wyjmujemy z kredensu wazę po babci... Święta są nam potrzebne, żeby wyłączyć się z codziennych spraw. Wydajemy pieniądze, bo tego wymaga tradycja i potrzeba zaznaczenia szczególnych okoliczności, a do tego dochodzi element mocy i sprawczości: ważne jest dla nas to, że możemy spędzić święta tak, jak nakazuje tradycja, ponieważ daje nam to poczucie panowania nad życiem, osadzenia w jego nurcie. Niezwykle istotne są też spotkania z rodziną, bo święta pomagają uczcić i podkreślić wagę kontaktu z bliskimi. Wydajemy więc pieniądze na jedzenie świąteczne, przygotowujemy te wszystkie potrawy, pokazujemy w ten sposób drugiemu człowiekowi, że jest dla nas ważny, że doceniamy to, że jest z nami. Na co dzień nie zawsze zadajemy sobie ten trud, nie zawsze siadamy razem do stołu, żeby celebrować jedzenie - wyjaśnia psychoterapeutka.

Zanim poczujemy przesyt świątecznymi szlagierami i zmęczy nas piernikowy lukier, wydamy statystyczne pieniądze, przygotujemy tradycyjne śledzie i zaopatrzymy się w nieodzownego karpia. Jeśli, patrząc na stan konta po świętach, złapiemy się w rozpaczy za głowy, nie zapominajmy, że za rok zrobimy to samo. Z własnej, nieprzymuszonej woli, bo chcemy celebrować szczególne okazje, odpoczywać od codzienności, olśniewać i być z bliskimi. - Nawet jeśli takie spotkania przy świątecznym stole rozczarowywały nas w przeszłości, to teraz jest znowu nadzieja, że tym razem się uda - tłumaczy Agnieszka Iwaszkiewicz.

Więcej o:
Copyright © Agora SA