Niski przyrost naturalny w Polsce: czy dziecko to luksus?

Kobiet w wieku rozrodczym jest w Polsce wiele, a jednak przyrost naturalny mamy niski. Częstym wytłumaczeniem tego faktu jest twierdzenie, że ludzi nie stać na posiadanie potomstwa. Czy dziecko to rzeczywiście luksus - a jeśli tak, to dla kogo?

"Ile płacisz opiekunce?!" - ileż to razy usłyszałam takie zdanie, wypowiedziane tonem balansującym na granicy kompletnego niedowierzania i oburzenia... Zawsze spieszę wtedy wyjaśniać - zawstydzona i z poczuciem, że oto powinnam przepraszać, za coś na co nie mam wpływu: że stawki warszawskie, że syn za mały na przedszkole państwowe, że prywatny klubik i opieka na okres chorób (a syn choruje często) wyszłyby jeszcze drożej, że przepraszam, że daję jakoś radę i że nie mam wyjścia. Byle do przyszłego roku i przedszkola. "Ile kosztuje państwowe przedszkole?!". No cóż, naprawdę. To też nie moja wina.

Statystyki nie napawają optymizmem

Wskaźnik dzietności w naszym kraju plasuje nas na 208 miejscu wśród 228 krajów. Obecne 28-30-latki to panie z wyżu demograficznego. Coraz więcej kobiet decyduje się rodzić po trzydziestce, co dodatkowo zwiększa liczbę potencjalnych matek. Jednak w Polsce wciąż rodzi się za mało dzieci - powinno ich przychodzić na świat około 600-650 tysięcy, tymczasem tegoroczne prognozy zakładają, że urodzi się ich zaledwie 370-380 tysięcy. Demografowie uważają, że trzeba zachęcać Polki do rodzenia, bo następne pokolenia kobiet w wieku najwyższej płodności będą mniej liczne. "W Polsce nie ma warunków na posiadanie dzieci, ludzi na to nie stać więc Polki wolą rodzić w Wielkiej Brytanii" - słyszę od kolegi, socjologa.

Mam dwójkę dzieci i nie traktuję ich w kategoriach wydatków i wyrzeczeń. Od 4 lat nie byłam za granicą, a kiedyś jeździłam po świecie z plecakiem i było mi bardzo z tym dobrze. Wakacje dla czteroosobowej rodziny kosztują o wiele za dużo. Obuwie dziecięce jest drogie, a stopy rosną jak oszalałe. Szczepionki kosztują fortunę. Opiekunka.. No wiecie, stawki warszawskie. Czy dziecko to luksus? Według mnie nie, mimo wszystko. Mieszkam i wychowuję dzieci w Polsce. Skąd to przekonanie, że młodych Polek nie stać na rodzenie dzieci? Czy zdaniem innych mam dziecko to przyjemność dla bogatych?

To tylko zasłonka

Karola ma dwójkę dzieci, pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Waha się czy można określić dziecko luksusem: - Wszystko zależy od subiektywnej definicji pojęcia luksusu - mówi. - Dziecko bez wątpienia wymaga pewnych wyrzeczeń, w naszym przypadku te wyrzeczenia mniej dotyczyły sfery materialnej, bardziej czasu i uwagi poświęcanej sobie, partnerowi i rozrywkom typowo dorosłym, na rzecz .. wiadomych. Jestem świadoma, że mam coś w zamian za te wyrzeczenia, coś, co jest dla mnie atrakcyjne i wartościowe.

- Generalnie jakoś nie bardzo jestem przekonana i z nieufnością patrzę na ludzi, którzy mówią, że nie stać ich na dziecko czy też warunki materialne nie pozwalają im mieć dziecka - kontynuuje Karola. - Szczególnie, jeśli mowa o pierwszym dziecku. Wydaje mi się, że często jest to zasłonka dla jakichś innych, faktycznych powodów. Nie zawsze, ale często. Tak więc, jeśli rozpatrywać luksus w najbanalniejszej kategorii finansowego stanu posiadania to nie sądzę, że dziecko jest luksusem tylko dla zamożnych.

Droga jest opieka nad dzieckiem

Julia uważa, że pomimo faktu, iż jej rodzina powiększyła się o dwie córki, ich poziom życia pozostał taki sam. - Dziecko kosztuje - twierdzi - i to dużo. Ale też jest bardzo dużą motywacją do zarabiania większych pieniędzy. A czy posiadanie dziecka jest drogie? Bardzo zależy to od tego, jak się żyje. Jak ktoś ma w okolicy niepracującą, sprawną babcię (albo dwie) i własne mieszkanie, które dostał od rodziców, to z pewnością utrzymanie dziecka nie jest bardzo drogie. Jeśli ktoś ma perspektywę opłacania opiekunki (2000 zł) lub żłobka prywatnego (1500 zł) przez 3 lata, a matka musi iść szybko do pracy, bo ma kredyt hipoteczny na 100% - robi się bardzo drogo. Wtedy odkłada się myśl o dziecku, a już na pewno o drugim. Droga jest właśnie opieka nad dzieckiem i niestety leczenie dziecka, jeśli choruje, zwłaszcza poważnie. Jeśli chodzi o wyrzeczenia - nasz standard życia nie spadł. Mój mąż o wiele więcej pracuje. Ja na pewno wydaję znacznie mniej na swoje rzeczy typu ubrania, buty, torebki, kosmetyki - ale też mam znacznie mniej okazji, że wychodzę z domu, choćby na imprezy, ale też zawodowo.

Koszt jest ogromny - ale nie finansowy!

Rozmawiając z koleżankami o wyrzeczeniach związanych z posiadaniem dzieci, o kosztach, które muszą ponosić w związku z podjęciem decyzji o posiadaniu potomstwa, nie słyszę stwierdzeń, że dziecko doprowadziło je do ruiny finansowej. Żadna nie skarży się, że teraz na nic jej nie stać, często za to wspominają o innego typu kosztach - tych dotyczących czasu dla siebie i swoich pasji. Niektóre zrezygnowały ze studiów podyplomowych, bo wolą w weekend pójść z dzieckiem na spacer czy plac zabaw, inne wspominają, że nie mają czasu na swoje hobby. - Zmienia się życie i czas jaki możemy poświęcić sobie - tłumaczy Iza. - Czasem nie ma kiedy pomalować paznokci czy przeczytać książki.

Maria ma trójkę dzieci, przez długi czas myślała o czwórce. - Dla mnie posiadanie dzieci łączy się z ogromnym wyrzeczeniem - przyznaje. - Przed zajściem w ciążę zrezygnowałam z kariery wymagającej całkowitej dyspozycyjności, która przynosiła mi mnóstwo satysfakcji (zarówno w wymiarze zaspokajania ambicji, jak i finansowym). Przestałam też być panią swojego czasu - organizacja mojego życia została podporządkowana organizacji życia dzieci. Przestałam działać spontanicznie - żadnych niespodziewanych wyjść, wyjazdów, co lubiłam i do czego byłam bardzo przyzwyczajona. Było warto, ale to wysoki koszt.

Czasem boli

Iza ma pięcioletniego syna i uważa, że wszystko jest kwestią zachowania odpowiednich proporcji. Przyznaje, że szczególnie odczuwalne finansowo było opłacanie czesnego w klubie malucha, kiedy musiała już wrócić do pracy. - Zdecydowaliśmy się na dziecko, gdy mieliśmy swoje mieszkanie. Gdyby to miał być luksus to powinnam pewnie poczekać do spłaty kredytu? Oczywiście, że dziecko kosztuje, ale za to ciepła rączka w dłoni i "Mamo, wiesz, kocham Cię najbardziej na świecie" to chyba dobra zapłata za ewentualne wyrzeczenia. Jasne, jeśli ktoś kupuje za dużo i z najwyższej półki i uważa, że jego dziecko musi mieć wszystko najlepsze, to po podsumowaniu wyjdzie pewnie tyle, co za mały samochód albo i nawet więcej, ale to wszystko kwestia zdrowego rozsądku.

Jola ma dwie córki i - podobnie jak inne mamy - uważa, że najdroższa jest opieka nad dzieckiem, zanim pójdzie ono do przedszkola. Kiedy rozmawiała z mężem o przyszłości, zastanawiali się na ile dzieci będzie ich stać. Kryterium, które dla nich było najważniejsze to edukacja. Czy będą mogli zapewnić im dobre wykształcenie w kraju, a może nawet za granicą? - Uważam, że gadanie "nie stać mnie na dziecko" to tylko czcza gadanina - podkreśla Jola. - Problem jest wtedy, gdy dziecko urodzi się chore, wtedy jest więcej wydatków i wyrzeczeń. Normalnie da się wybrać rzeczy tańsze i droższe. U nas były wyrzeczenia z wyboru - coś za coś, typu: wolę iść z córką na przedstawienie dla dzieci niż z mężem na spektakl, ale też i takie z konieczności, np. rezygnacja z wyjazdów, bo dzieciaki dostawały istnej histerii w samochodzie (więc nie wakacje nad morzem, a gdzieś w okolicy).

Dziecko dla rozsądnych

Gdy słucham innych mam lub czytam ich wypowiedzi na forach internetowych, dostrzegam pewną prawidłowość: żadna z nich nie skarży się, że dziecko to "dobro luksusowe". Owszem, wspominają, że wydatki są duże, ale - bez względu na swoją sytuację finansową - nie żałują decyzji o posiadaniu potomstwa. Przyznają, że macierzyństwo oznacza wyrzeczenia, ale niekoniecznie te z kategorii materialnych. Spotykam się też z opinią, że na jedno dziecko zawsze znajdą się odpowiednie środki, a nieco częściej rodzice przyznają, że ze względu na koszty utrzymania rodziny, muszą zrezygnować z posiadania większej liczby dzieci.

Wśród głosów prowadzących rozważania o kosztach posiadania dziecka, nie brakuje tych mówiących, że dzieci są nie tyle dla ludzi bogatych, co dla tych myślących rozsądnie. I to stwierdzenie zdaje się znajdować swoje potwierdzenie w rodzinach, z którymi rozmawiam. Ania ma dwójkę dzieci i jej zdaniem luksusem jest posiadanie trójki lub czwórki, ale to wynika z wyboru stylu życia, jej dzieci chodzą do szkoły społecznej: - Musielibyśmy zrezygnować z wielu rzeczy, a może i naszej szkoły, jeśli miałoby nas być w rodzinie więcej. Z kolei Renata ma troje dzieci i różne etapy za sobą - czasem pieniędzy było więcej, czasem ich brakowało, a jednak mówi: - Luksus to dla mnie spełniać siebie, mieć czas dla dzieci, pieniądze na ich leczenie, kształcenie i żyć na luzie ze swoim partnerem. To jest luksus!

Czemu nie rodzimy?

Rodzice twierdzą, że przy średniej pensji da się utrzymać dziecko, a największe wyrzeczenia wiążą się ze zmianą stylu życia. Może niski przyrost naturalny to nie tylko kwestia braku poczucia stabilizacji finansowej, ale również zmian społecznych i odmiennych potrzeb niż te, które mieli nasi rodzice w latach 70. czy 80.? W latach 1982-1984 rodziło się prawie dwukrotnie więcej dzieci niż teraz. W dyskusji na temat kosztów związanych z posiadaniem dziecka, która toczyła się ostatnio na forum poświęconym oszczędzaniu, dowiedziałam się, że są rzeczywiście kobiety, które uważają, że ich nie stać na dziecko, więc rezygnują z myśli o potomstwie. Sofokles3 ma dwa mieszkania, dwa samochody, działkę budowlaną i własną firmę, która raz przynosi dochody, a raz straty. Nie stać jej jednak na zakup nowego samochodu ani wybudowanie domu. Nie będzie mieć dzieci, a swoją decyzję uzasadnia tak: "Skoro nie jesteśmy w stanie zaspokoić swoich potrzeb to jak zaspokoimy potrzeby dziecka, a poza tym to kiedy będziemy to dziecko wychowywać, jeżeli 3/4 życia spędzamy w pracy?".

Julia ma wiele bezdzietnych koleżanek i mówi, że tylko jedna z nich używa argumentu finansowego. Reszta ma inne powody - większość nie ma odpowiedniego kandydata na ojca dziecka, część ma inne priorytety, głównie związane z karierą, a część nie może zajść w ciążę. Ten ostatni powód w szczególności stawia dziecko w kategoriach luksusu - czegoś wymarzonego i wytęsknionego... Paulina podsumowuje to tak: - W Polsce dziecko jest z całą pewnością "luksusem" dla ludzi zmagających się z niepłodnością. Zerowe wsparcie państwa i bardzo wysokie koszty leczenia powodują, iż zwykli śmiertelnicy wyrzekają się wszystkiego, biorą kredyty i pompują pieniądze w kliniki leczenia niepłodności. Koszty leczenia można porównać do ceny średniej klasy samochodu więc cóż....nie każdego stać na ten "luksus".

Więcej o:
Copyright © Agora SA