Kiedy nagrody uskrzydlają

Wiadomo, że lepiej nagradzać, niż karać. Ale jak to zrobić w praktyce?

Każde dziecko chce się dobrze zachowywać. Dzieci chcą przecież robić wszystko, żeby rodzice byli z nich zadowoleni, żeby zobaczyć w ich oczach błysk zachwytu. Jednak chęć bycia grzecznym stoi w sprzeczności z potrzebą niezależności. Tę zaś ma każdy człowiek, który skończył pierwszy rok życia. Potrzeba akceptacji i bezpieczeństwa kłóci się z potrzebą poznawania. Im dziecko starsze, tym głośniej domaga się swoich praw i tym bardziej zdecydowanie poszerza swoje terytorium. Jeśli nam zależy przede wszystkim na jego posłuszeństwie, to wtedy... tylko krok do awantury.

Malec krótkowzroczny

Małe dziecko nie ma jeszcze tyle doświadczenia życiowego, by skonstatować, że tzw. dobre zachowanie opłaca się bardziej niż złe. Trzy- lub czterolatek nie ma o tym pojęcia, bo nie potrafi patrzeć dalekosiężnie. Może uważać, że reguły narzucane przez rodziców to jakieś ich widzimisię. Musi minąć jakiś czas, żeby dziecko zorientowało się, że za - wydawałoby się nonsensownymi - oczekiwaniami dorosłych (mycie rąk przed obiadem, mycie zębów przed snem, porządek na stole...) kryje się jakiś sens.

Co zrobić, by zaprowadzić w domu jakieś reguły, a jednocześnie nie hamować dziecka w rozwoju, nie tłamsić jego autonomii?

Jak się zachować, gdy dwulatek po raz kolejny odmawia założenia ciepłej czapki, trzylatek pakuje się nam do łóżka w środku nocy, czterolatek je spaghetti łapami albo pięciolatek epatuje nas brzydkimi wyrazami?

Co zrobić, by dziecko zrozumiało, że kiedy mówimy: "zrób to", nie w głowie nam żarty? Że nie wszystko podlega negocjacjom? Pierwszy pomysł, który często przychodzi do głowy, to "dać w tyłek i problemy się skończą". To jest pomysł najgorszy.

Nie tylko dlatego, że stosując agresję, wychowujemy agresora. Nie tylko dlatego, że stosowanie przemocy wobec słabszego jest niemoralne. Po prostu kary są zupełnie nieskuteczne. Niczego nie uczą poza tym, że można bić słabszego. Na szczęście w naszym niezbędniku wychowawczym mamy jeszcze takie narzędzie jak nagrody. Ich wachlarz jest ogromny.

Za pieniądze?

Niektórzy rodzice uważają, że kupowanie dziecku przedmiotów, a tym bardziej dawanie pieniędzy, nie powinno być powiązane z zachowaniem. Inni - wręcz przeciwnie - za dobre zachowanie wręczają nagrody materialne.

Jak w wielu sytuacjach wychowawczych, tak i tu najlepszym rozwiązaniem wydaje się umiar. Nic złego się nie stanie, jeśli po przykrej wizycie w przychodni, gdzie dziecko było szczepione, pójdziemy do sklepu i kupimy samochodzik. W ten sposób osłodzimy przykre przejścia i sprawimy, że myśl o następnym szczepieniu będzie może mniej przykra.

Niebezpieczne będzie jednak płacenie dziecku np. za stopnie w szkole. Może to bowiem przeciwdziałać rozwinięciu się własnej motywacji i chęci do nauki. Miło jest dostawać prezenty bez okazji (niespodzianka!) lub z powodu ważnych świąt (urodziny, koniec przedszkola). Taki prezent nabiera znaczenia i długo się o nim pamięta.

Tego nie ma w sklepie

Większość dorosłych zapytana o najmilsze wspomnienie z dzieciństwa przywołuje chwile spędzane z rodzicami. Wspólny niedzielny poranek (choćby przewalanie się w łóżku), spacer, wyprawa do lasu, pieczenie ciastek czy zabawa w teatr mogą być znacznie przyjemniejsze od nowej zabawki. Dlatego obietnica wspólnie spędzonego czasu jest często skuteczniejszą nagrodą niż atrakcyjny nawet prezent ze sklepu.

Jeśli chcecie zachęcić dziecko, żeby zachowywało się przyzwoicie, możecie wypróbować następujący schemat: "Jasiu, jeśli teraz nie będziesz mi przerywał rozmowy z ciocią, za dziesięć minut pobawię się z tobą kolejką. Ale tylko wtedy, gdy pozwolisz mi dokończyć rozmowę". Działa w ośmiu przypadkach na dziesięć.

Nagroda niewidzialna

Są też takie nagrody, których nie można dziecku dać. To uczucie dumy, satysfakcji, że się zrobiło coś, czego kilka tygodni temu jeszcze się nie umiało. Te niewidzialne nagrody dziecko zdobywa samo, dzięki wewnętrznemu pragnieniu, by poczuć się dobrze. Dlatego, zwłaszcza jeśli mamy w domu zbuntowanego dwu-, trzylatka, tak ważne jest stworzenie dziecku sytuacji, w których może odnieść sukces, poradzić sobie z czymś, pokonać własną słabość. Zamiast awanturować się o włożenie zimowej czapki, możemy zapytać: "Jak myślisz, która czapka będzie na dziś lepsza - ta cieńsza, zielona, czy ta na futerku?". Dziecko wybierze sobie czapkę i nie zmarznie, a jednocześnie poczuje się dumne, że to ono zadecydowało.

Aby nauczyć dziecko pożądanego zachowania, potrzebne są oba rodzaje nagród - widzialne i niewidzialne. Jedne bez drugich nie działają.

Jedzenie to nie nagroda

Nasze dzieci nie są tresowanymi zwierzątkami i nie powinny dostawać smakołyków w zamian za "dobre sprawowanie". Wypacza to ich stosunek do jedzenia, które ma służyć zaspokajaniu głodu i być przyjemnością samą w sobie. Poza tym z takiego dziecka może wyrosnąć dorosły, który będzie znajdował przyjemność w jedzeniu dla samego jedzenia i w rezultacie wpędzi się w kłopoty z nadwagą.

Więcej o:
Copyright © Agora SA