10 rad jak nie dać się naciągnąć dziecku

Odbyliśmy z mężem poważną rozmową. Od dziś walczymy z naciąganiem.

Chłopcy wpadli do domu jak bomba. - Mamo! Było superowo! Szkoda, że z nami nie pojechałaś! - krzyczeli jeden przez drugiego. Prawdę mówiąc, wcale nie żałowałam. Zwiedzanie po raz dziesiąty Muzeum Techniki, wcale nie wydawało mi się atrakcyjnym zajęciem. Że też to ich tak interesuje! "Moi mali mężczyźni!" - pomyślałam z rozczuleniem.

Tymczasem moi mali mężczyźni zaczęli wyjmować łupy: nylonowe chorągiewki w barwach Warszawy, breloczki z wyjątkowej urody mosiężną Syrenką i ... prawdziwy cud, miód - czerwone czapki z białym orłem. Spojrzałam z satysfakcją na męża. Przecież zawsze twierdził, że to ja ulegam dzieciom. To prawda, czasem na spacerze kupowałam im jakieś drobiazgi, ale na COŚ TAKIEGO nigdy nie udało im się mnie naciągnąć.

Mąż unikał mego wzroku. - Ojej, tak mnie prosili - wybąkał wreszcie i umknął do ogrodu. Wiedział, co robi. Bo chłopcy mieli dla mnie jeszcze jedną niespodziankę. - Nie martw się mamusiu, dla ciebie też coś mamy! Wybraliśmy to z tatusiem!

Prezent przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Dostałam kubek z wizerunkiem... Pałacu Kultury. Od tej pory codziennie muszę w nim pić kawę. Chłopcy specjalnie tego pilnują.

Odbyliśmy z mężem poważną rozmową. Od dziś walczymy z naciąganiem.

1. Nic pod presją

Półtoraroczne, dwuletnie maluchy potrafią urządzać w sklepie prawdziwe sceny z rzucaniem się na podłogę włącznie. Wiem, że to trudne, ale nie ulegajcie. Za parę tygodni mały człowiek zrozumie, że wrzaskiem nic nie wskóra. Jeśli teraz, dla świętego spokoju, ustąpicie, możecie być pewni, że nastąpi eskalacja żądań. I odtąd za każdym razem, gdy będziecie przechodzić koło jakiegoś kuszącego sklepu, przykre sceny będą się powtarzać.

2. Świat jest piękny

Nie kupuj maluchowi zbędnych drobiazgów tylko dlatego, że masz dobry humor. Kilkulatek nie zrozumie, dlaczego wczoraj bez oporu kupiłaś samochodzik, o który prosił, a dziś już nie chcesz tego zrobić. Jeśli rozpiera cię radość o poranku, lepiej idź z dzieckiem na spacer. Porozmawiajcie, przyjrzyjcie się kormoranom pluskającym w jeziorze, zbudujcie razem zamek z piasku. Pokaż mu, jaki świat jest piękny.

3. Szerokim łukiem

Omijanie z daleka kuszących kiosków i sklepików przy deptaku czy plaży to chyba najskuteczniejsza metoda, oszczędzająca nerwów i wam, i dziecku, metoda (czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal). Niestety, nie zawsze do zastosowania. Czasem po prostu innej drogi nie ma.

4. Dzień badziewiaków

Wyznaczcie jeden dzień w miesiącu, kiedy dzieci będą mogły pofolgować swojej chęci posiadania. Wtedy za wyznaczoną sumę pozwólcie im kupić, co zechcą (jeśli jakieś zabawki są w waszym domu zakazane, np. pistolety, zawczasu ustalcie z maluchem, że tego i tak nie wolno będzie mu kupić).

5. Na początek i na koniec

W czasie urlopu zróbcie zakupy w "kiosku wydrwigroszku" od razu pierwszego dnia. Uprzedźcie jednak dziecko, że następne zrobicie dopiero w dniu odjazdu. Ma więc sporo czasu, by zastanowić się, co mu się najbardziej podoba. Oczywiście popatrzeć na wystawę nie zawadzi.

6. Za swoje pieniądze

Pięcio-, sześciolatkowi można już dać urlopowe kieszonkowe. To nie musi być duża suma, ale maluch powinien móc dysponować nią naprawdę sam. Jeśli zdecyduje się na figurkę Power Rangersa, której nigdy nie chcieliście mu kupić, czy wstrząsająco różowe spinki do włosów - trudno, musicie uszanować jego wybór. Ważne - kieszonkowe należy dać najwcześniej w połowie pobytu.

7. Tandecie - nie!

Zabawki kupowane w kioskach przy plaży mają to do siebie, że nie są, delikatnie mówiąc, najlepszej jakości. Jeśli po dwóch dniach plastikowej lalce odpadnie noga, a samochodzik rozpadnie się na części pierwsze, zamiast kupować kolejną zabawkę, postarajcie się wytłumaczyć dziecku, że w takich sklepikach po prostu sprzedają tandetę, która natychmiast się psuje. (Bez wyrzutów sumienia! Przecież to prawda, corpus delicti leży przed wami). Jeśli wam się uda, jesteście uratowani (przynajmniej na jakiś czas).

8. Na zamek ranną porą

Dmuchane zamki, zjeżdżalnie, balony - równie drogie, jak kuszące. W dodatku nie sposób ich ominąć, bo na plaży widoczne są z odległości paru kilometrów. Jak sobie poradzić z pokusą? Umówcie się z maluchem, że odwiedzicie to miejsce rano. Nawet, jeśli będzie ktoś z obsługi, nie będzie innych dzieci. A zabawa samemu wcale nie jest fajna. Maluch szybko się znudzi.

9. Bądźcie stanowczy

Jeśli ustalicie z dzieckiem jakieś zasady kupowania zabawek, starajcie się tego trzymać. Gdy maluch zobaczy, że reguły można zmieniać, będzie dotąd wiercił wam dziurę w brzuchu, aż mu ulegniecie i kupicie upatrzony drobiazg. Tylko stanowczość może was uratować.

10. Babcie to lubią

Postarajcie się podsunąć wszystkie te sposoby babci. Ją wasze dziecko naciąga najczęściej. Ale jeśli wasza inicjatywa nie spotka się z uznaniem, nie nalegajcie. Babcie po prostu lubią kupować wnukom prezenty. Wiem, obawiacie się, że rozpuszczony maluch was też będzie naciągać. Oczywiście spróbuje, ale jeśli będziecie stanowczy, szybko zorientuje się, że nie ulegacie, i da sobie spokój. A babcia? Na pewno też sobie poradzi. W końcu ma spore doświadczenie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA